Oszukani polscy pracownicy w Niemczech. "Wypłaty brak"

Polscy kurierzy pracujący w Berlinie dla firmy MZS Logistics, będącej podwykonawcą koncernu Amazon, przestali otrzymywać wypłaty. Choć wcześniej na warunki nikt nie narzekał, w marcu zaczęły się poważne problemy.

Kurierzy domagają się zapłaty
Kurierzy domagają się zapłaty
Źródło zdjęć: © Getty Images | Dimensions

01.06.2023 | aktual.: 01.06.2023 15:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Firma, dla której pracowali w Berlinie, zamknęła się z dnia na dzień. Ponad dwudziestu kurierów, w tym pięciu Polaków, czeka na zaległe wypłaty.

– Pracowaliśmy dla firmy prawie rok, początkowo wszystko było w porządku – mówi jeden z Polaków zatrudnionych do niedawna w berlińskiej firmie MZS Logistics, będącej podwykonawcą koncernu Amazon. – Płatności były na czas, kontakt z szefostwem perfekcyjny – dodaje.

Kurierzy rozwozili paczki od Amazona po centralnych dzielnicach Berlina. Mieli służbowe samochody, ubrania, skanery. Praca, jak to w branży kurierskiej, pod dużą presją czasu. Codziennie trzeba było dostarczyć około 200 przesyłek. Wynagrodzenie? Nieco powyżej płacy minimalnej. Doświadczony kierowca mógł zarobić na rękę około dwóch tysięcy euro miesięcznie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Problemy zaczęły się w tym roku

Ale w marcu tego roku w MZS Logistics zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Najpierw urwał się kontakt z szefową, parę tygodni później – z szefem. Firma działała już właściwie tylko dzięki dyspozytorom, którzy organizowali pracę kierowców i działanie magazynów. Do samego końca zapewniali kurierów, że mają pracować jak zawsze i nie muszą martwić się o wynagrodzenie, które miało pojawić się jak zwykle.

Gdy w kwietniu na konto nie wpłynęła wypłata, zaczęły się wymówki. – Pieniądze miały być lada dzień, dyspozytorzy jednocześnie nalegali, aby pracować jak najwięcej – opowiada polski kurier prosząc, aby nie ujawniać jego tożsamości.

Następnie sprawy potoczyły się bardzo szybko, jak mówi inny z poszkodowanych polskich kierowców. 3 maja poinformowano ich, że firma zostanie zamknięta. Stało się to już dwa dni później. Od razu musieli zdać samochody i urządzenia do skanowania paczek Amazona. – I to by było na tyle. Z dnia na dzień zostaliśmy bez pracy i bez pieniędzy. Firma jest mi winna około czterech tysięcy euro z tytułu wynagrodzenia i niewykorzystanego urlopu – mówi.

W biurowcu w berlińskiej dzielnicy Mariendorf nadal jest biuro MZS Logistics, ale zamknięte na cztery spusty. Nie ma też żadnego kontaktu z szefostwem, wszystkie telefony są wyłączone, zamknięto nawet stronę internetową firmy. Nikt nie odpowiada na maile.

Deutsche Welle udało się skontaktować z jednym z byłych dyspozytorów, ale ten nie chciał rozmawiać. – Nie mogę udzielać żadnych informacji, nic nie wiem – uciął krótko. Także zarządca budynku nie chce rozmawiać o firmie MZS, której szyld nadal widnieje przy wejściu do kompleksu biurowego. Nawet dozorca, pytany o sprawę przez DW, nabiera wody w usta. – Nie wolno mi udzielać żadnych informacji w tej sprawie – mówi.

Amazon umywa ręce. Jest jednak szansa na pomoc

Oszukani kierowcy zgłosili sprawę do Amazona. Koncern ma specjalną infolinię dla kurierów, którzy mają problemy z zatrudniającymi ich zewnętrznymi firmami. W oświadczeniu przekazanym Deutsche Welle koncern twierdzi, że zaoferował kierowcom wsparcie i spodziewa się, że problem uda się wkrótce rozwiązać. Amazon poinformował też, że już nie współpracuje z MZS Logistics.

Dopytywany przez DW o weryfikacje rzetelności podwykonawców koncern przekonuje, że dokładnie sprawdza firmy, z którymi podejmuje współpracę, a gdy do niej dojdzie, firmy podlegają kontroli, zwłaszcza w kwestii przestrzegania praw pracowniczych. "Regularnie je sprawdzamy, aby zapewnić, że działają zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz naszymi wytycznymi i reagujemy, jeśli tak nie jest" – przekazał rzecznik Amazona.

Oszukani polscy kierowcy, a także około dwudziestu kierowców z innych krajów, na razie czekają na konkretną pomoc. Mało kto liczy na pieniądze z MZS Logistics, bo właściciele firmy rozpłynęli się w powietrzu i nikt nie wie, co się z firmą dzieje. Większość kierowców już znalazła nową pracę. Niektórzy znów jeżdżą dla Amazona, tyle że u innego podwykonawcy.

Poszkodowani mogą spróbować poszukać wsparcia u niemieckich organizacji oferujących bezpłatną pomoc w podobnych przypadkach. W Berlinie na przykład działa centrum doradcze BEMA (Berliner Beratungszentrum fuer Migration und Gute Arbeit) oferujące porady w języku polskim z zakresu prawa socjalnego i prawa pracy. Niemiecka centrala związkowa DGB prowadzi z kolei program Uczciwa Mobilność (Faire Mobilitaet), którego celem jest pomoc pracownikom sektora transportowego z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Eksperci z tego typu organizacji mają pełne ręce roboty. – Przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać, jestem na akcji na parkingu – rzuca krótko jedna z doradczyń z Faire Mobilitaet, z którą chcemy porozmawiać o sytuacji w MZS Logistics.

Już dwa lata temu DW opisywało historię grupy polskich kurierów oszukanych przez podwykonawcę koncernu GLS w Turyngii. – Z branży kurierskiej rzadko słyszymy coś dobrego – mówił wówczas Michael Lemm z Federacji Niemieckich Związków Zawodowych DGB. Jego zdaniem wychodzące regularnie na jaw bulwersujące przypadki wykorzystania kurierów z zagranicy przez niemieckich podwykonawców to tylko wierzchołek góry lodowej.

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Komentarze (71)