"Polska największym wrogiem Białorusi". Reżim Łukaszenki zaostrza kurs
Białoruski dyktator obrał Polskę na największego wroga, co ma odwrócić uwagę od własnych problemów i podoba się w Moskwie – ocenia niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
"W wojnie w Ukrainie Alaksandr Łukaszenka jest wiernym wasalem Putina. Z jego terytorium operuje rosyjskie wojsko, startują rakiety. Opozycję wypędził na emigrację albo wsadził do więzień, zachodnie sankcje niemal sparaliżowały białoruską gospodarkę. W tej sytuacji dyktator najwyraźniej szuka kozła ofiarnego, którym ma być Polska" – pisze niemiecki tygodnik "Der Spiegel" w internetowym wydaniu.
Przypomina o wywołanym przez reżim w Mińsku kryzysie migracyjnym na granicy białorusko-polskiej w zeszłym roku. Od kilku tygodni Polska znów rejestruje większą liczbę nowoprzybyłych: na przykład w zeszłą środę było to 117 osób z Egiptu, Syrii, Jemenu, Kuwejtu, Konga, Sudanu i innych krajów.
"Tylu jest ich teraz niemal codziennie. Brodzą po bagnach, gdzie nie stoi polski płot, przeprawiają się przez Bug – pontonami, które dostali od białoruskiej straży granicznej, jak twierdzi Warszawa" – pisze niemiecki tygodnik.
Mniejszość polska na celowniku
I dodaje, że przemyt ludzi to tylko jeden ze sposobów na dokuczenie zachodniemu sąsiadowi. Kontrolowane przez państwo gazety w Mińsku agitują przeciwko Warszawie, która wyraźnie opowiedziała się po stronie Ukrainy, dostarczając broń i przyjmując miliony ukraińskich uchodźców.
Ale przede wszystkim – pisze "Spiegel" – Łukaszenka "bierze na cel" polskojęzycznych obywateli Białorusi, których jest co najmniej 300 tysięcy. – Presja na nas ogromnie wzrosła – mówi tygodnikowi dziennikarz Andrzej Pisalnik z Grodna, który uciekł z rodziną do Polski.
Jak pisze "Spiegel", przez jakiś czas polska mniejszość na Białorusi żyła względnie nieniepokojona – dopóki Łukaszenka nie znalazł się pod wewnętrzną presją i nie przeniósł jej na Polaków na zachodzie swego kraju.
"Od tego czasu polskie szkoły na tych terenach są zamknięte. Działacz Związku Polaków Andrzej Poczobut, który jest jednocześnie korespondentem 'Gazety Wyborczej' siedzi w więzieniu. Władze oficjalnie uznały go za 'terrorystę'. Grozi mu do 15 lat w otoczonym drutem kolczastym obozie pracy" – relacjonuje tygodnik.
"Piąta kolumna Warszawy"
Ocenia, że "absurdalne" są zarzuty, jakoby polska mniejszość była "piąta kolumną Warszawy", która dąży do podbicia zamieszkanych przez Polaków obszarów Białorusi.
"A przecież Polacy na Białorusi zawsze byli raczej niegroźni z politycznego punktu widzenia. Pielęgnowali obyczaje i język, ale nigdy nie chcieli się odłączyć" – pisze "Spiegel". I cytuje Andrzeja Pisalnika: "Dziś wystarczy mówić po polsku na ulicy, aby wzbudzić podejrzenia milicjantów. Mogą cię arbitralnie szykanować".
Według Pisalnika Łukaszenka narzuca swemu krajowi "późnokomunistyczną ideologię", a Polacy już w czasach stalinowskich uważani byli za "niekompatybilnych z komunizmem".
– Reżim sowiecki był im zawsze obcy nie tylko ze względu na katolicyzm – twierdzi rozmówca "Spiegla". I dodaje: "W oczach Łukaszenki Polacy są urodzonymi wrogami".
Tygodnik zauważa, że także "wielki patron Łukaszenki, Władimir Putin, też szczególnie nienawidzi Polaków", a przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow wygraża Polsce na swym kanale propagandowym.
Autor: Anna Widzyk/Deutsche Welle