Polska antyrowerowa?
Polska jest prawdopodobnie najniebezpieczniejszym i najmniej
przyjaznym dla rowerzystów krajem Unii Europejskiej – uważa Marcin Hyła, koordynator krajowy sieci Miasta dla rowerów. W przeddzień Europejskiego Dnia bez Samochodu – obchodzonego w tym roku również w Polsce – Hyła podaje zatrważające statystyki i dowodzi, że za tragiczny stan rzeczy odpowiedzialne jest m.in. polskie prawodawstwo.
Co roku ginie na polskich drogach około 600 rowerzystów. Oznacza to, że co dziesiąta ofiara śmiertelna wypadków drogowych poruszała się na dwóch kółkach. Nawet w liczbach bezwzględnych polskie statystyki są gorsze, niż w liczących dwa razy tyle mieszkańców co Polska i zarazem znacznie bardziej "zroweryzowanych" Niemczech.
Dostępne dane policji pokazują, że w Krakowie rowerzyści w 2003 roku stanowili ponad 11% ofiar wypadków drogowych, choć ruch rowerowy stanowi tam wciąż zaledwie kilka procent wszystkich podróży. Co najmniej 40% tych wypadków nie zdarzyło się z winy rowerzystów.
Hyła uważa, że jednym z przemilczanych powodów wypadków z udziałem słabszych uczestników ruchu, w tym rowerzystów, są wadliwe przepisy ustawy Prawo o Ruchu Drogowym oraz rozporządzeń regulujących projektowanie i budowę infrastruktury drogowej.
Ustawa Prawo o Ruchu Drogowym jest sprzeczna z międzynarodową Konwencją Wiedeńską o Ruchu Drogowym z 1968 roku w części dotyczącej ruchu rowerowego na skrzyżowaniach ulic, wzdłuż których biegną drogi rowerowe i gdzie wyznaczono przejazdy dla rowerzystów. Już teraz w tych miejscach wyraźnie wzrosła liczba wypadków z udziałem rowerzystów. Ponadto kodeks drogowy zawiera przepisy, które promują niebezpieczne zachowania kierowców w stosunku do rowerzystów i pieszych, niespotykane w innych krajach i uznawane tam za wykroczenia.
Hyła dodaje, że rozporządzenia ministra infrastruktury regulujące projektowanie i budowę dróg, w tym dróg rowerowych oraz ich oznakowanie dopuszczają rozwiązania kuriozalne i niebezpieczne dla ruchu rowerowego.