Polscy imigranci zdecydują o wyborze burmistrza Londynu?
Polacy mogą okazać się języczkiem u wagi w najbliższych
wyborach burmistrza Londynu i członków Rady brytyjskiej
metropolii.
Do udziału w tegorocznych wyborach, rozpisanych na 1 maja, zarejestrowało się o 180 tys. więcej wyborców z UE niż w poprzednich, przed czterema laty - donosi popołudniówka londyńska "The Evening Standard".
Ok. 60 tys. wśród nowo zarejestrowanych stanowią Polacy. Działacze polonijni spodziewają się, że liczba ta do czasu upływu terminu rejestracji w połowie kwietnia sięgnie 85 tys. W wybory zaangażowała się m.in. największa organizacja polonijna w W. Brytanii - Zjednoczenie Polskie, nowe polskie media oraz grupa zrzeszająca Polaków pracujących w Londynie w wolnych zawodach - Polish Professionals.
Liczbę Polaków w brytyjskiej metropolii ocenia się na ok. 150 tys. Zgodnie z unijnymi przepisami pracownicy będący obywatelami innych krajów głosują w wyborach lokalnych po dopełnieniu wymogu rejestracji.
O wyniku ostatnich wyborów, w 2004 r., przesądziła przewaga 171 tys. głosów. To dzięki niej laburzysta Ken Livingstone pokonał swego konserwatywnego rywala Steve'a Norrisa, zdobywając mandat na drugą kadencję. Obecnie ubiega się o wybór po raz trzeci, a jego głównym kontrkandydatem jest konserwatysta Boris Johnson.
W ocenie Tony'ego Traversa z London School of Economics, w odróżnieniu od wcześniejszych fal imigrantów - Irlandczyków, Włochów, Portugalczyków, czy obywateli Commonwealthu - zwykle głosujących na kandydatów laburzystowskich, imigranci z ośmiu nowych krajów UE nie mają tak wyraźnie określonych preferencji politycznych.
Żadna z partii politycznych nie powinna z góry zakładać, że najnowsi imigranci gremialnie zagłosują na kandydata Partii Pracy, tak jak było w przeszłości. Niewykluczone, że tym razem konserwatyści i liberalni demokraci przechwycą o wiele więcej głosów imigrantów, niż udawało się im dotychczas - powiedział gazecie Travers.
Zdaniem znanego działacza polonijnego Wiktora Moszczyńskiego polskie głosy w wyborach burmistrza Londynu mogą się podzielić. Starsze pokolenie może zagłosować na konserwatystę, ponieważ pamięta, że właśnie ta partia była najbardziej antykomunistyczna. Młodzi mogą zaś poprzeć laburzystę, ponieważ mają świadomość, że to Partia Pracy otworzyła dla nich rynek pracy.
O polskie głosy zabiega zarówno Livingstone, jak i Johnson. Pierwszy z nich zorganizował dla polskiej społeczności przyjęcie w miejskim ratuszu i odwiedził Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny. Johnson ma w planach spotkanie z Polakami w marcu. Kandydat liberałów Brian Paddick udzielił wywiadów polskim mediom i także ma w planach spotkanie z Polakami.
Najwięcej polskich wyborców zarejestrowało się w gminach Ealing, Hounslow, Haringey, Wandsworth oraz Waltham Forest. (mg)