Para z dziećmi w domku z ogródkiem. Wstrząsające odkrycie TOZ
Dramatyczna akcja rozegrała się niedaleko Śremu. Kilka dni temu, niedaleko miejscowości Miłosław (pow. wrzesiński) miała miejsce interwencja gnieźnieńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Członkowie organizacji otrzymali informację, że doszło do zabicia psa. Mężczyzna przyznał się do odebrania życia zwierzęciu.
Gnieźnieński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami otrzymał informację, że niedaleko Miłosławia doszło do zabicia i zakopania psa. Działacze podjęli interwencję.
Na początku uwierzyli parze mieszkającej z dziećmi w domu z ogródkiem, że nic takiego nie miało miejsca. Rodzina mieszkała z zaniedbanymi psami, otrzymała zalecenia, a później miała odbyć się kontrola warunków bytowych zwierząt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekstremalny pożar pod Los Angeles. Nagrania z uderzenia żywiołu
Pies zabity siekierą. Interweniował TOZ
"Początkowo daliśmy się nabrać na piękne słowa, para mieszkająca w domu z ogródkiem i dziećmi zaprzeczyła tym informacjom. Mieli psy – 3 nieszczególnie zadbane, ale my nie jesteśmy od tego, by je odbierać, tylko żeby POMAGAĆ! Daliśmy szansę na poprawę, wydaliśmy zalecenia, które właściciele zobowiązali się wykonać. Miało być prosto – mieliśmy wrócić na kontrolę i sprawdzić, czy warunki psów się polepszyły" – zrelacjonowali działacze.
Jak jednak wyjaśnili przedstawiciele organizacji, mimo że odjechali z terenu posesji, to nadal mieli wątpliwości. Postanowili wrócić na miejsce. Doszło do szokującego odkrycia. Wykopali z ziemi psa z przywiązanym do szyi sznurkiem.
Podejrzany mężczyzna przyznał się do winy. Jak powiedział, zabił zwierzę siekierą.
"Nagle widać w ziemi: rude ucho, rudą łapę… Sznurek przywiązany do szyi! Mężczyzna przyznał się do zabicia psa, choć jego wersję się zmieniały. Wezwaliśmy policję, przyjechali kryminalni. Nie odpuścimy! Sprawa jest w toku! Jesteśmy w szoku, jak można jednocześnie mieć kilkoro dzieci i o, tak po prostu ZARĄBAĆ PSA SIEKIERĄ????" (pisownia oryginalna) – relacjonuje gnieźnieński oddział TOZ, dodając, że z początku był problem, co zrobić z pozostałymi psami.
Inspektorzy TOZ nie mieli dokąd zabrać zwierząt, a burmistrz miał odmówić, zasłaniając się procedurami.
Ostatecznie, jeszcze tego samego dnia psy trafiły do przechowalni, najprawdopodobniej właśnie z polecenia burmistrza Miłosławia.
Źródło: wlkp112.pl