Pomoc dla powodzian jeszcze w tym tygodniu
Pełnomocnik rządu ds. usuwania skutków klęsk żywiołowych, Jan Winter, zapowiedział we Wrocławiu, że
powodzianie w ciągu kilku dni otrzymają bezzwrotne zapomogi.
Straty po zeszłotygodniowej powodzi na Dolnym Śląsku szacuje się
na 150 mln zł.
16.08.2006 13:00
To, co wstępnie zgłaszają gminy, to straty rzędu 150 mln zł. Ale to dotyczy strat materialnych, głównie w infrastrukturze. Odrębną sprawą jest pomoc socjalna - powiedział dziennikarzom wojewoda dolnośląski Krzysztof Grzelczyk.
Jan Winter poinformował, że do jednorazowego zasiłku w wysokości 6 tys. zł zakwalifikowano 1200 rodzin.
Przypominam, że jest to zasiłek dla najbardziej potrzebujących. Może być przecież sytuacja, gdy kogoś powódź dotknęła, ale jest na tyle zamożny, że nie potrzebuje wsparcia. To jest jeden pakiet. A drugi pakiet, który trzeba uruchomić, to odbudowa infrastruktury. Umówiliśmy się z panem wojewodą, że chcielibyśmy samorządom te pieniądze, tzw. promesę, przekazać nie później niż w ciągu tygodnia - poinformował Winter.
Wojewoda Grzelczyk zaznaczył, że gminy same określą, które naprawy popowodziowe mają priorytet. Jego zdaniem, najpilniejszą potrzebą jest naprawienie podmytego odcinka drogi krajowej nr 3 Piechowice - Szklarska Poręba. Trasa ta prowadzi do przejścia granicznego w Jakuszycach. Grzelczyk chce, by droga została naprawiona do końca września.
Poszkodowanych w wyniku podtopień jest około 40 dolnośląskich gmin, leżących przede wszystkim w Kotlinie Jeleniogórskiej i Kotlinie Kłodzkiej. Najbardziej dotknięte przez żywioł miasto, to podjeleniogórskie Piechowice, które swoje straty wyliczyło na 20-25 mln zł.
Winter nie chciał mówić, jaka będzie wysokość pomocy finansowej. Powtórzę to, co powiedział wicepremier Dorn: mamy w rezerwie celowej na usuwanie skutków powodzi środki, a kwota zależy od wyliczeń strat przez samorządy. Nie chcę mówić o kwotach, ale środki mamy przygotowane - zapewnił.
Dolnośląscy rolnicy z powiatów kłodzkiego i ząbkowickiego chcą, aby na ich terenie wprowadzono stan klęski żywiołowej. Ich uprawy zostały zniszczone najpierw przez suszę, a później przez powódź. Zboże nie nadaje się do zebrania. Jan Winter nie widzi jednak podstaw do wprowadzenia stanu klęski.
Stan klęski żywiołowej nie oznacza przyznania jakichś nadzwyczajnych środków finansowych. To znaczy tylko tyle, że na jakimś obszarze (...) trzeba zawiesić prawa obywatelskie i publiczne, ograniczyć poruszanie się. Nie widzę, żeby gdziekolwiek w Polsce taka sytuacja występowała - tłumaczył.
W ubiegłym tygodniu starosta wałbrzyski wystąpił do wojewody, aby ten złożył wniosek do premiera o uznanie powiatu wałbrzyskiego za region dotknięty klęską żywiołową. Wojewoda odmówił.