Porównał rekompensatę dla ofiary pedofila do zarobków prostytutki. Gniew poczuł na własnej skórze
Katarzyna była gwałcona przez księdza, sąd przyznał jej finansowe zadośćuczynienie. Stanisław Michalkiewicz ocenił, że "żadne k…wy nie są tak wysoko wynagradzane". Teraz przekonał się, jak bardzo zaszedł ludziom za skórę.
Sobota. Księgarnia "Sursum Corda" na Rynku Łazarskim w Poznaniu. Spotkanie autorskie zamieniło się w protest, a ten przerodził się w szarpaninę. Wszystko za sprawą obecności jednej osoby - Stanisława Michalkiewicza.
To autor tych niewybrednych słów: - Wiele pań za mniejsze pieniądze spódniczki podciąga, a tu milion złotych i dożywotnia renta. Zleciłbym przebadanie sędzi przez konsylium weterynarzy. (...) Jestem pewien, że jedna panienka przez drugą będą sobie przypominać, jak to były molestowane (…). Miliona złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. No to żadne k... nie są tak wynagradzane na całym świecie.
Ta wypowiedź spotkała się z krytyką, która wyszła poza media społecznościowe. Na spotkaniu autorskim Michalkiewicza poza osobami zainteresowanymi rozmową z nim o książkach i otrzymaniem podpisu autora, zjawili się też obrońcy ofiary księdza pedofila.
Jedna z uczestniczek wstała i zacytowała wulgarną wypowiedź Michalkiewicza. - Solidarność naszą bronią! Nie dla gwałtu wobec kobiet! Przeproś Kasię! - krzyczało kilkadziesiąt osób. O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza".
Na wykrzykiwaniu haseł się nie skończyło. Doszło do szarpaniny, która przeniosła się przed budynek księgarni. Na miejsce przyjechało sześć policyjnych radiowozów. Sytuacja w końcu się uspokoiła.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl