Polskim politykom nie opłaca się tu przyjeżdżać

Sikorski z Polakami przy piwie w londyńskim pubie, Napieralski asystujący sprzedawczyni w polskim sklepie spożywczym, albo choćby prezes Kaczyński przemawiający do amerykańskich Polaków przez łącza satelitarne. Takich scen w Berlinie zobaczyć nie można. Podczas, gdy czołowi polscy politycy szturmują w świetle kamer polski Londyn, czy Chicago, Berlin pozostaje na uboczu kampanijnego zainteresowania. Niemiecka Polonia jest za mało "medialna"?

Obraz
Źródło zdjęć: © AFP | Wolfgang Kumm

W Niemczech kampanię wyborczą do polskiego parlamentu zauważyć niełatwo. Chyba, że w polskiej prasie, dostępnej w polskich sklepikach, albo pod polskim kościołem, albo w polskiej telewizji. Bo sami kandydaci raczej się między Renem a Szprewą nie pojawiają. - Bo i po co? - tłumaczy dr. Tytus Jaskułowski, Polak, politolog na Uniwersytecie Technicznym w Dreźnie. - Politycy wiedzą, że Wielka Brytania to bastion PO, w Stanach na silnych zwolenników może liczyć PiS, a Polacy w Niemczech na tym tle są nieco nieokreśleni. Nie podpadają pod żadną z tych kategorii. Dlatego nie opłaca się tu przyjeżdżać - wyjaśnia.

Ich głosy nie mają większego znaczenia

A może szanse ma inna partia, która może w Niemczech zdobyć silną pozycję? Wątpliwe. Trudno się dziwić, że o głosy Polaków w Niemczech politycy nie zabiegają. W 2007 roku kolejki wyborców przed ambasadą polską w Berlinie filmowała niemiecka telewizja. Z komentarzem, że niemiecka Polonia aktywnie protestuje przeciw ówczesnej władzy. Pewnie tak było, w Niemczech zdecydowanie wygrała opozycyjna wtedy PO. Teraz wielu Polaków w stolicy Niemiec zapowiada ten sam wybór.

Jednak tak naprawdę, ani wtedy, ani w tym roku, głosy z Niemiec większego wpływu na władzę w Polsce mieć nie mogą. W 2007 do urn w Niemczech poszło niewiele ponad 15 tysięcy osób. W kraju, w którym ma mieszkać nawet do 2 milionów Polaków, jak przekonują polonijne organizacje, a statystyki potwierdzają obecność pół miliona osób uprawnionych do głosowania, zagłosowało raptem jakieś 3% Polaków.

Wśród nich 34-letnia Iza Wróblewska, Polka z Berlina. Od 17 lat mieszka w Niemczech, tu studiowała, wyszła za mąż za Niemca, urodziła dzieci. Pracuje w branży muzycznej. Na wybory chodzi zawsze. - W zasadzie sytuacja w Polsce mnie mało dotyczy, bo zapewne już nie wrócę - mówi. - Ale tam mieszka moja mama i brat, może moje dzieci zechcą w Polsce zamieszkać. Chciałabym, żeby nasz kraj się jak najlepiej rozwijał. A tak mogę mieć na to wpływ - tłumaczy. Tyle, że takich zdyscyplinowanych wyborców wśród Polaków w Niemczech nie jest dużo.

Do zeszłego piątku w polskich konsulatach zarejestrowało się blisko 5 tysięcy wyborców. Połowa z nich będzie głosować korespondencyjne. Zapewne ostatecznie przy urnach pojawi się więcej osób. Przy każdych wyborach zgłasza się wielu wyborców z zaświadczeniami z miejsca zamieszkania, głównie ludzie czasowo przebywający w Niemczech, studenci, stażyści, pracownicy na kontraktach.

Nie będzie dużej frekwencji

- Na jakieś zawrotne liczby jednak bym nie liczył - uprzedza dr. Jaskułowski, który sam na liście się już zarejestrował. Duża część z pół miliona Polaków, którzy pojawiali się w Niemczech po 2004, to ludzie pracujący, jako opiekunki, sprzątaczki, budowlańcy. Do Berlina przyjeżdżają głównie z Wrocławia, Poznania, czy Szczecina. Pracują od poniedziałku do piątku, w weekendy wracają do domu. Jeżeli zagłosują to tam, i na miejscowych polityków.

Pani Beata już wie, że głosować nie będzie. Od blisko 15 lat pracuje w Berlinie, jako opiekunka. Dwa tygodnie ona, dwa koleżanka. W wyborczą niedzielę jest w domu. - Tam wolę być z rodziną, niż tłuc się do lokalu. I po co? Nic to nie zmieni - uważa. Zresztą, jakby była w tym czasie w Berlinie, też by nie poszła. Albo by pracowała, albo odpoczywała. Zgłaszać się do konsulatu, załatwiać jakieś zaświadczenia, to zbyt dużo zachodu. - Polska emigracja w Niemczech jest inna niż brytyjska - zauważa Grzegorz Rzeczkowski z "Polityki online", który obserwuje kampanie od lat. - Jest w większości gorzej wykształcona, mniej świadoma obywatelsko, nie głosuje nigdzie - wyjaśnia. Trudniej ją zmobilizować, trudniej przeprowadzić akcje wyborcze. Również, dlatego, że Polacy w Niemczech są grupą rozproszoną i niezorganizowaną. A przede wszystkim, mówi Rzeczkowski, "mniej medialną". - Polacy w Niemczech to nie był nigdy temat medialny, tak, jak masowa emigracja młodych Polaków do wielkiej Brytanii - tłumaczy. Polacy podbijający
Wielką Brytanię zaciekawiali. Dlatego politycy często tam jechali. - Kampanijne wyjazdy to chęć przejęcia tego zainteresowania. To kwestia wizerunkowa - dodaje. Pod względem wizerunkowym Niemcy i niemiecka Polonia wiele politykom nie mogą zaoferować.

Niezbyt medialni wyborcy

Sami politycy oczywiście tego nie powiedzą. Większość z nich, zapytana przez Wirtualną Polskę o plany wizyty w Niemczech, odpowiada wymijająco: "osobiście nie planuję", ale od razu z zastrzeżeniem, że niemiecka Polonia jest oczywiście bardzo ważna. Zazwyczaj ze wskazaniem na działalność polityka z własnej partii, który się nad Szprewą regularnie angażuje. Choćby w ramach senackiej Komisji ds. Polonii, czy Międzyparlamentarnej Grupy Polsko-Niemieckiej, przeciętnemu Polakowi zupełnie nieznanych.

Faktem jest, że o ile w każdej partii za kampanie w USA, Wielkiej Brytanii, czy krajach Beneluksu, odpowiada konkretny koordynator, to Niemcy pozostają bezpańskie. Andreas Huebsch, wydawca "Samego życia", dwutygodnika polskojęzycznego w Niemczech, wielkiego zainteresowania pozyskaniem głosów rodaków nie widzi. - Jeszcze w lecie reklamą wyborczą zainteresowała się PSL, to wszystko - wyjaśnia. Do kilkorga polityków z Polski zgłosił się w tym roku Konwent Organizacji Polskich. Odzew nie był oszałamiający. Do Berlina przyjechała Jolanta Hibner z PO i Władysław Kozakiewicz z PSL. Ale fakt ich przyjazdu umknął większości niezwiązanych z Konwentem Polakom, czyli w samym Berlinie jakieś kilkudziesięciu tysiącom.

Jak nie PO i PiS, to o głosy niemieckiej Polonii postanowił zawalczyć inni aktorzy polskiej sceny politycznej. W Berlinie z wyborcami spotka się Ryszard Kalisz, jedynka na liście SLD w Warszawie, na którą głosować będą Polacy za granicą. Podobno przyjazd planuje też drugi na tej liście Marek Balicki. W ramach kampanii nakierowanej na Polaków w Niemczech, w spotach wyborczych dostępnych w internecie zwraca się do nich Andrzej Niemczyk, trener kadry siatkarek, przez lata mieszkający w tym kraju, dziś kandydat SLD.

Do walki rusza SLD i PSL

O nowe głosy wśród niemieckich Polaków lewica walczy z ludowcami. PSL, do tej pory w Warszawie przegrywająca, postanowiła trikiem zdobyć mandaty w tym okręgu. Na liście warszawskiej umieściła prawie samych kandydatów polonijnych. Z Niemiec jest ich dwóch, w tym na pierwszym miejscu Władysław Kozakiewicz. Drugi kandydat, Włodzimierz Jaśniak, obiecuje walkę o uznanie Polaków w Niemczech za mniejszość narodową. Czy to przyciągnie wyborców? Też wątpliwe. Młodej emigracji te pytania przeważnie nie interesują, wśród starszej ta kwestia ma, co prawda trochę zwolenników, ale wielu z nich nie może głosować, bo straciło obywatelstwo.

Izę Wróblewską kwestia mniejszości nie interesuje. Interesują ją te same problemy, co Polaków w kraju: rynek pracy, szkolnictwo. Będzie głosować na PO, jak poprzednio. Nie, dlatego, że ich tak dobrze ocenia, ale dlatego, że hasła innych partii uważa za gorsze. Za spotkaniami z politykami nie tęskni. Wystarczy to, co widzi w telewizji. Pani Beacie też nie przeszkadza, że politycy nie przyjeżdżają. - Szkoda by mi było na nich czasu - twierdzi.

Z Berlina dla polonia.wp.pl
Agnieszka Hreczuk

Wybrane dla Ciebie
Macron rozmawiał z Trumpem. Relacjonował spotkanie z Zełenskim
Macron rozmawiał z Trumpem. Relacjonował spotkanie z Zełenskim
Oligarcha odgraża się ws. aktywów. Mówi o 50-letnich sporach sądowych
Oligarcha odgraża się ws. aktywów. Mówi o 50-letnich sporach sądowych
Erdogan ostrzega Rosję i Ukrainę. "Niepokojąca eskalacja"
Erdogan ostrzega Rosję i Ukrainę. "Niepokojąca eskalacja"
Biały Dom ujawnia wyniki badań Trumpa. Czy coś mu dolega?
Biały Dom ujawnia wyniki badań Trumpa. Czy coś mu dolega?
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat