Trwa ładowanie...
17-02-2011 11:40

Porwali go na oczach dzieci - na głowę nałożyli mu worek

Islamabad. Styczniowa noc 2002 roku. W ciszę wdziera się natarczywe pukanie. Do drzwi podchodzi zaspany mężczyzna. Otwiera je. Chwilę później czuje złowrogi chłód lufy karabinu przytkniętej do głowy. Do domu wdziera się grupa mężczyzn. Rzucają go na ziemię. Wyginają ręce i skuwają kajdankami na plecach. Do pokoju wbiega rozbudzona kobieta i troje małych dzieci. Są przerażeni. Nieznajomi zarzucają gospodarzowi worek na głowę; wywlekają z domu. On nie ma pojęcia, kim są. Oni nie przedstawiają się, nie mówią, dlaczego przyszli, o nic nie pytają. - Kim jesteście? - mężczyzna jest w szoku. - Lepiej żebyś nie wiedział - pada odpowiedź.

Porwali go na oczach dzieci - na głowę nałożyli mu worekŹródło: AFP, fot: Mark Wilson
d21zncu
d21zncu

Tak zaczyna się historia, której Moazzam Begg nie wymaże z pamięci do końca swych dni. Jego droga do Guantanamo.

Moazzam:_ Na początku myślałem, że to gangsterzy, którzy porwali mnie dla nagrody albo dla okupu. Przyznali, że nie mieli prawa mnie zatrzymać. - Myślisz, że ktoś się tym zainteresuje, coś z tym zrobi? - mówili. Gdy pojawili się Amerykanie, wiedziałem, że to oficerowie CIA. Nie wiem, czy mnie poszukiwali, czy po prostu znalazłem się w złym czasie, w złym miejscu. Po kilku dniach przyjechali również Brytyjczycy. Wtedy wiedziałem, że mój rząd też jest w to zamieszany…_

Wszyscy jesteśmy Amerykanami

11 września 2001 - w zamachach terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych giną prawie trzy tysiące osób.

Miliony ludzi z nosami przyklejonymi do telewizorów z niedowierzaniem przygląda się, jak symbol kapitalizmu - Światowe Centrum Handlu (WTC) - rozsypuje się niczym domek z kart, grzebiąc w ruinach nie tylko tysiące ludzkich istnień, ale również amerykańską pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa. Ze wszystkich zakątków globu napływają wyrazy współczucia. Tego dnia wszyscy jesteśmy Amerykanami. George W. Bush, 43. prezydent Stanów Zjednoczonych - matecznika demokracji, poszanowania praw człowieka i wolności - nie załamuje rąk. Wypowiada wojnę Al-Kaidzie i jej głównemu sponsorowi, saudyjskiemu milionerowi Osamie bin Ladenowi, którzy podobno przygotowali atak. Słowa: terroryzm, Al-Kaida, strach, Osama bin Laden, bezpieczeństwo, terrorysta są odmieniane przez wszystkie przypadki. Stają się pojęciami-kluczami, które otwierają nowy rozdział w dziejach ludzkości: erę walki z terroryzmem.

d21zncu

Talibowie, wśród których gdzieś w jaskini na pograniczu afgańsko-pakistańskim żyje bin Laden, chcą współpracować. Obiecują, że wydadzą okrzykniętego właśnie "terrorystą numer jeden" Saudyjczyka. Stawiają jednak warunek: Amerykanie muszą przedstawić dowód, że to on był mózgiem ataku terrorystycznego. Prezydent Bush nie może czekać. Jest głową 300-milionowej rodziny i chce ją chronić. Nie dopuści, by wróg jeszcze raz wtargnął mu do domu. Rozprawi się z tymi, którzy skrzywdzili jego dzieci, pomści ich śmierć. Pod koniec września na terytorium Afganistanu zostają zrzuceni amerykańscy komandosi z Operational Detachment Alpha. 7 października słowo zostaje przekute w czyn - połączone siły amerykańsko-brytyjskie bombardują elektrownię i lotnisko w Kabulu. Pociski trafiają też w siedzibę przywódcy talibów mułły Omara w Kandaharze. Afgańska ziemia po raz pierwszy czuje gorzki smak gniewu Ameryki.

Gdy uprowadzone przez terrorystów samoloty wbijały się w wieże WTC, Pentagon i rozbijały w Pensylwanii, Moazzam Begg kursował między Pakistanem a Afganistanem. Przyjechał tu z Wielkiej Brytanii, gdzie urodził się w 1968 roku, przeszedł burzliwy okres młodości jako członek gangu - jak sam mówi - walczącego z rasizmem, założył rodzinę i przeżył odrodzenie duchowe. Na początku lat 90. przeniósł się wraz z rodziną do Pakistanu. Odwiedzał tam obozy dla uchodźców. Wspomina, że wielkie wrażenie wywarły na nim spotkania z ich mieszkańcami. Dlatego w połowie lat 90. pojechał na Bałkany, gdzie wojna domowa rozrywała na strzępy Jugosławię, a on, jako oddany wierze muzułmanin, czuł obowiązek niesienia pomocy niewinnym, najbardziej cierpiącym w bratobójczej walce. Działał w organizacji humanitarnej. Przystał też do Zagranicznych Ochotniczych Sił Bośniackiej Armii, ale nie walczył na froncie. Planował wyjazd do Czeczenii, jednak ostatecznie wrócił do Pakistanu. Pracował przy budowie szkoły dla dziewcząt w Afganistanie.
Kilkanaście godzin po atakach 11 września, tuż po północy, wpadł do niego znajomy.

Moazzam:_ Powiedział, że był zamach w Ameryce. Nie miałem telewizora - z racji zakazu wydanego przez talibów - więc nie widziałem żadnych zdjęć, nie wiedziałem też nic ponadto, że były ataki terrorystyczne, a tysiące ludzi nie żyją. Dopiero gdy wróciłem do Pakistanu dowiedziałem się więcej. Wtedy jeszcze nie wywarło to na nas wpływu - aż do października, gdy pierwsze pociski samosterujące dalekiego zasięgu trafiły w Kabul. Spakowałem rodzinę i przenieśliśmy się do Islamabadu..._

Guantanamo otwiera podwoje

11 stycznia 2002 - pierwszych 20 zatrzymanych zostaje osadzonych w bazie amerykańskiej Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, dzierżawionej od 1903 roku od rządu kubańskiego.

d21zncu

Ameryka zdążyła otrząsnąć się z szoku. Zmarli zostali pogrzebani, ich dusze mogą zaznać spokoju. Ale serca tych, których osierocili, nie. Brytyjscy i amerykańscy żołnierze krok po kroku rozplątują misternie utkaną sieć Al-Kaidy, wyłapują kolejnych terrorystów, którymi zapełniają cele-klatki w Guantanamo. Tam nie będą już mogli knuć, jak przelać amerykańską krew. Decyzją George'a W. Busha nie są jeńcami wojennymi (POW) - nie muszą być traktowani humanitarnie, mieć adwokata, nie przysługuje im prawo do procesu. Są "wrogimi bojownikami", pozbawionymi tych przywilejów, którymi cieszą się nawet najbardziej bezwzględni zwyrodnialcy. Paraliżujący strach przed terroryzmem i łaknienie bezpieczeństwa zaciskają się w pięść, która jest silniejsza niż prawo. Zakaz stosowania tortur i prawo do procesu sądowego, gwarantowane przez art. 3 konwencji genewskich, stają się pustymi formułkami.

Pod koniec stycznia Moazzam zostaje, jak sam mówi, porwany. By aresztować człowieka, potrzebny jest nakaz sądowy, procedury. Wyciągnięty w środku nocy z mieszkania Moazzam nie widzi żadnego dokumentu, nie ma pojęcia, czym zawinił. Trafia do amerykańskiej bazy wojskowej w Kandaharze. Dowiaduje się, że został wydany. Przez kogo? Tego nie wie. Wie natomiast, że ten "ktoś" sprzedał jego wolność za kilka tysięcy dolarów. Może trzy, może pięć - tyle amerykańscy żołnierze płacą za złapanego terrorystę. Moazzam:_ Wepchnęli mnie na tylne siedzenie samochodu. Ktoś podniósł mi worek i zrobił zdjęcie, ktoś inny - z całą pewnością Amerykanin - wyciągnął kajdanki i powiedział, że dała mu je wdowa po jednej z ofiar ataków z 11 września z prośbą, by zakuł w nie terrorystę. Po chwili leciałem już do Kandaharu. Nie byłem tam bity. Sześć tygodni później, tak samo jak w moim domu, na oczach mojej rodziny, zostałem skuty, musiałem iść na wpół zgięty. Wsadzili mnie w samolot do Bagram, największego więzienia na świecie. Tam
zaczęły się przesłuchania. Pierwsze, co mi powiedziano, to że jestem własnością Stanów Zjednoczonych Ameryki i nie mam żadnych praw. Póki byłem w rękach Pakistańczyków, nie byłem torturowany. Paradoksalnie gehenna zaczęła się, gdy przejęli mnie Amerykanie. Byłem regularnie upokarzany. Skuwali mnie kajdankami, rzucali na ziemię, ktoś siadał na mnie, unieruchamiając ręce i nogi, wyciągał nóż. Czułem jak zimne stalowe ostrze wędruje po moim ciele, rozcinając ubranie. Szczuli nas psami. Golili nam brody i włosy, jakbyśmy byli bydłem. Gdy skończyli, powiedzieli: to nasza ulubiona część. Widziałem dorosłych mężczyzn, Afgańczyków, którzy walczyli przeciw Sowietom, niektórzy byli kalekami, bez ręki albo nogi. Ci mężczyźni wiele wytrzymali. I nagle widzę, że płaczą, gdy ktoś goli im brodę - symbol męskości. Później, spoglądając w lustro, nie wiedzą, na kogo patrzą. To technika "zszokuj i przeraź". Przerażasz człowieka do tego stopnia, że staje się tak uległy, że da ci to, czego chcesz..._

Rozebrani i ogoleni więźniowie są fotografowani. Żołnierze biorą trofea - świadectwa upokorzenia. Szybkie "pstryk" i człowiek jest gotowy do przesłuchania.

d21zncu

Moazzam:_ Ciągną cię do namiotu, w którym już czekają oficerowie FBI, oficerowie CIA, wojskowi, a ty siadasz przed nimi kompletnie nagi, skulony w sobie. Setki razy zadają te same pytania. Chcą, byś się przyznał. - Do czego? - pytasz. - To nieistotne - mówią. Chcą, byś po prostu podpisał zeznanie. Oni zajmą się resztą. Któryś stoi z karabinem wycelowanym w twoją głowę. Wiesz, że kruchą granicę między życiem i śmiercią kreśli tylko jego palec na spuście. Później cię ubierają, wrzucają do jakiejś rudery, starej stodoły, przerobionej na więzienie, ciasno oplecionej drutem kolczastym. I czekasz - dni, tygodnie… Pobyt w Bagram był gorszy niż jakiekolwiek okrucieństwa, które byłem w stanie sobie wyobrazić. Nie widziałem, kiedy jest dzień, a kiedy noc. Sztuczne światło świeciło przez 24 godziny na dobę, generatory strasznie hałasowały. Nie dostawałem ciepłych posiłków, świeżych warzyw i owoców. Nie było mowy o jakichkolwiek spacerach, jakichkolwiek rozmowach. Za łamanie zasad byliśmy wywlekani z cel-klatek,
skuwani kajdankami i przytwierdzani do prętów, zarzucano nam worki na głowy i pozostawiano na całe godziny. Strażnicy straszyli mnie, że zgniję w więzieniu w Egipcie. Pluli na mnie. Podsuwali zdjęcia mojej żony i dzieci, pytając: skąd masz pewność, że i jej nie wzięliśmy? Puszczali nagrania przerażających krzyków kobiety. Pozwolili, bym uwierzył, że to moja żona torturowana tuż za ścianą. Na moich oczach katowali dwóch więźniów dopóty, dopóki nie przestali się ruszać. Nie żyli. Dlatego cieszyłem się, gdy powiedzieli mi, że przenoszą mnie do Guantanamo. Widziałem zdjęcia stamtąd - więźniów, warunków, w których są trzymani. Ale myślałem: będę bliżej Ameryki, być może oznacza to - bliżej sprawiedliwości. Myliłem się..._

Moje Guantanamo

Styczeń 2003 rok - Moazzam Begg zostaje przewieziony do Guantanamo.

Więźniowie są opakowani jak przesyłka pocztowa: ochraniacze na uszy, maska na twarz, klapki i uszczelnione czarnym plastikiem gogle na oczy, czarny worek na głowę, kajdanki na przegubach skute tak mocno, że blokują dopływ krwi. Takie "pakunki" nie są w stanie wyrządzić krzywdy - podrapać, pogryźć, opluć. Później więźniów "ubiera się" w trzyczęściowy garnitur - misterną plątaninę kajdan i łańcuchów - i pakuje do samolotu, przywiązując grubymi taśmami do ścian. Przez ok. 30 godzin - tyle trwa lot z Bagram do Guantanamo - nie mogą się nawet poruszyć.

d21zncu

Moazzam:_ Podróż była katorgą. Błagałem, by dali mi środek uspokajający. Wstrzyknęli mi coś, a gdy po 36 godzinach dolecieliśmy, dalej byłem oszołomiony. Pierwszym trzeźwym wspomnieniem jest zabłocona, żwirowata droga do celi. Od tej pory, przez kolejne dwa lata, byłem kompletnie sam - nie licząc zmieniających się żołnierzy, którzy mieli nie spuszczać ze mnie oka przez 24 godziny..._

Begg przez blisko dwa lata pobytu w Guantanamo był trzymany w izolatce. Jako wykształcony Brytyjczyk pakistańskiego pochodzenia, świetnie znający język angielski, budził szczególne podejrzenia. Jego domem stała się cela 1,8 na 2,4 metra.

Moazzam:_ Zabierali mnie do sali "rekreacyjnej": 4,5 na 4,5 metra. Zanim mogłem wyjść się "zrelaksować", byłem skuwany - ręce, nogi i talia splątane w węzeł gordyjski, obstawa dwóch strażników po obu stronach, z tyłu trzeci z karabinem wycelowanym we mnie i - na wszelki wypadek, żebym nie uciekł - ujadający pies. Na początku mogłem ćwiczyć przez kwadrans dwa razy w tygodniu, później pół godziny, nieraz nawet godzinę dziennie. Poza tym mogłem chodzić tam i z powrotem. Trzy kroki w przód, obrót, trzy kroki w tył. Nie miałem nic więcej do robienia. Dali mi Koran, którego uczyłem się całymi wersetami. Czasem dostawałem długopis i kartkę. Pisałem wtedy listy do rodziny - wysyłałem je w styczniu, a odpowiedź dostawałem w grudniu. Czasem były tak cenzurowane, że z trudem rozumiałem ich sens. Nieraz zamazywali ponad połowę tego, co napisała moja 7-letnia córeczka. Często też po prostu zapisywałem różne myśli. Po roku zaczęli mi przynosić książki - głównie XIX-wieczną klasyczną literaturę angielską. Wtedy też
pierwszy raz w życiu czytałem romanse Daniele Steel. Byłem kompletnie normalną, przytomną, poukładaną osobą zanim trafiłem do Guantanamo. Ale od chodzenia godzinami wte i wewte zaczynałem tracić zmysły. Waliłem głową o ściany, kopałem, biłem, krzyczałem, przeklinałem, płakałem. Wtedy od razu wzywali psychiatrę - oczywiście wojskowego. Bynajmniej nie po to, żeby mi pomóc. To była dla nich świetna okazja, by spróbować coś ze mnie wydusić. Byłem tak słaby, że mogli mnie zgnieść. Nie wszyscy psychiatrzy byli źli, ale jedna lekarka zasugerowała, jak mógłbym popełnić samobójstwo. Zapytała, czy nie myślałem kiedyś o tym, by zdjąć spodnie, okręcić je wokół szyi tak, by utworzyła się pętla, przywiązać nogawkę do prześcieradła, później do sufitu w celi i po prostu rzucić się. Cztery osoby w Guantanamo popełniły samobójstwo - dokładnie w ten sposób, który zasugerowano mnie. Nie wiem, czy była złośliwa, czy po prostu głupia._ W Bagram czy Kandaharze byłem przerażony. Modliłem się przy każdym przesłuchaniu. Ale w
Guantanamo to minęło. Nie bałem się już. Byłem sarkastyczny, uszczypliwy, miałem gdzieś, co ze mną zrobią, nawet jeśli będę musiał zostać tam do końca moich dni. Mówiłem: rzygam waszymi gierkami, przetrzymywaniem mnie w tym miejscu - gdy nie wiem, jakie przestępstwo wobec was popełniłem, za co płacę najwyższą cenę: cenę mojej wolności i cierpienia mojej rodziny. Ale wielu strażników było przyzwoitymi ludźmi. Myślę, że z czasem zaczęli zdawać sobie sprawę, co się tu tak naprawdę dzieje. W ciągu trzech lat byłem przesłuchiwany ok. 300 razy. Powiedziano mi: jeśli nie będziesz współpracował, zrobimy ci to samo, co Ibnowi al-Shaykowi al-Libbiemu*. Poznałem wielu żołnierzy. Część z nich była bezlitosna, robiła okropne rzeczy. Ale byli też wśród nich ludzie niezwykli. Dziesięciu z nich mam dziś wśród znajomych na Facebooku. Niektórych gościłem u siebie w domu. Nigdy nie byłem w Stanach Zjednoczonych. To one przyszły do mnie. Nigdy nie wyrządziłem krzywdy żadnemu obywatelowi USA, nigdy nie spiskowałem przeciwko
Ameryce, nie finansowałem działalności ludzi, którzy to robili, nigdy nie znałem nikogo, kto by to robił. Ale rząd USA zrobił wszystko, by skrzywdzić mnie, moją rodzinę i tych, których miałem wokół. W Guantanamo za zabicie iguany grozi 10 tysięcy dolarów grzywny i do 10 lat pozbawienia wolności. Jaszczurka ma więc swoje prawa - my nie mieliśmy żadnych. Mogli mi powiedzieć: wspierałeś Bośniaków, Kaszmirczyków, dlatego jesteś terrorystą. Powiedziałbym: nawet jeśli tak, co wam do tego? W jaki sposób skrzywdziłem was swoją pomocą, udzielaną ludziom prześladowanym, torturowanym, mordowanym, masakrowanym? Nie potrafili zrozumieć tego, że jako muzułmanin mam obowiązek pomagać ludziom w potrzebie. Dla nich byłem przez to terrorystą. Skoro to wystarczy, powinno istnieć nie jedno, lecz milion Guantanamo. Myśleli, że mogą robić wszystko - bo robią to w imię zemsty za 11 września. Potępiam te zamachy. Moim zdaniem Amerykanie nie mieli pojęcia, co robią. Chcieli po prostu pokazać reszcie świata: mamy ich, mamy tych,
którzy zgotowali nam 11 września. Ale nie mieli...

d21zncu

Nowy prezydent, nowa nadzieja

22 stycznia 2009 - kilka dni po zaprzysiężeniu na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych Barack Obama podpisuje rozkaz zamknięcia Guantanamo w ciągu roku.

Moazzam Begg jest już od czterech lat na wolności. W styczniu 2005 roku opuścił więzienie w Guantanamo. Nie postawiono mu zarzutów. Nie było żadnego procesu. Nie usłyszał ani słowa wyjaśnienia. Po trzech latach wracał do Wielkiej Brytanii.

Moazzam:_ Któregoś dnia po prostu powiedzieli mi: wychodzisz stąd. Nie uwierzyłem. Dotarło to do mnie dopiero, gdy - już na lotnisku - zostałem przekazany w ręce władz brytyjskich. Nie było żadnego procesu. Byłem jednym z 600, którzy byli trzymani w Guantanamo, a gdy już wyszli, nie usłyszeli żadnego oskarżenia. Skoro byliśmy tacy niebezpieczni, dlaczego jesteśmy na wolności? Po powrocie do Wielkiej Brytanii najtrudniejszym dla mnie było ponowne przyzwyczajenie się do tej całej przestrzeni wokół i wolności. Łapałem się na tym, że w dużym pomieszczeniu chodzę tam i z powrotem - trzy kroki w każdą stronę. Trudno mi było na nowo odnaleźć się w rzeczywistości. Moje dzieci podrosły. Najmłodsze z nich nigdy nie widziało mnie na oczy - ani ja jego. Było tak wiele tematów do omówienia, a jednocześnie tak mało do powiedzenia. Nie wiedziałem, jak zacząć._

d21zncu

W ciągu dziewięciu lat granicę między wolnością a zwanym "czarną dziurą" Guantanamo przekroczyło 779 więźniów. Niektórzy tylko na kilka miesięcy, inni - na kilka lat. 600 z nich wróciło. Sześciu nie doczekało tej chwili - popełnili samobójstwa. Rok po upływie terminu wyznaczonego przez Obamę za murami amerykańskiej bazy na Kubie w dalszym ciągu przebywa 179 więźniów. Zarzuty postawiono sześciu z nich - i to oni, jako jedyni, stają przed sądem.

Więźniowie z klatek

Luty 2011 - Moazzam Begg wraz z Andym Worthingtonem, reżyserem filmu "Poza prawem: Echa z Guantanamo", przyjeżdżają do Polski.

Moazzam:_ Jeden z oficerów w Bagram, odpowiedzialny za stosowanie tortur, został później przeniesiony do Abu Ghraib (więzienia w Iraku, 30 km od Bagdadu - red.). Zadzwonił do mnie kilka lat temu. Gdy podniosłem słuchawkę i usłyszał mój głos, rozpłakał się. Prosił o przebaczenie. Powiedział: to, co wam zrobiłem w większym stopniu zniszczyło życie moje niż wasze. Już wtedy, w Bagram, wiedziałem, że cokolwiek ze mną zrobią, nie zmieni to mnie jako człowieka. Ale jego tak. Teraz próbuje to naprawić - przeszedł "na drugą stronę", mówi głośno o tym, co oni, żołnierze, robili z więźniami._

Begg nie odcina się od przeszłości. Założył organizację Cageprisoners (link do strony po angielsku), która walczy o uwolnienie wszystkich więźniów przetrzymywanych w Guantanamo. Część z nich nie może wrócić do swoich ojczyzn - istnieje podejrzenie, że zostaną tam ponownie uwięzieni i poddani torturom. Dla nich szuka miejsca w innych krajach. Dotychczas 15 państw, w tym Albania, Hiszpania, Francja, Niemcy, Szwajcaria, Gruzja i Słowacja, przyjęły do siebie więźniów Guantanamo. Chciałby, aby również w Polsce znalazło się miejsce choćby dla jednego z nich. I żeby już nigdy niewinni nie cierpieli z powodu terroryzmu.

Co o terroryzmie myśli człowiek, który był przetrzymywany i torturowany przez podejrzenie o powiązania z organizacją terrorystyczną?

Moazzam:_ To, że jedna osoba przeprowadza samobójczy atak a druga używa nalotów dywanowych czy pocisków rakietowych, nie może być podstawą rozróżnienia pomiędzy złym a dobrym rozwiązaniem. Oba są złe._

Aneta Wawrzyńczak, Wirtualna Polska
  • Ibn al-Shayk al-Libbi pod wpływem tortur, m.in. waterboardingu(podtapiania), miał przyznać, że Saddam Husajn współpracuje z Al-Kaidą. Jego zeznanie przyczyniło się do rozpoczęcia przez USA wojny w Iraku w 2003 roku.
d21zncu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d21zncu
Więcej tematów