Sejm ma się we wtorek zająć prezydencką nowelizacją tzw. lex Tusk. Rzecznik PiS Rafał Bochenek zapowiedział na antenie radiowej Jedynki, że jego ugrupowanie poprze przygotowany przez prezydenta projekt. - To znaczy, że PiS przyznał się, iż złożony przez nich w Sejmie projekt jest projektem złym. I to na tyle złym, że konstytucjonaliści znaleźli w nim co najmniej 17 naruszeń konstytucji - ocenił gość programu "Tłit" Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Ja często mówiłem, że to nie jest projekt pisany na podstawie polskiego prawa, tylko zwyczajnie na podstawie prawa sowieckiego, bardzo mocno przypominający sowieckie czerezwyczajki - dodał Sawicki. Jego zdaniem prezydent, składając projekt nowelizacji "lex Tusk", przyznał się, że pochopnie podpisał się pod ustawą. - Widać wyraźnie, że przyjaciele zza oceanu pogrozili palcem i to dla pana prezydenta ma znaczenie - ocenił. - Myśli pan, że pan prezydent jest taki strachliwy? - dopytywał się prowadzący program Michał Wróblewski. - Jak znowelizowali ustawę o IPN i Izrael i Stany Zjednoczone oburzyły się na jej zapisy, to z tej nowelizacji się wycofali. To nie jest rzecz nowa - odparł Sawicki. - Prezydent zachował się, jak w tym kawale o rabinie, wprowadzili najpierw do salonu 17 kóz - mówię 17, bo 17 naruszeń konstytucji - a potem pan prezydent mówi: no, dobrze, ja te cztery kozy wyprowadzę. Nadal 13 w salonie pozostaje. Czy to jest jeszcze salon? - kpił polityk PSL. Zapowiedział, że jego klub nie poprze nowelizacji. - Jestem z zawodu inżynierem, jeśli zrobi się zły projekt jakiejś maszyny, to nie można go naprawiać, trzeba go wyrzucić do kosza i zrobić od nowa. Nie można uczestniczyć ani w jakikolwiek sposób firmować tego bezprawia legislacyjnego - stwierdził Sawicki.