Decyzja MSZ nieskuteczna? Były ambasador Polski w Moskwie zabiera głos
Radosław Sikorski zdecydował we wtorek o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu w związku z próbami dywersji w Polsce, za którymi stoją rosyjskie służby. - Nie sądzę, żeby Rosjanie zaprzestali jakichkolwiek działań - ocenił w TVN24 były ambasador RP w Moskwie, prof. Włodzimierz Marciniak, pytany o decyzję MSZ.
- Postawiłbym pytanie, czy w tej chwili (w relacjach z Rosją - red.) jest sens cokolwiek zmieniać w aktualnej sytuacji, którą utrzymywaliśmy przez cały czas trwania wojny. Poziom stosunków dyplomatycznych z Rosją obniżyły chyba tylko Estonia Łotwa i Litwa (…). Gdybyśmy teraz coś podobnego zrobili (…), to pytanie jest podstawowe, co my w ten sposób osiągamy i czy to miałoby jakiekolwiek znaczenie? - zastanawiał się Marciniak.
Przypomniał, że po ruchu Polski, Rosja najprawdopodobniej również zamknie któryś z polskich konsulatów w Rosji oraz wydali taką samą liczbę polskich dyplomatów.
- Jakiekolwiek działania dobrze byłoby robić jednak w ramach jakiejś grupy państw, ale na to się nie zanosi. W Europie powszechnie mówi się o konieczności rozpoczęcia rozmów przynajmniej na temat zawieszenia broni w Ukrainie. W takiej sytuacji chyba sensowne jest utrzymywanie tam naszego przedstawicielstwa dyplomatycznego - ocenił były ambasador.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja grozi Polsce. "Zrobią to, co będa mogli"
Na decyzję polskiego MSZ szybko zareagowała Moskwa. - Udzielimy bolesnej odpowiedzi - przekazała rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa.
- Ja bym zbyt daleko idących wniosków ze słów Marii Zacharowej nie wyciągał, dlatego, że ona już dawno nie mówi językiem dyplomatycznym, tylko językiem gróźb, często bez pokrycia. Rosjanie zrobią to, co będą mogli zrobić, a nie to, co by chcieli - uspokajał Marciniak.
- Nie sądzę, żeby Rosjanie zaprzestali jakichkolwiek działań dywersyjnych. Prowadzą je od wielu lat - podkreślił.
Polska zamyka konsulat Rosji w Poznaniu
Szef polskiej dyplomacji przekazał na wtorkowym briefingu prasowym, że prokuratura przedstawiła mocne dowody na to, że w Polsce doszło do próby dywersji, za którą stał obcy wywiad. Przypomniał, że niedawno wrocławski sąd okręgowy nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez potencjalnego sprawcę, żądając wyższego wymiaru kary.
- Podjąłem decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Federacji Rosyjskiej w Poznaniu. Jej personel zostanie uznany za osoby niepożądane w Rzeczpospolitej Polskiej - przekazał Sikorski.
Sikorski poinformował, że jako minister spraw zagranicznych dysponuje informacjami, że za próbami dywersji w Polsce i w krajach sojuszniczych stoi Rosja.
MSZ wyrzuca rosyjskich dyplomatów. W tle dywersja
Pod koniec września dolnośląska prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego we Wrocławiu wniosek o wydanie na posiedzeniu wyroku skazującego Serhieja S. na karę 3 lat pozbawienia wolności.
Mężczyźnie przedstawiono zarzuty dotyczące działania w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej w postaci uczestniczenia w działalności obcego wywiadu oraz podejmowania na terenie Wrocławia przygotowań do podjęcia działań dywersyjnych polegających na podpaleniu obiektów budowlanych.
Śledztwo zostało zainicjowane informacją Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dotyczącą ujawnienia uzasadnionego podejrzenia podejmowania na terenie Wrocławia działalności niezgodnej z prawem w zakresie organizacji akcji dywersyjnych przez jednego z obywateli Ukrainy.
Postanowieniem z dnia 16 października 2024 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie uwzględnił wniosku prokuratora o wydanie wyroku skazującego uznając, iż uzgodniona z podejrzanym kara jest zbyt łagodna. W toku posiedzenia prokurator złożył, a sąd uwzględnił wniosek o przedłużenie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania wobec Serhieja S. na kolejne 2 miesiące.
Aktualnie postępowania dotyczące czynów z art. 130 kk (szpiegostwo) prowadzone są w wydziałach zamiejscowych Prokuratury Krajowej: mazowieckim, dolnośląskim, lubelskim oraz małopolskim. W ramach prowadzonych śledztw zarzuty przedstawiono blisko 20 osobom.
Źródło: TVN24/Prokuratura Krajowa/WP Wiadomości