Położna pokazuje, jak WOŚP zmienił jej oddział. I odpowiada krytykom: "Będziecie żałować"
Niektórzy zarzucają Owsiakowi, że sprzętu do szpitali dostarcza znacznie mniej, niż deklaruje. - Możesz się spotkać z tym serduszkiem w takim miejscu, że będziesz żałować, jeśli mówiłeś: Owsiak i WOŚP to złodzieje - odpowiada im Natalia*, położna z Wielkopolski.
15.01.2018 | aktual.: 08.06.2018 14:45
Natalia pracuje w jednym ze szpitali powiatowych w Wielkopolsce. Na jej oddziale prawie 70 proc. sprzętu kupiła Orkiestra. - Niesamowite jest to, że ludzie podważają, że tego sprzętu nie ma - denerwuje się w rozmowie z Wirtualną Polską.
Nie ma dziecka, któremu nie zbadają słuchu
Sprzęt zakupiony przez WOŚP pozwala lekarzom zbadać słuch każdego malucha. - Badanie wykonujemy w drugim dniu życia dziecka, trwa trzy minuty i wiemy, czy dziecko ma zdrowy słuch - tłumaczy.
Nie ma dziecka, które opuszcza szpital bez badania słuchu. - Na ostatnim dyżurze przebadałam dziesiątkę maluchów. W jednym wypadku stwierdziłam, że konieczna jest konsultacja z laryngologiem. Wcześniej to była niewiadoma: czy dziecko po narodzinach ma zdrowy słuch, czy nie.
Nie muszą kłuć po kilkanaście razy
Sprzęt do uwidaczniania żył sprawia, że dzieci czują mniej bólu, a praca lekarzy jest łatwiejsza. Szczególnie wtedy, gdy noworodek jest nieco grubszy. - Wtedy ciężko wkłuć się w żyłę. Zdarzało się, że kłuliśmy po kilkanaście razy. Teraz mamy jak na dłoni pokazane, jak przebiegają żyły - wyjaśnia Natalia.
Oddział dostał też stanowiska grzewcze, które stoją na prawie każdej sali porodowej. - Tam ląduje maluszek i możemy go wstępnie zbadać, zobaczyć, czy wszystko jest w porządku - tłumaczy. Stanowisko ma wszystko, co niezbędne, żeby ratować życie dziecka w kryzysowej sytuacji. Przede wszystkim pozwala jednak lekarzom na dokładną diagnozę, bo noworodek w międzyczasie się nie wychłodzi.
Wiedzą od razu, czy dziecko ma żółtaczkę
WOŚP podarowała szpitalowi nowoczesny sprzęt, który pozwala określić poziom żółtaczki u dzieci. - Kiedyś trzeba było pobierać krew, jak już dziecko robiło się żółte i wszyscy panikowali. Teraz mamy sprzęt, który przykładamy do skóry, delikatnie wciskamy, po czym na monitorze pokazuje się wynik - mówi Natalia. Wcześniej niektóre dzieci kłuli codziennie, a teraz nie muszą zadawać im bólu.
- Mamy też pulsoksymetry, które zakładamy na nóżkę dziecka w czwartej godzinie życia - opowiada. Lekarze sprawdzają w ten sposób, czy dziecko nie ma problemów z krążeniem.
"Nie życzę nikomu"
- Osobom, które na WOŚP plują, proponuję, aby wzięły listę sprzętu zakupionego przez Orkiestrę, przeszły się po oddziałach i zobaczyły go na własne oczy - podsumowuje Natalia. - Nie życzę nikomu, żeby jego dziecko musiało korzystać ze sprzętu Orkiestry. Szczególnie tam, gdzie mamy go najwięcej: na intensywnej terapii.
*imię bohaterki zostało zmienione