Trwa ładowanie...
16-11-2013 07:10

Półmetek kadencji to duży spadek poparcia dla gabinetu Tuska i PO

Półmetek kadencji to duży spadek poparcia i dla gabinetu Tuska, i dla PO, którą w ostatnich sondażach zwykle wyprzedza PiS. W sejmie kluby koalicji PO-PSL mają kruchą większość - 232 posłów. Przed ważnymi głosowaniami koalicja uważnie liczy więc "szable".

Półmetek kadencji to duży spadek poparcia dla gabinetu Tuska i POŹródło: WP.PL, fot: Konrad Żelazowski
dwj2cyj
dwj2cyj

Tak było podczas niedawnego głosowania nad obywatelskim wnioskiem o referendum ws. obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Propozycję, pod którą zebrano niemal milion podpisów, popierała cała opozycja oraz dwóch posłów PSL, którzy konsekwentnie zagłosowali "za". Wniosek jednak przepadł, bo koalicję wsparli m.in. posłowie niezrzeszeni.

"Skrajna niekompetencja"

- Skrajna niekompetencja, kierowanie się propagandą, celebryci w rządzie - tak dwa lata drugiej kadencji rządu Donalda Tuska ocenia szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

- Mamy do czynienia z rządem nieudaczników, ludzi, którzy sprowadzili Polskę do przedmiotu, a nie podmiotu gry międzynarodowej - podkreślił polityk PiS.

Według niego, PO to "grupa interesu, która patrzy przez pryzmat osobistych korzyści materialnych na uprawianie polityki". - Do powiedzenia tego uprawnia mnie to, co można było zaobserwować np. na Dolnym Śląsku - podkreślił Błaszczak. Nawiązał do ujawnionych w mediach nagrań, na których m.in. jeden z posłów PO miał oferować działaczowi partii załatwienie pracy w KGHM - w zamian za oddanie głosu na kandydującego na szefa regionu europosła Platformy Jacka Protasiewicza.

dwj2cyj

- O ile kilka lat temu, w przypadku afery hazardowej, Donald Tusk reagował, były dymisje z rządu, teraz nawet takich pozorów nie zachowuje, bo przy sprawie z Dolnego Śląska nie zostały wyciągnięte konsekwencje wobec tych, którzy uczestniczyli w tej patologii, ale wobec tych, którzy ośmielili się pokazać te nadużycia - zauważył Błaszczak.

Polityk PiS skrytykował też działania rządu dotyczące służby zdrowia. - Kogo stać, by wykupić sobie wizytę u lekarza za minimum 150 złotych? To jest efekt rządów koalicji PO-PSL - podkreślił. Według posła, "służbę zdrowia przekształcono w spółkę, która me generować zyski, kosztem ludzi chorych i starszych".

Błaszczak zwrócił też uwagę na wysoki poziom bezrobocia. - Ponad 2 mln ludzi jest bez pracy. Szczególnie wysokie jest bezrobocie wśród ludzi, młodych, absolwentów, którzy są zmuszani do emigracji - zaznaczył. Jak dodał, młodzi ludzie, "wbrew temu, co Donald Tusk zapowiadał w 2007 roku", nie wracają do kraju, bo "nie mają warunków, by w Polsce znaleźć pracę, założyć rodzinę czy kupić mieszkanie".

Według szefa klubu PiS, program "Mieszkanie dla młodych", który przygotował rząd, "wspiera deweloperów, a nie młodych ludzi potrzebujących mieszkania".

dwj2cyj

Polityk skrytykował też sytuację w finansach publicznych. Jak ocenił, są one "w rozpadzie". "Wysoki deficyt budżetowy - 47 mld złotych w projekcie budżetu na 2014 rok. W projekcie przyszłorocznego budżetu zaplanowano też pieniądze z OFE, choć do dziś nie ma projektu ustawy, która by tę sprawę regulowała" - zauważył Błaszczak. - A więc skrajna niekompetencja, kierowanie się propagandą w rządzeniu, celebryci w rządzie - ocenił.

- Cóż to za rządy, które z jednej strony podnoszą podatki, drenują kieszenie średnio i gorzej sytuowanych, a z drugiej - lekką ręką wydają miliony złotych na rzeczy zupełnie niepotrzebne, jak koncert Madonny? - pytał poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Zdaniem Błaszczaka, "najbardziej prawdopodobny scenariusz to 'scenariusz rozkładu', z jakim mieliśmy do czynienia w przypadku końcówki rządów SLD i AWS". - Będą ciągnąć do 2015 roku, licząc na to, że poprzez jakieś zabiegi propagandowe będą mogli utrzymać dłużej władzę. Pewnie będzie też próba ucieczki do Brukseli przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego - mówił przewodniczący klubu PiS.

dwj2cyj

Dopytywany, czy PiS poparłoby wniosek o samorozwiązanie sejmu Błaszczak podkreślił, że "samorozwiązanie - tak, ale pod warunkiem powołania rządu technicznego, który zrealizuje, pokaże bilans stanu państwa i zapewni uczciwe wybory".

"Problemy wewnętrzne w PO"

- Nie rozwiązujemy zasadniczych problemów. Brakuje mi wychodzenia poza dotychczasowy sposób myślenia o gospodarce. Zajmujemy się wojną wewnętrzną, ale wyznaczniki działań rządu powinny inne - powiedział Jarosław Kalinowski, proszony o podsumowanie działań rządu po pierwszych dwóch latach drugiej kadencji.

- Obecnie znaczenie mają problemy wewnętrzne w Platformie. Wojnę z Grzegorzem Schetyną rozpoczął nie kto inny tylko Donald Tusk. To nie jest problem wyłącznie Platformy, ale szerszy, bo to jest partia rządząca - podkreślił.

dwj2cyj

Polityk ocenił też, że "brakuje decyzji, które powinny być podejmowane ze względu na bieżącą sytuację, a są odpychane na dalszy plan".

Jako przykład podał sprawę janosikowego, czyli subwencji, w ramach której bogatsze samorządy przekazują biedniejszym część swoich dochodów. Niższe o ok. 350 mln zł od planowanych dochody spowodowały, że Mazowsze ma problem z zapłatą ostatnich rat janosikowego. W efekcie - mówił Kalinowski - województwo "nie może wykonywać podstawowych zadań". - Nie trzeba być ekspertem, by zauważyć, że obliczanie płatności na podstawie dochodów sprzed dwóch lat to idiotyczny zapis. Jak był wzrost - to proszę bardzo, ale nie jak jest kryzys. Było o tym wiadomo już w zeszłym roku. I wtedy pan premier jakoś nie wykazał swojej determinacji i siły, by wyprostować te sprawy - zaznaczył.

Kolejnym przykładem braku decyzji rządu jest - według europosła - jego postawa wobec problemu bezrobocia wśród młodzieży.

dwj2cyj

W ocenie Kalinowskiego na pozytywną ocenę zasługują działania premiera Tuska, prezydenta Bronisława Komorowskiego, czy ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL) w dziedzinie polityki prorodzinnej. Jednak - zaznaczył - "nie bierze się pod uwagę, że bezrobocie jest na poziomie 13 proc., ale wśród młodzieży wynosi ono 26 proc.". - Ich nie dotyczą instrumenty związane z polityką prorodzinną. Nie odnoszę wrażenia, by był to dla rządu temat numer jeden - mówił.

"Proces wypalania się"

Szef SLD Leszek Miller uważa, że obecny rząd Donalda Tuska jest gorszy od poprzedniego, a minione dwa lata tego gabinetu to stopniowy proces wypalania się, utraty dynamiki i energii. Zdaniem lidera Sojuszu, do wymiany jest cała Rada Ministrów, nie poszczególni jej członkowie.

18 listopada miną dwa lata od powołania obecnego gabinetu Donalda Tuska.

dwj2cyj

Szef Sojuszu wystawia rządowi jednoznacznie negatywną ocenę. "Nie mógłbym wymienić niczego, co w mojej ocenie przez te dwa lata można byłoby zapisać na plus tego rządu" - podkreślił Miller. - Widzimy wygasające tempo wzrostu gospodarczego, co jest bardzo niebezpieczne, dlatego że to się potem przekłada na rosnącą stopę bezrobocia, na bardzo szybko rosnące zróżnicowania w dochodach obywateli i ich sytuacji bytowej - wyliczał b. premier.

- Widać też wyraźnie taką pełzającą prywatyzację ochrony zdrowia i edukacji, czyli chęć pozbycia się państwa z odpowiedzialności za finansowanie i bezpieczeństwo zdrowotne obywateli, czy dostępu do dobrze zorganizowanej edukacji - dodał Miller. Według niego, jedyny pozytyw dwóch ostatnich lat rządu Platformy, to organizacja Euro 2012.

Lider SLD jest jednak zdania, że obecna ekipa rządząca dotrwa do końca kadencji parlamentarnej. - W tym przypadku trwanie może oznaczać przetrwanie. W sejmie liczy się większość, a niekoniecznie dobry program. Niczego specjalnego jednak nie oczekuję i nie spodziewam się, bo żaden nowy strategiczny program się nie pojawia i się nie pojawi. Jeśli ktoś liczy na rekonstrukcję rządu, będzie to rekonstrukcja personalna, gdzie premier wyciągnie z kapelusza kilka kolejnych nazwisk, ale nic przecież nie zmieni - podkreślił Miller.

Dodał, że nie spodziewa się również, by zapowiadanej od wielu miesięcy przez Tuska rekonstrukcji personalnej rządu towarzyszyły zmiany programowe. - Rekonstrukcja programowa za nią nie pójdzie, bo gdyby premier poważnie myślał o rekonstrukcji programowej, to od tego by zaczął i do nowego programu dopasowałby kadry, które by to realizowały. O niczym takim nie słyszymy - zaznaczył lider SLD.

- W ten sposób można oczywiście zarobić trochę czasu, dlatego że opinia publiczna i media są zainteresowane nowymi postaciami, więc miesiąc czy dwa się zarobi, ale nic więcej - społeczeństwo nie będzie miało z tego żadnego pożytku- - uważa b. premier.

Pytany, którzy z ministrów powinni zostać zdymisjonowani w ramach rekonstrukcji rządu, Miller wyraził pogląd, że do wymiany jest cały gabinet Donalda Tuska.

Według lidera Sojuszu obecna kadencja jest gorsza od poprzedniej (2007-2011). - Tam można było odnieść wrażenie, że są jakieś priorytety, a w tej kadencji nie ma nic. Jest taka szamotanina, gdzie nie ma jasno określonych priorytetów, tylko jest chęć trwania. Odnoszę wrażenie, że skład rządu tej kadencji jest gorszy niż poprzedni. Zmiany w koalicji też nie wyszły na dobre dla rządu pana premiera Tuska. Jest taki proces wypalania się, utraty dynamiki, utraty energii - ocenił.

Szef SLD o ile jest przekonany, że ekipie PO-PSL uda się dokończyć obecną kadencję, to nie widzi wielkich szans na trzeci z rzędu sukces wyborczy PO. - W jednym z ostatnich badań PO jest na poziomie 20 proc. poparcia. To jest ta magiczna granica - jeżeli jeszcze zejdzie poniżej 20 proc., to zacznie się destrukcyjna panika w szeregach Platformy Obywatelskiej - powiedział Miller.

dwj2cyj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dwj2cyj
Więcej tematów