Polskie zadłużenie na barkach Polaków
W porównaniu z innymi krajami poziom naszego
zadłużenia nie jest szokujący. Jednak już niedługo Polski dług
publiczny może zacząć rosnąć znacznie szybciej niż obecnie - pisze
"Życie Warszawy".
28.12.2004 06:05
Mylił się prezydent Rosji, kiedy stwierdził, że zadłużenie Polski wynosi 92 mld euro. W rzeczywistości jest wyższe. W połowie roku sięgało blisko 439 mld zł, czyli po dzisiejszym kursie ponad 108 mld euro. Ostatnio jednak, głównie dzięki mocnemu złotemu i wyjątkowo wysokim w tym roku wpływom z prywatyzacji, tempo przyrastania długu zmalało. Ekonomiści spodziewają się, że w 2004 roku dług nie przekroczy 52 proc. w relacji do wartości całego produktu wytworzonego przez naszą gospodarkę.
- Poziom długu w Polsce na pewno nie szokuje, nawet w porównaniu z krajami, które od dawna są w Unii Europejskiej, a nawet stanowią jej trzon. Wystarczy przywołać tu przykład Niemiec czy Francji, gdzie dług wynosi ok. 64% PKB. Długi Belgii, Włoch i Grecji przekraczają 100% PKB - opowiada Piotr Bielski, analityk BZ WBK.
Jak jednak dodaje, nie oznacza to, że z wielkości naszego długu powinniśmy się cieszyć. Tym bardziej że im jest on większy, tym trudniej jest rozwijać się naszej gospodarce, która potrzebuje szybkiego wzrostu. Tymczasem wzrost zadłużenia powodowany jest głównie przez deficyt budżetowy, który trzeba sfinansować. Dlatego pieniądze te, zamiast np. wspierać przedsiębiorczość, służą do zasypywania budżetowych ubytków. - Wysoki poziom długu oznacza też niepotrzebny koszt dla budżetu związany z obsługą zadłużenia - dodaje analityk.
W samym tylko przyszłym roku obsługa ta będzie nas kosztowała ponad 26,6 mld zł. W przeliczeniu na jednego Polaka, łącznie z niemowlętami, wychodzi prawie 700 zł. (PAP)