Ponowne śledztwo ws. śmierci ratowników TOPR
Sprawa śmierci dwóch ratowników TOPR, którzy zginęli w lawinie pod Szpiglasową Przełęczą w Tatrach, będzie badana ponownie. Krakowska Prokuratura Apelacyjna uznała, że śledztwo umorzono przedwcześnie.
Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prok. Wojciech Miłoszewski poinformował w środę, że postanowienie nowosądeckiej prokuratury o umorzeniu postępowania zostało uchylone.
Zażalenie na taką decyzję złożył Lech Olszański, ojciec jednego z dwóch ratowników TOPR, którzy zginęli w lawinie w czasie wyprawy ratunkowej pod Szpiglasową Przełęczą.
"Uznaliśmy, że decyzja o umorzeniu zapadła przedwcześnie i zleciliśmy wykonanie kolejnych czynności w tej sprawie" -powiedział prok. Miłoszewski.
Prokuratura nie podaje, o jakie czynności chodzi, bowiem mają w nich uczestniczyć zainteresowane strony. Ponowne postępowanie będzie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu.
30 grudnia 2001 r. w lawinach zginęło dwoje turystów z Wybrzeża oraz dwóch ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Marek Łabunowicz i Bartłomiej Olszański, którzy szli w góry w wyprawie ratunkowej. Dopiero w jej trakcie okazało się, że turyści nie żyją, a ratownicy idą po zwłoki.
Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu prowadziła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch ratowników oraz narażenia na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu pięciu innych uczestników akcji. Postępowanie wszczęto tuż po tragedii.
W styczniu tego roku śledztwo zostało umorzone, bo prokuratura nie dopatrzyła się zaniedbań w działaniu kierującego akcją ratunkową naczelnika TOPR. W śledztwie przesłuchano wszystkich uczestników wyprawy. Wzięto pod uwagę także wnioski dowodowe przedstawione przez ojca jednej z ofiar oraz opinie alpinistów: Aleksandra Lwowa i Krzysztofa Wielickiego.
Bardziej przekonującą dla prokuratury okazała się opinia Krzysztofa Wielickiego, z której wynikało, że decyzja o podjęciu wyprawy w bardzo trudnych warunkach pogodowych została zaakceptowana przez wszystkich jej uczestników.
Lech Olszański powiedział, że nie zgadza się z opinią Krzysztofa Wielickiego i z postępowaniem prokuratury i dlatego złożył zażalenie. "Sam jestem alpinistą. Uważam, że ktoś powinien ponieść odpowiedzialność za to, co się stało. Nie walczę ani z TOPR, ani z jego naczelnikiem. Nie walczę o pieniądze ani o życie syna, którego nic nie wróci, ale o to, by takie tragedie się nie zdarzały. Ta sprawa musi być wyjaśniona" - podkreślił Olszański.(aka)