Polscy żeglarze uratowali norweskiego emeryta
Polscy żeglarze, płynący jachtem "Solaris" na
wyspę Szpicberg, uratowali w sobotę dryfującego na łódce
wyczerpanego norweskiego emeryta.
60-letni Sigmund Ingebrigtsen popadł w kłopoty, gdy wracał z zakupów z Hammerfest do Rolvsoya na północy Norwegii. Silnik jego 18-stopowej łodzi zatrzymał się, a emeryt nie miał przy sobie telefonu komórkowego ani radia. Byłem już niedaleko brzegu i widziałem swój dom, ale mimo pięknej pogody zacząłem dryfować na pełne morze. Prąd zaczął mnie znosić w kierunku Morza Barentsa. Dopiero po 30 godzinach na morzu uratował mnie polski jacht - opowiedział Ingebrigtsen.
Wspomniał o niezwykłej gościnności Polaków: To wspaniali i gościnni ludzie. Najbardziej smakowało mi polskie jedzenie. Ci Polacy uratowali mi życie, zwłaszcza że mieszkam samotnie i nikt by nawet nie zauważył mojej nieobecności.
Kapitan wezwanego przez Polaków statku ratowniczego Odd Roar Pettersen potwierdził, że Norweg rzeczywiście może zawdzięczać życie polskim żeglarzom.