Polskie tirówki walczą o prawo do pracy
Prostytutki, pracujące przy drodze krajowej nr 10 na obwodnicy w pobliżu Stryszka (kujawsko-pomorskie) od dwóch tygodni nie mają utargu. Twierdzą, że nękają je policjanci, którzy za wszelką cenę chcą się dowiedzieć, kto w październiku zamordował tam dwie osoby. Tirówki postanowiły walczyć o swoje "zatrudnienie" - pisze "Gazeta Pomorska".
Do zabójstwa koło Stryszka doszło w październiku. Prostytutka i jej klient zostali zasztyletowani, a mężczyznę dodatkowo postrzelono.
Prowadzący sprawę policjanci uważają, że pracujące nieopodal miejsca zbrodni prostytutki mogą coś o tym wiedzieć. Jednak one same mają inne zdanie. W dodatku są oburzone działaniami funkcjonariuszy.
- Przyjeżdżają codziennie i znęcają się nad nami. Są wulgarni, chamscy. Chcą, żebyśmy coś im powiedziały, żebyśmy im mordercę podały na tacy. Tylko, że żadna z nas go nie zna. Nic nie widziałyśmy i nic nie słyszałyśmy - mówią kobiety.
- Mam do wykarmienia dwójkę małych dzieci. Prostytucja w Polsce nie jest zakazana (karane jest jedynie stręczycielstwo). Złożę skargę do komendy za utrudnianie mi pracy - denerwuje się 19-latka pracujący przy drodze numer 10.
Policja ma odpowiedź na zarzuty prostytutek. - Krajowa "dziesiątka” to droga, na której dochodzi do wielu śmiertelnych wypadków. Policjanci pilnują, aby te panie nie były potencjalnym zagrożeniem dla kierowców i same nie narażały swojego życia - twierdzi rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji.