PolskaPolski dziennikarz zatrzymany na Białorusi

Polski dziennikarz zatrzymany na Białorusi

12.09.2009 15:35, aktualizacja: 12.09.2009 18:24

Na strzeżonym terenie Zakładów Azotowych na przedmieściach Grodna od rana odbywa się zjazd popieranego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Na zjeździe został wybrany nowy prezes ZPB - został nim Stanisław Siemaszko. Nie obeszło się jednak bez problemów, bowiem na obrady nie wpuszczono polskiego dziennikarza, wysłannika "Rzeczpospolitej" Piotra Kościńskiego, którego zatrzymała milicja.

Kościńskiego nie wpuszczono i zarzucono mu, że "czuć od niego alkohol". - Trudno mi powiedzieć, co to oznacza, mogę się tylko domyślać - mówił Kościński w rozmowie telefonicznej z PAP. - Mieszkam w Grodnie w prywatnym domu, przyjechałem tu polskim samochodem. Jak wsiadłem do samochodu, to się okazało, że 200 metrów dalej stoi milicja, która mnie zatrzymała. Milicjant powiedział mi, że pachnie ode mnie alkoholem, przy czym nie mogło pachnieć, bo jako żywo kropli nie miałem w ustach - tłumaczył.

- Ponieważ milicja na Białorusi nie posiada alkomatów - relacjonował dalej Kościński - odwieziono mnie na badania krwi na oddział narkotyków do szpitala psychiatrycznego. Przyjechała zawiadomiona o tym nasza konsul. To oczywiście trwało jakiś czas. Przeprowadzono mi badanie i okazało się, że mam 0,00 promila alkoholu we krwi. Przeprosili mnie, że to pomyłka, że chodziło o rutynową kontrolę.

Kościński miał rano pojechać samochodem na miejsce, gdzie odbywa się zjazd, żeby się dowiedzieć, czy może wejść na salę; tymczasem dotarł tam, gdy zjazd już się zaczął i wszyscy weszli do środka. - Nie wpuszczono mnie, chociaż zjazd jest otwarty - tłumaczył Kościński. Mam akredytację ministerstwa spraw zagranicznych Białorusi. Strzegąca terenu milicja powiedziała mi, że dostałem odmowę wejścia - mówił.

ZPB Łucznika kontra ZPB Borys

Nowym prezesem popieranego przez Białoruś ZPB został znany przedsiębiorca z Grodna Stanisław Siemaszko, który był jedynym kandydatem. Siemaszko, który ze Związkiem nie miał dotąd wiele wspólnego, zastąpił dotychczasowego prezesa Józefa Łucznika. Zjazd zakończył się około 15.00.

- Ten zjazd był po prostu farsą - powiedział Andrzej Poczobut, działacz nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi, którym kieruje Andżelika Borys. Zwrócił uwagę, że ten zjazd, który odbył się na strzeżonym terenie Zakładów Azotowych na przedmieściach Grodna, był od początku do końca sterowany przez białoruskie władze. Dodał, że z góry wiadomo było, iż prezesem zostanie Siemaszko. - To po prostu śmieszne - dodał. - To nie ma nic wspólnego z działalnością organizacji społecznych.

Nikt z ZPB Andżeliki Borys nie był obecny na zjeździe "Łucznikowców" (jak do wyboru Siemaszki nazywano ten związek). Kierowany przez Borys ZPB odpowiedział na zjazd koncertem. Jak podkreślił Andrzej Poczobut, na ten koncert przyszło więcej ludzi niż na zjazd w Zakładach Azotowych. Wielu z nich było oburzonych, że władze Białorusi po raz kolejny wtrącają się w sprawy Związku Polaków, że próbują narzucić im lidera.

Poczobut podkreślił, że władze ZPB Andżeliki Borys nie uznają sobotniego zjazdu ani wyłonionego tam lidera. - My jesteśmy niezależną organizacją, a jeśli władze białoruskie chcą utrzymywać tę pseudopolską strukturę, to cóż, my nie możemy im tego zabronić - powiedział Poczobut. ZPB pani Borys nie zamierza reagować na sobotni zjazd wydawaniem jakiegoś oświadczenia.

Poczobut poinformował, że członkowie związku zbierali podpisy pod apelem do prezydenta Alaksandra Łukaszenki o rozpoczęcie przez władze dialogu w sprawie legalizacji działalności ZPB Andżeliki Borys. - Zebraliśmy ponad 4 tysiące podpisów. To świadczy o poparciu, jakim kierownictwo Związku Polaków cieszy się wśród mieszkających na Białorusi Polaków - podkreślił.

Apel z tymi podpisami ma zostać w najbliższych dniach wysłany do administracji prezydenta. - Mamy nadzieję, że być może władze tym razem wysłuchają głosu ludzi, głosu Polaków, apelujących żeby rozpocząć jednak dialog z kierownictwem Związku Polaków - powiedział Andrzej Poczobut.

Władze w Mińsku nie uznają kierowanego przez Borys Związku Polaków, który polskie władze uważają za jedyny prawomocny. Andżelika Borys została wybrana na prezesa na zjeździe w marcu 2005 roku i ponownie na kolejnym zjeździe w marcu 2009 roku.

Białoruskie władze popierają zaś nieuznawaną przez Warszawę organizację Łucznika, noszącą tę samą nazwę. Józef Łucznik został wybrany na prezesa w sierpniu 2005 r., gdy po wyborze Borys - na zlecenie władz białoruskich, które nie uznały prawomocności marcowego zjazdu - powtórzono zjazd ZPB w Wołkowysku koło Grodna, czego z kolei nie uznały władze polskie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także