Porwanie samolotu przez Białoruś. Kim jest Raman Pratasiewicz?
Raman Pratasiewicz to znany opozycyjny aktywista z Białorusi. W niedzielę mężczyzna został zatrzymany po wymuszonym awaryjnym lądowaniu samolotu Ryanair przez białoruskie władze. Dziennikarz i bloger został aresztowany. Grozi mu kara śmierci.
Raman Pratasiewicz do jesieni 2020 roku był jednym z autorów prowadzonego na Telegramie opozycyjnego kanału Nexta. Następnie aktywista współpracował z redakcją innego kanału - Białoruś mózgu.
Raman Pratasiewicz mieszkał w Polsce
Tu warto przypomnieć, że władze Białorusi uznały działalność Nexty, czyli popularnego kanału na Telgramie, za ekstremizm. Główny autor Sciapan Puciła już od kilku lat mieszka w Polsce. W naszym kraju studiował i przez pewien czas współpracował z telewizją Biełsat.
W Polsce mieszkał również Raman Pratasiewicz. W wywiadzie dla BBC przekazał, że do naszego kraju przeniósł się pod koniec 2019 roku z obawy przed represjami. Opozycjonista na Litwę wyjechał jesienią 2020 roku.
Zarówno Raman Pratasiewicz, jak i Sciapan Puciła, od listopada 2020 roku są poszukiwani przez organy ścigania na Białorusi. Wobec aktywistów wszczęto kilka spraw karnych. Dotyczą one m.in. wzniecania nienawiści do władz i struktur siłowych, organizowanie zamieszek, a także działań, które poważnie naruszają porządek publiczny.
Aktywistom zarzucono także, że w sieci wzywają do strajków, protestów, blokowania dróg itp. Białoruska prokuratora zwróciła się o wydanie mężczyzn przez polskie władze.
Pratasiewicz oraz Puciła zostali umieszczeni przez KGP (Komitet Bezpieczeństwa Państwowego) Białorusi na liście osób, które są "zaangażowane w terroryzm".
Zarówno kanał Nexta i Nexta Live były popularne w trakcie masowych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich na Białorusi. Strony internetowe mediów niezależnych były blokowane. W związku z tym kanały wcześniej wspomniane były głównym źródłem informacji o planowanych i odbywających się akcjach na Białorusi.
Większość z tych relacji władze na Białorusi uznały za "ekstremistyczne". Wobec autorów wytoczono sprawy karne.
Zobacz też: Chińczycy wykryli dziwne promieniowanie. Ma niezwykłą moc
Raman Pratasiewicz wracał z wakacji
Jak przekazał kanał Nexta na Telegramie, białoruski opozycjonista w Grecji przebywał na wakacjach. Jego rodzice podkreślili, że mało osób wiedziało o tym, gdzie przebywa. Pratasiewicz ze względu na to, że był poszukiwany przez białoruskie służby, chronił swojej prywatności.
Litewski serwis delfi.lt opublikował relacje pasażerów, którzy podróżowali razem z Pratasiewiczem.
- Krążyło wiele plotek. Po gwałtownym manewrze samolotu jeden z chłopców spanikował, złapał się za głowę. Dopiero później zrozumieliśmy dlaczego. Nie było żadnych konfliktów, nie było żadnych skandali, aż do tego manewru samolotu (...). Gdy facet dowiedział się, że lądujemy, był zaskoczony. Wyprowadzono całą naszą czwórkę, psy wszystko obwąchały. Zabrali tego dzieciaka na bok i wytrząsnęli wszystkie jego rzeczy - przekazał jeden z pasażerów.
Dodał, że pasażerowie zapytali go, co się dzieje. Raman wytłumaczył, kim jest i dodał, że "tu czeka go kara śmierci". Aktywista, wypowiadając te słowa, miał być spokojny. Jego ciało jednak drżało. Chwilę później mężczyzna został zatrzymany.
Porwanie samolotu na Białorusi. Zatrzymano Ramana Pratasiewicza
Władze Białorusi w niedzielę wymusiły pod pretekstem zagrożenia bombowego lądowania samolotu linii Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Informacja o bombie okazała się nieprawdą, a samolot - jak ustaliła Wirtualna Polska - należy do zarejestrowanej w Polsce spółki Ryanair Sun. Został porwany właśnie po to, by zatrzymać Pratasiewicza. Po kilku godzinach pozwolono na wylot maszyny do Wilna.
Źródło: WP Wiadomości, PAP