Polski publicysta w "Die Welt": Niemcy użalają się nad sobą
Wystawa "Wymuszone drogi" jest użalaniem się
Niemców nad własnym losem - napisał polski publicysta Adam
Krzemiński w komentarzu, opublikowanym w środowym wydaniu
niemieckiego dziennika "Die Welt".
16.08.2006 | aktual.: 16.08.2006 10:50
Jego zdaniem, przygotowana przez fundację Eriki Steinbach wystawa, pokazywana od minionego czwartku w berlińskim pałacu Krozprinzenpalais, jest nieudana. Jak należy prawidłowo prezentować temat wysiedleń, pokazuje natomiast wystawa w Niemieckim Muzeum Historii, którą powinno się pokazać w Polsce - uważa publicysta "Polityki".
Wystawa Steinbach jest skromna i przypomina, przynajmniej w części głównej, "gazetkę ścienną z licznymi tekstami, fotografiami i niewielką ilością oryginalnych przedmiotów" - pisze Krzemiński. "Jest skonstruowana w sposób wyraźnie europejski, to znaczy, losy niemieckich wypędzonych wkomponowane są w katastrofalne doświadczenia innych narodów i grup etnicznych w XX wieku" - czytamy. Zdaniem publicysty, organizatorzy starali się zachować "europejską perspektywę" i "political correctness" (polityczną poprawność).
Krzemiński uważa, że polskie władze uznały za nieistotne, czy postawa organizatorów jest jedynie wybiegiem, czy też świadczy o faktycznej zmianie poglądów działaczy Związku Wypędzonych (BdV). Autor przypomina bardzo krytyczną ocenę wystawy ze strony premiera Jarosława Kaczyńskiego, który określił ją jako "akt antypolski".
Publicysta zauważa, że od Polaków odwiedzających wystawę w pierwszych dniach usłyszeć można było "zaskakująco mało kontrowersyjnych ocen". "Gdyby ktoś inny (a nie fundacja Steinbach i BdV) był organizatorem wystawy, można by całkiem spokojnie dyskutować" - czytamy.
Krzemiński wyjaśnia, że niemiecki Związek Wypędzonych nadal - z polskiego punktu widzenia - nie rozliczył się ze swojej przeszłości i jako grupa nacisku przez całe dziesięciolecia odmawiał uznania następstw wojny, a częściowo jeszcze w latach 90. wysuwał polityczne, moralne i nawet finansowe roszczenia.
Jacek Lepiarz