Telus musi oddać ziemię. "Niech mi dadzą dwa lata"
Robert Telus musi oddać ziemię, którą on i jego rodzina dzierżawią od Lasów Państwowych. Grunty miały być użytkowane niezgodnie z przeznaczeniem. - Ta sytuacja zmusza mnie do oddania koni na rzeź - mówi były minister rolnictwa w rządzie PiS.
Robert Telus dzierżawi 15-hektarowy teren, na którym wraz z rodziną hoduje blisko sto koni. Teraz zapadła decyzja o wypowiedzeniu umowy dzierżawy - poinformował w czwartek "Super Express".
- Samowola budowlana, którą już usunięto, bezumowne korzystanie z części ziemi, trzy martwe konie wykryte podczas kontroli - tłumaczył Jacek Chudy, szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi, mówiąc o wynikach przeprowadzonej kontroli.
Telus: będę musiał oddać konie na rzeź
Lasy Państwowe twierdzą, że posiadane przez Roberta Telusa konie miały być zaniedbane. Poseł PiS zarzeka się, że trzy martwe zwierzęta zostały zagryzione przez wilki, jednak dyrekcja Lasów w to nie wierzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Wojna domowa w Lewicy. "Tutaj nie ma żadnych sensacji"
- Dali mi trzy miesiące na to, żeby pozbyć się 80 koni, nie mam takiej możliwości. Napisałem im, że w porządku, mogą rozwiązać umowę, ale niech mi dadzą dwa lata. To odbudowa konika polskiego pod nadzorem związku hodowców koni, a oni złośliwie piszą o trzech miesiącach - mówi polityk w rozmowie z "Super Expressem".
Podkreśla, że ta sytuacja "zmusza go do oddania koni na rzeź". - Ja nie chcę się poddać i tego zrobić. Nigdy nie oddałem koni na rzeź. To polityczny nakaz, nic więcej. Dlaczego mam na tym cierpieć ja, moja rodzina i do tego jeszcze konie?! - stwierdza oburzony parlamentarzysta.
Przeczytaj również:
Źródło: "Super Express"