Polscy obserwatorzy: wybory na Ukrainie przebiegały spokojnie
Polscy obserwatorzy niedzielnych wyborów
parlamentarnych i lokalnych na Ukrainie oceniają, że przebiegały
one spokojnie i bez istotnych naruszeń. Największym problemem był -
ich zdaniem - tłok w lokalach i zbyt dużo informacji na kartach
do głosowania.
W Kijowie było bardzo spokojnie, wszystko odbywało się zgodnie z procedurami. Przede wszystkim nie było takiej nerwowości, jaka towarzyszyła nam w ostatnich wyborach prezydenckich (w 2004 r.) - powiedział Jacek Kastelaniec z Polskiej Misji Obserwacyjnej, zorganizowanej przez kancelarię premiera RP. Były to spokojne, normalne, demokratyczne wybory - ocenił.
Piotr Tyma, który z ramienia Forum Ukraińsko-Polskiego obserwował przebieg wyborów w położonym 100 km na północ od Kijowa Czernihowie, zwrócił uwagę na dużą liczbę wydawanych wyborcom kart do głosowania oraz na dużą liczbę kandydatów i ugrupowań startujących w wyborach.
Ukraińcy, którzy oprócz parlamentu wybierali w niedzielę rady lokalne, rejonowe i merów miast, po przyjściu do lokalu wyborczego dostawali po kilka kart ok. 70-cm długości. Odszukanie swego kandydata zajmowało ludziom tak dużo czasu, że powstawały kolejki. Na kartach było zdecydowanie za dużo informacji - powiedział Tyma.
Wśród pozytywów obserwator wymienił dużą aktywność wyborców, którzy gotowi byli oczekiwać w kolejkach, obecność obserwatorów wszystkich sił biorących udział w wyborach oraz stosunkowo dobre przygotowanie procesu wyborczego. Ogółem nad niedzielnymi wyborami parlamentarnymi i lokalnymi na Ukrainie czuwało ponad 3,5 tys. obserwatorów zagranicznych i prawie 300 tys. ukraińskich.
Przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Ukrainy poinformował w poniedziałek, że wśród obserwatorów reprezentujących obce państwa najwięcej było wysłanników Polski - 335.
Jarosław Junko