Polka zdradza kulisy pracy ze Schettino; jednak bohater?
O kapitanie Francesco Schettino zrobiło się głośno po katastrofie wycieczkowca "Costa Concordia", który wpadł na skały u wybrzeży Toskanii. Zamiast pomóc poszkodowanym, kapitan uciekł ze statku. Jego postawa wzbudza we Włoszech skrajne emocje. Wielu uważa go za dezertera i tchórza. Zaprojektowano nawet specjalne koszulki z napisem "Niech pan wraca na pokład".
W obronie swojego "przyjaciela i sąsiada Schettino" stają mieszkańcy Meta di Sorrento, gdzie mieszka kapitan. Polityk Giuseppe Tito określa nawet swojego lokalnego sąsiada mianem "bohatera, który uratował ponad cztery tysiące osób". Tymczasem ksiądz z miejscowej parafii Don Gennaro Starita uważa, że to media postawiły kapitana pod pręgierzem. - Mówiąc po ludzku, po prostu go zabiły - puentuje.
Zdaniem Polki, Sylwii Maciejewskiej, która pływała z kapitanem Francesco Schettino na statku Costa Atlantica, jest on bardzo towarzyskim, miłym i sympatycznym człowiekiem. Polka, która pracowała na wycieczkowcu przyznała, że kapitan lubił spotykać się z pasażerami, jadać z nimi posiłki oraz fotografować się.