"Polska solidarna czy liberalna? Oto jest pytanie"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że najbardziej zasadniczy spór, który dzisiaj różnicuje scenę polityczną i całe życie publiczne to spór o to, czy mamy mieć Polskę solidarną czy Polskę liberalną.
05.12.2009 | aktual.: 05.12.2009 15:18
Polska solidarna to - mówił J. Kaczyński - Polska rozwijająca się w oparciu o "związek lojalnościowy" między jednostkami, grupami społecznymi, regionami, miastami i wsiami. Jak zaznaczył w wizji Polski liberalnej, którego orędownikiem jest PO, ten związek jest drugorzędny a niekiedy w ogóle zakwestionowany.
W sobotę w sali kolumnowej Sejmu odbyła się konferencja programowa PiS "Rozwój Polski - Regiony i Metropolie".
Zdaniem prezesa PiS "solidarność to jest nic innego, jak dążenie do pewnego rodzaju równości". Jak wyjaśniał, nie chodzi tutaj o równość "bezwzględną" czy "absolutną". "Takiej próby były podejmowane i zawsze kończyły się kompromitacją" - zaznaczył polityk na konferencji prasowej.
W jego przekonaniu chodzi raczej o wolność rozumianą jako dążenie do równości szans. Dążenie do tego, by - mówił prezes PiS - "jednostka we wszystkim tym, co będzie czyniła w życiu nie była całkowicie zdeterminowana przez miejsce urodzenia, przez grupę społeczną, w której się urodziła, ale by była wyposażona przez wspólnotę narodową i państwo, które ją reprezentuje w wolność".
- Wolność jest tutaj sprawą centralną, ale wolność pojęta w sposób realny, bo mogą być w jakimś kraju wszelkie swobody, ale ktoś kto się urodzi w sferze nędzy czy w regionie, gdzie dochód na głowę jest wielokrotnie niższy niż w metropolii, taka realna wolność jednostki jest nieporównanie mniejsza, często jest w ogóle zniesiona - powiedział J. Kaczyński.
Obecna na konferencji Grażyna Gęsicka zaznaczył, że w Polsce obecnie istnieją dwa modele tego, w jaki sposób Polsce zapewnić rozwój gospodarczy. Nawiązując do rządowego raportu "Polska 2030" zaznaczyła, że wizja PO nakreślona w tym dokumencie zakłada polaryzacyjno-dyfuzyjny model rozwoju naszego kraju.
Polaryzacja - wyjaśniała - polega na tym, że w największych metropoliach dokonuje się coraz szybszy wzrost gospodarczy, który następnie miałby oddziaływać na słabsze regiony i przyczyniać się także do ich rozwoju. Jak mówiła, zgodnie z tym modelem należy wzmacniać metropolie i w nich koncentrować inwestycje publiczne zwłaszcza w wysokie technologie, naukę i infrastrukturę. "PO uważa, że z czasem dokona się dyfuzją, czyli samorzutne rozprzestrzenienie się owoców wysokiego wzrostu metropolii na wsie i małe miasta w ich obrębie" - mówiła Gęsicka.
Podkreśliła, że PiS ma wątpliwości co do słuszności takiego modelu. Jej zdaniem, jeżeli państwo nie dokona redystrybucji dochodu, który został wytworzony w metropolii, ponownego jego podziału i skierowania go na ośrodki słabsze, by im pomóc we wzroście i wyrównać szanse cywilizacyjne - to ta dyfuzja się nie dokona.
Zdaniem Gęsickiej rozwój gospodarczy Polski może się dokonać w poprzez znacznie bardziej aktywną politykę wobec Unii Europejskiej, po to by wykorzystać wszystkie możliwości płynące z naszego członkostwa we wspólnocie.
Chodzi m.in. o wzrost uczestnictwa polskich naukowców w unijnych programach dotyczących innowacji technologicznych. "Tego niestety do tej pory nie mamy; nasi naukowcy w niewielkim stopniu wykorzystują te możliwości, które UE stwarza w tym obszarze" - zaznaczyła.
W jej opinii Polska powinna ponadto bardzo aktywnie zapobiegać uchwalaniu kosztownych dla polskiego przedsiębiorcy dyrektyw UE oraz zabiegać o zmianę unijnych dyrektyw środowiskowych, które utrudniają inwestycje w Polsce.
Poza tym - zdaniem Gęsickiej - państwo powinno tworzyć programy rozwojowe przekraczające granice województw, a także aktywizować społeczności lokalne.