Polska w historycznym przeciągu. Nowy rząd nie będzie mieć łatwo [OPINIA]
Kampania wyborcza i cała polska debata publiczna wyglądają od miesięcy niczym realizacja frazy z "Wesela": "niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna". Tymczasem znajdujemy się w historycznym przeciągu - pisze dla Wirtualnej Polski były ambasador RP Jerzy Marek Nowakowski.
22.10.2023 11:52
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Świat definiuje się na nowo. Takiego przyspieszenia geostrategicznego nie było co najmniej od Jesieni Ludów 1989 roku.
Kampania wyborcza szczęśliwie się skończyła. I wypada przebudzić się z letargu. Przynajmniej na poziomie określenia najpilniejszych zadań dla polityki i dyplomacji, bo nie mam złudzeń, że w procesie formowania rządu kwestie międzynarodowe nie będą najważniejsze. Ale klasa polityczna powinna przynajmniej przyjąć zasadę, by nie szkodzić nadmiernie interesom Polski podczas zajmowania miejsc w blokach startowych do nowego sezonu politycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzwonek alarmowy
Niedawne orędzie prezydenta Bidena i odbywający się w Chinach szczyt Pasa i Szlaku dość wyraźnie określiły stanowiska światowych mocarstw. Prezydent USA powiedział coś, co powinno być dzwonkiem alarmowym dla Polaków. Stwierdził bowiem, że Polska jest na liście celów agresywnej polityki Rosji. Niby oczywiste. Ale przecież oswoiliśmy już mentalnie wojnę toczącą się w Ukrainie. Przykładamy Ukraińcom a to zbożem, a to Wołyniem, realizując wyborcze hasło spokojnej wsi. Żyjemy w przekonaniu, że w istocie nic nam nie grozi, a te ruskie czołgi są przecież z kartonu. Otóż po pierwsze grozi, po drugie polska armia jest potężna na papierze podpisanych (a częściej zapowiadanych) kontraktów, a w rzeczywistości posiada niewiele więcej, niż pokazała na sierpniowej defiladzie. Amerykanie zapowiedzieli, że będą wspierać Ukrainę i Izrael. Tyle że kluczowym teatrem działań pozostanie dla nich zachodni Pacyfik. A duet chińsko-rosyjski zapowiedział w Pekinie wzmocnienie współpracy. Tworzy się nowa oś zła, silniejsza niż w apogeum zimnej wojny.
Krajobraz międzynarodowy to kolejne ogniska konfliktów. Ukraina, Południowy Kaukaz, Izrael, zachodnia Afryka… Wszędzie tam toczą się wojny mające potencjał do tego, by eskalować do rozmiarów konfliktu globalnego. Chiny pod władzą Xi ogłaszają kolejne programy zbrojeniowe, nie ukrywając zamiaru siłowego "zjednoczenia" z Tajwanem. A że pogrążają się w gospodarczym kryzysie, to wcześniejsza opowieść o pokojowym mocarstwie staje się coraz mniej aktualna. Do tego mamy jeszcze Koreę Północną gotową do tego, by wojować z Południem. I na koniec całą gromadę państw rewizjonistycznych od Turcji i Węgier, przez Iran aż po Amerykę Południową, gotowych sięgać po argument siły w lokalnej polityce.
Co musi zrobić nowy rząd?
Nowy rząd w Polsce musi określić priorytety. Pierwszy to odzyskanie głosu w Europie. Biden zapowiada konsekwentną obronę Ukrainy "razem z sojusznikami". Nie miejmy złudzeń, bez zaangażowania Europy, bez europejskiej solidarności grozi nam porażka w walce z nową osią zła. I amerykański prezydent, deklarując zaangażowanie Ameryki, miedzy wierszami to powiedział. Polski rząd musi pozyskać środki z KPO i dogadać się z Komisją Europejską, a dokładniej z europejskimi sojusznikami i Komisją. Bez tych pieniędzy gospodarka nam się zawali. A bez większego zaangażowania Europy w utrzymanie i odbudowę Ukrainy zawali się Ukraina. Niemcy nie są naszym wrogiem, tylko kluczowym sojusznikiem! Bo bez zaangażowania Berlina w solidarność europejską Europa stanie się boiskiem na którym swoje gry toczyć będą mocarstwa zewnętrzne. Czyli zadanie numer jeden dla rządu RP to poukładanie się (nie kapitulacja!) z Brukselą i Berlinem.
Zadanie równie pilne to rozsądny przegląd naszych możliwości obronnych. Już zaczęła się polemika ze strony ministra Błaszczaka i pokrzykiwanie, że zmierzająca do władzy opozycja będzie osłabiała polskie wojsko. Bądźmy odpowiedzialni. Dajmy sobie spokój z wyborczymi bajaniami o najpotężniejszej armii Europy. Rząd będzie musiał sobie poradzić z kryzysem w wojsku po dymisjach dowódców i dogadać się z partnerami, którym naobiecywano nie walizki, ale wagony pieniędzy. Na kredyt i na papierze. Tak, potrzebujemy silnej armii, ale nie na papierze, a w realu. Czyli zadanie numer dwa to ustabilizowanie polskiej polityki obronnej.
Powstrzymać Rosję
Wspominałem już o Ukrainie. Nic nie narobiło tylu szkód w wizerunku Polski za oceanem, jak wypowiedź premiera Morawieckiego, że nie będziemy dostarczać broni Ukrainie. Nowy premier będzie musiał czym prędzej wybrać się do Kijowa i określić priorytety współpracy. W tym dramatycznie zaniedbane kwestie gospodarcze. I zastanowić się skąd pozyskamy kapitał na to, by uczestniczyć w odbudowie Ukrainy. Jeżeli to zaniedbamy, to zmarnujemy gigantyczny kapitał zbudowany dzięki ofiarności obywateli w pierwszych miesiącach wojny. Ukraina krwawi. I nie jest to czas na dyskusje o historii i zagrożeniach związanych z członkostwem Kijowa w Unii Europejskiej. Naszym celem strategicznym musi być powstrzymanie i odepchnięcie Rosji na wschód, a nie wykorzystywanie słabości wschodniego sąsiada.
Na wschodzie mamy jeszcze Białoruś. I nie jest to "polityczne złoto" jak się wyraził pan Dworczyk, tylko piekielnie trudny problem na znalezienie drogi pomiędzy zagrożeniem rosyjskim Anschlussem a powstrzymywaniem łukaszenkowskiego totalitaryzmu. Nowy rząd powinien powołać grupę polityków i ekspertów, którzy znajdą drogę między Scyllą a Charybda.
Kolejne zadanie, też w wersji na cito - Bałtyk. Zamiast opowieści o kolejnych fregatach, które będą świetnie wyglądały na defiladzie, odpowiedzmy sobie na pytanie: czy jesteśmy w stanie ochronić nasze rurociągi i kable podmorskie przed atakiem sabotażystów? I czy potrafimy skutecznie nacisnąć na Węgry, by Orban przestał na spółkę z Erdoganem blokować wejście Szwecji do NATO? Zamiana Bałtyku w wewnętrzne jezioro Sojuszu powinna być strategicznym priorytetem Polski.
Dyplomacji nie ma
Wreszcie kwestia ostatnia, choć równie pilna jak poprzednie. Odbudowa dyplomacji. Obecnie jej po prostu nie ma. I nie mam na myśli afery wizowej, która zdemolowała resztki autorytetu polskiego MSZ wśród sojuszników. Myślę o stosunkach polsko-indyjskich, najgorszych w historii, wtedy gdy Indie są kluczowym mocarstwem wschodzącym. Myślę o naszej nieobecności w Afryce. Kontynencie kluczowym dla Europy zarówno jako szansa (surowce), jak i jako zagrożenie (migranci). Bez sprawnej i kreatywnej dyplomacji nie ogarniemy, mówiąc bardzo potocznym językiem, świata coraz bardziej globalnej gry politycznej.
Bilans otwarcia jest fatalny. Polska jest skłócona z Europą. Nieskuteczna w Ukrainie. I pozbawiona realnych instrumentów służących do prowadzenia polityki zagranicznej. Jeśli nowy rząd nie postawi na priorytet polityki zagranicznej, historycy będą w przyszłości opisywali początek XXI wieku jako epokę zmarnowanych szans.
Dla Wirtualnej Polski Jerzy Marek Nowakowski
Jerzy Marek Nowakowski jest historykiem, był ambasadorem RP na Łotwie (2010-14) oraz w Armenii (2014-17), w latach 1997-2001 pracował jako podsekretarz stanu w KPRM. Od 2020 roku jest prezesem Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego.