ŚwiatPolscy ministrowie polecą do Wielkiej Brytanii w związku z pobiciami i morderstwem Polaka w Harlow. "Delegacja może złamać świętą zasadę dyplomacji"

Polscy ministrowie polecą do Wielkiej Brytanii w związku z pobiciami i morderstwem Polaka w Harlow. "Delegacja może złamać świętą zasadę dyplomacji"

• Do Londynu wybiera się delegacja polskich polityków

• Ma to związek z pobiciami Polaków i morderstwem Arkadiusza J.

• Na wyspy polecą szefowie MSZ, MSWiA oraz Ministerstwa Sprawiedliwości

• Polska strona chce spotkać z swoimi odpowiednikami z Wysp

• Szczegóły wizyty nie zostały dograne, dlatego w rozmowie z WP dr Janusz Sibora, ekspert ds. dyplomacji sądzi, że nieodpowiednio zorganizowana wizyta polskich ministrów może się skończyć klapą i złamaniem "świętej zasady dyplomacji"

Polscy ministrowie polecą do Wielkiej Brytanii w związku z pobiciami i morderstwem Polaka w Harlow. "Delegacja może złamać świętą zasadę dyplomacji"
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kamiński

Do Londynu popołudniu mają się udać Szef MSZ Witold Waszczykowski, szef MSWiA Mariusz Błaszczak oraz Zbigniew Ziobro - minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Wizyta ma związek z wydarzeniami w Harlow. W niedzielę w mieście znów pobito Polaków. Kilka dni wcześniej w skutek podobnej napaści zginął polski obywatel, a jego kolega został ranny. Policja ustala czy napaści nie były motywowane nienawiścią narodową.

Źle przygotowana wizyta?

Przedstawiciele rządu chcą się spotkać ze swoimi brytyjskimi odpowiednikami, choć MSZ przyznaje, że całość nie została jeszcze zaaranżowana. Wiadomo, że ministrowie mają się spotkać z Polonią, a szef MSWiA będzie rozmawiał z funkcjonariuszami policji.

- W dyplomacji najpierw odpowiednimi kanałami, czyli poprzez naszą ambasadę w Wielkiej Brytanii, ustala się w Foreign Office wizyty naszych ministrów. Dotyczy to nawet nagłych przypadków. Brytyjczycy powinni być wcześniej uprzedzeni. Tymczasem my samodzielnie budujemy silną delegację z trzema ministrami wysokiej rangi - zauważa dr Janusz Sibora w rozmowie z WP. Specjalista ds. protokołu dyplomatycznego dodaje, że taki skład "powinien odbywać mini-konsultacje międzyrządowe". - Jednak już teraz wiadomo, że procedury nie zostały do końca dopełnione i nasza ekipa jedzie trochę "w ciemno", bez uzgodnienia z kim się spotka - podkreśla ekspert.

Zdaniem Sibory, taka dezorganizacja może przy okazji doprowadzić do pogwałcenia "świętej zasady dyplomacji". - Jeśli chcemy uniknąć obrazy, to po obu stronach powinni rozmawiać ze sobą przedstawiciele tego samego szczebla, czyli w tym przypadku ministrowie z ministrami - tłumaczy specjalista.

Zagrywka na potrzeby wewnętrzne?

Dr Sibora sądzi, że niedopełnienie procedur i pośpiech w organizacji może być "obliczony na potrzeby krajowej polityki". - Chodzi o to, by reakcja w Polsce była odpowiednio silna, to sygnał dla społeczeństwa, rząd mówi w ten sposób: "spójrzcie, jak troszczymy się o Polaków poza granicami" - ocenia.

Ekspert przypomina przy tym inne dyplomatyczne zagranie Witolda Waszczykowskiego, które jego zdaniem także było "przedwczesne" - Gdy w noc sylwestrową w Kolonii wybuchła kwestia molestowania kobiet, wówczas minister wysłał zapytanie czy wśród poszkodowanych są Polki. Takich spraw nie rozwiązuje się jednak na szczeblu ministerialnym, od tego mamy ambasadorów. W tym przypadku komunikat także był wysłany na potrzeby polskiej opinii publicznej - sądzi ekspert.

Zabrakło doświadczenia?

Dr Sibora sądzi, że jednym z czynników sformowania polskiej delegacji mógł być też brak polskiego ambasadora o odpowiednim doświadczeniu w Wielkiej Brytanii. - W przypadku organizacji tego typu delegacji nasz nowy ambasador powinien "studzić gorące głowy". Jednak ambasador Arkady Rzegocki nie jest dyplomatą, a pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego, który prowadził filię UJ w Wielkiej Brytanii. Idealnie nadawałby się np. na sekretarza ambasady ds. nauki i kultury - ocenia ekspert.

Arkady Rzegocki w latach 2014-2016 był radnym Miasta Krakowa z listy PiS jako bezpartyjny kandydat Polski Razem. W sierpniu otrzymał nominację na stanowisko ambasadora i złożył mandat.

Sibora twierdzi, że nowy ambasador "spełnia życzenia oraz oczekiwania centrali MSZ i ma słabą pozycję". - Dobry ambasador, o silnej pozycji zawodowej i politycznej w MSZ, mógłby kanałami dyplomatycznymi dać do zrozumienia, że taka delegacja w danej chwili może być niestosowna czy nieskuteczna. W tej sytuacji mamy jednak prymat polityki nad dyplomacją - mówi.

Waszczykowski się przeliczy?

Witold Waszczykowski w rozmowie z RMF FM zaznaczył, że szef resortu spraw zagranicznych wielkiej Brytanii, Boris Johnson, w czasie niedawnej wizyty w Polsce, zapewniał, że jest przeciwko ksenofobii

W rozgłośni radiowej Waszczykowski zapowiedział, że delegacja wybiera się do Wielkiej Brytanii, by "uzyskać jeszcze większe zapewnienie, że to bezpieczeństwo będzie przestrzegane". Dr Sibora sądzi, że przedstawiciele polskiego rządu mogą się przeliczyć. - Może to być źle odebrane przez samych Brytyjczyków, którzy mają bardzo profesjonalną służbę dyplomatyczną i przywiązują dużą wagę do dyplomatycznych procedur. Zawsze można tłumaczyć, że sytuacja jest nadzwyczajna, ale równocześnie wymaga ona rozwiązań kompleksowych. W dyplomacji trzeba być długodystansowcem, a nie sprinterem. Polska delegacja to raczej ta druga kategoria - podsumowuje Sibora.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)