Polska zdradziła sojuszników? Ekspert: bez nas Grupa Wyszehradzka nie ma sensu
Czesi, Węgrzy i Słowacy są oburzeni tym, że Warszawa we wtorek poparła stanowisko Brukseli i w ostatniej chwili wyłamała się "z solidarności w regionie". Część polskich polityków wskazuje, że decyzja rządu może mieć negatywne skutki, a nawet sprawić, że "spotkania Grupy Wyszehradzkiej będą odbywać się bez nas". Czy taki czarny scenariusz jest możliwy?
23.09.2015 | aktual.: 23.09.2015 15:46
- Grupa Wyszehradzka to dzisiaj atrapa porozumienia, w dodatku zupełnie nieefektywna - ocenia prof. Wojciech Materski z PAN. - I nie świadczą o tym tylko najnowsze wydarzenia. Wtorkowa decyzja Polski, wyłamująca się z ustaleń Grupy, tylko potwierdza jej schyłkowość - dodaje ekspert w rozmowie z WP.
- Grupa Wyszehradzka nie jest, nie była i najprawdopodobniej nigdy nie będzie jednolitym tworem, który będzie się wypowiadał jednym głosem - mówi Dariusz Kałan z Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. - Każdy z czterech krajów Grupy ma nieco inne priorytety polityki zagranicznej, nieco inne priorytety polityki energetycznej, inną sytuację społeczną. Trudno oczekiwać, żeby każdy z członków Grupy mówił to samo - przekonuje ekspert.
Opozycja zgodna: to skandal
Beata Szydło, na specjalnie zwołanej konferencji, grzmiała, że decyzja rządu o przyjęciu pięciu tysięcy osób to skandal. W opinii kandydatki PiS na premiera najbardziej bulwersujący jest fakt, że "polski rząd oszukał kraje Grupy Wyszehradzkiej". - Jeszcze w poniedziałek były deklaracje, że będzie bronił zasady dobrowolności w przyjmowaniu uchodźców. We wtorek ta zasada została złamana - podkreśliła Szydło.
Takie same stanowisko prezentują pozostali politycy PiS. Poseł Witold Waszczykowski ocenił, że Polska "wyłamała się z solidarności w regionie". Jarosław Sellin przekonywał, że decyzja Polski to zdrada.
Także szef SLD, Leszek Miller w programie "Fakty po faktach" wskazywał, że Polska oderwała się od swoich "najbliższych kolegów z Grupy Wyszehradzkiej". - Zawsze te kraje starały się trzymać razem, uzgadniać rozmaite decyzje, konsultować się. To będzie nas pewnie sporo kosztowało, być może Grupa Wyszehradzka będzie się spotykała bez nas - stwierdził Miller.
Prof. Wojciech Materski przekonuje jednak, że czarny scenariusz kreślony przez szefa SLD jest trochę na wyrost. - Nie sądzę, żeby sprawa uchodźców miała spowodować wykluczenie Polski z Grupy Wyszehradzkiej. Bez nas całe to porozumienie straciłoby bowiem sens - mówi ekspert PAN. - Chociaż myślę, że nasza pozycja nieformalnego lidera Grupy może zostać znacząco osłabiona, a nawet zanegowana - dodaje prof. Materski.
Europejska solidarność?
Politycy koalicji przekonują jednak, że przeciwnicy obowiązkowego systemu relokacji uchodźców nie mieli mniejszości blokującej i mogli zostać przegłosowani. Jak przekonywał wiceminister MSZ Rafał Trzaskowski, lepiej było poprzeć stanowisko Brukseli niż trwać przy ustaleniach Grupy Wyszehradzkiej.
Rządzący zapomnieli jednak o trzecim możliwym scenariuszu. - Trochę za daleko poszliśmy, podejmując decyzję zgodną z wolą Brukseli - przekonuje prof. Materski. - Zdecydowanie słuszniej byłoby wstrzymać się od głosu, tak jak to uczyniła Finlandia -; dodaje ekspert PAN.
Obóz rządzący przekonuje, że ciężko mówić o solidarności, "przyjaźni i wielkiej współpracy" w przypadku Grupy Wyszehradzkiej. - Partnerzy z Wyszehradu grają na siebie - ocenił w programie "Gość poranka" TVP Info Marek Sawicki. Minister rolnictwa przekonywał, że fakt, iż we wtorek w sprawie uchodźców Polska głosowała inaczej niż Grupa Wyszehradzka, nie jest naganny. - To są państwa, które od dłuższego czasu realizują swoje drobne, małe cele. Czasami jest im do tego potrzebna Polska, czasami Wielka Brytania, a bardzo często Niemcy - stwierdził Sawicki.
Rzecznik rządu, Cezary Tomczyk mówił, że "interesu Grupy Wyszehradzkiej nie można stawiać ponad interesem Polski". Politycy koalicji przypominają także sytuacje, w których to Czechy, Słowacja i Węgry nie poparły stanowiska Polski.
- W przypadku Grupy Wyszehradzkiej tych wyłamań ze wspólnego stanowiska było już bardzo wiele, z różnych stron - mówi WP prof. Wojciech Materski z PAN. - Nie ma i nie było wspólnej polityki energetycznej, nie było porozumienia w sprawie konfliktu na Wschodzie i sankcji wobec Rosji - dodaje ekspert.
Jego słowa potwierdza Dariusz Kałan z PISM. - Różnice w podejściu do spraw międzynarodowych to coś normalnego, naturalnego. Tak było przypadku Czechów i Słowaków, którzy nie podpisali się pod polskimi priorytetami na szczycie klimatycznym. Wcześniej ten rozdźwięk był widoczny w czasie kryzysu ukraińskiego - przekonuje ekspert.
W czasie kryzysu na Ukrainie Victor Orban nie stanął po stronie Polski i proponowanych przez nią rozwiązań. Gdy Polska apelowała o solidarność i twarde stanowisko wobec Rosji, Orban spotykał się z Władimirem Putinem, a prezydent Czech wychwalał prezydenta Rosji.
Czesi oburzeni, gazety grzmią
Czy decyzja Polski to faktycznie, jak przekonują politycy opozycji, skandal? - Zależy gdzie - mówi prof. Materski. - Na pewno w Budapeszcie, Pradze i Bratysławie jest to odbierane jako nielojalność, nawet daleko posunięta - dodaje ekspert PAN. Większość czeskich gazet uznała, że Polska zawiodła Grupę Wyszehradzką. Tamtejsi publicyści głośno komentują wczorajsze głosowanie o kwotach imigrantów w Brukseli.
"Lidvove noviny", jeden z trzech głównych dzienników w Czechach, określają wynik głosowania jako "porażkę czeskiej polityki". Gazeta atakuje także stanowisko Polski: "Polacy, którzy jeszcze w ubiegłym tygodniu zajmowali wraz z Czechami, Słowacją i Węgrami wspólne stanowisko w sprawie kwot, wczoraj zagłosowali inaczej i Grupa Wyszehradzka się rozpadła.
Inny czeski dziennik, "Mlada Fronta Dnes" stwierdza, że "gorycz porażki jest większa ze względu na stanowisko Warszawy", która nie chciała uczestniczyć w z góry przegranej walce. A "Hospodarske noviny" przekonują, że Polska kierowała się wyłącznie swoim interesem i wyłamała się ze stanowiska Grupy Wyszehradzkiej, żeby "utrzymać dobre stosunki z Niemcami".
Rozczarowania nie kryje także szef czeskiego MSW Milan Chovanec. Napisał na Twitterze: "Polska zmieniła zdanie. Obawiam się, że po dzisiejszym dniu będzie już tylko V3". Czeski polityk wyraził także ubolewanie, że "nie wygrał zdrowy rozsądek".
Dariusz Kałan przekonuje, że Grupa Wyszehradzka nie jest "Unią w Unii" i jest jedynie narzędziem do kreowania polityki zagranicznej. - Wtedy, kiedy mamy podobne cele, podobne priorytety. - Wyszehrad jest narzędziem skutecznym. Kiedy cele są rozbieżne, dochodzi do sytuacji, kiedy jeden z krajów sprzeciwia się większości. Nie powiedziałbym, że to powoduje wystąpienie kryzysu w Grupie Wyszehradzkiej - dodaje ekspert PISM.
Prof. Materski podkreśla, że Polska także wielokrotnie zawiodła się na Czechach, Słowacji i Węgrach. - Nie powiem, że decyzja rządu w sprawie uchodźców to rewanż, ale dobitnie udowadnia to, że Grupa Wyszehradzka jest raczej luźnym, eklektycznym porozumieniem - przekonuje ekspert PAN.
Amanda Siwek, Wirtualna Polska