PolskaPolitycy o Traktacie: historyczny moment; wielki wstyd

Politycy o Traktacie: historyczny moment; wielki wstyd

Historyczny moment zamykający pojałtańskie podziały w Europie - tak podpisanie w środę w Atenach Traktatu Akcesyjnego oceniają politycy ugrupowań proeuropejskich. Dla eurosceptyków to wielki wstyd i podpisanie się pod Traktatem zdrady interesów narodowych. Obie strony podkreślają, że przed nami referendum.

W opinii szefa klubu SLD Jerzego Jaskierni, podpisanie Traktatu to historyczny moment dla Polski, Polaków i całej Europy, bo po latach, wielki pojałtański podział Europy dobiega końca.

"Cieszę się i cieszę się z faktu, że to za rządów SLD dochodzi do tego historycznego aktu, aczkolwiek przecież trzeba docenić, że jest to sprawa całego narodu. I trzeba pochylić czoła przed wszystkimi, którzy przez szereg lat doprowadzili do tego, że ten akt podpisania ma dzisiaj miejsce" - zaznaczył Jaskiernia.

Z kolei Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej uważa, że 16 kwietnia 2003 r. to jedna z najważniejszych dat w krótkiej historii III RP. Zaznacza jednak, że cieniem na tę uroczystość kładzie się fakt, iż "w naszym imieniu podpisuje to gabinet, który osiągnął rekord niepopularności".

"Niestety nastrój w kraju nie jest odświętny. Ta historyczna data jest przesłonięta przez klimat wewnętrzny, przez pesymizm, przez nieporadność w rozwiązywaniu problemów własnego kraju" - uważa Lewandowski.

Dla wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości Kazimierza Michała Ujazdowskiego, podpisanie Traktatu to ważny moment w historii Europy.

W jego opinii, dla naszego kontynentu oznacza to koniec podziału dokonanego w Jałcie, a dla Polski - silne podstawy bezpieczeństwa i możliwość osiągnięcia w przyszłości pozycji jednego z wiodących krajów naszego kontynentu.

"To kolejny etap, szczególny, można powiedzieć świąteczny, na drodze Polski do członkostwa w Unii Europejskiej. Ale pamiętajmy, że świąteczna atmosfera nie może nam przesłaniać tego co przed nami, czyli referendum i tego, by rzeczywiście było ono skuteczne - myślę o frekwencji" - podkreślił natomiast prezes PSL Jarosław Kalinowski.

W jego opinii, samo członkostwo nie sprawi, że "manna z nieba będzie nam spadać". "Czeka nas olbrzymia praca i w sferze gospodarki, ale i w sensie walki już wewnątrz Unii o nasze polskie sprawy" - uważa szef ludowców. Jego zdaniem, PSL udowodniło przez ostatnie półtora roku, że potrafimy skutecznie walczyć o nasze interesy.

To wydarzenie, którego wagi po prostu nie da się przecenić - tak podpisanie Traktatu określił szef klubu Unii Pracy Janusz Lisak. Jego zdaniem, "integracja z Unią Europejską stwarza Polsce niepowtarzalną szansę odzyskania tego co straciliśmy kiedyś, nie korzystając z dobrodziejstwa planu Marshalla". "Wówczas straciliśmy szansę na skutek decyzji ówczesnych komunistycznych władz Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej" - dodał Lisak.

Natomiast Lech Wałęsa do podpisania Traktatu odniósł się słowami: "Faktem jest, że można było lepiej, można było szybciej, można było mądrzej, ale włączyli się w to postkomuniści i trochę popsuli sprawę. Co by jednak nie powiedzieć, w tym momencie to jest epokowe zdarzenie".

Jego zdaniem, szansa, którą miała Polska, została wykorzystana "fatalnie". "Pozwolono na nierówności, na zniszczenie argumentacji, co powoduje, że wchodzimy na kolanach. Ale wyboru nie mamy" - zaznaczył b. prezydent.

Według niego, mimo że czeka nas zaraz po akcesji dziesięć niekorzystnych lat, to wchodzimy do Unii Europejskiej na co najmniej sto lat. "To jest wielka szansa na pokój, spokój, dobrobyt i mądry rozwój Polski" - podkreślił Wałęsa.

Zdaniem byłego szefa polskiej dyplomacji Bronisława Geremka, 16 kwietnia jest wielkim dniem dla Europy. Dzięki podpisaniu Traktatu dokonuje się rozszerzenie UE, które "stanowi nareszcie połączenie Wschodu i Zachodu".

"Bez 'Solidarności' z Lechem Wałęsą, bez Okrągłego Stołu i budowy nowoczesnego, niepodległego państwa, nie weszlibyśmy do UE" - podkreślił profesor.

"Dla Polski ważne jest teraz, by nadrobić utracony czas, by Polska stała się bezpiecznym, bogatym krajem europejskim" - powiedział b. minister ds. europejskich, Jacek Saryusz-Wolski, który 8 kwietnia 1994 roku jako pełnomocnik rządu ds. integracji wraz z ministrem spraw zagranicznych Andrzejem Olechowskim składał wniosek o członkostwo Polski w UE.

"Ten wniosek sam pisałem, potem tłumaczyliśmy go na różne języki. Złożyliśmy go w Atenach, w greckiej cyrylicy. Tak, że dla mnie w pewnym sensie zamyka się 'grecki krąg'" - powiedział Saryusz-Wolski.

Z kolei dla lidera Ligi Polskich Rodzin Romana Giertycha podpisanie przez Polskę Traktatu Akcesyjnego oznacza "wielki wstyd". Dlatego, że - jak argumentował - po raz pierwszy w historii polskiej dyplomacji podpisujemy traktat międzynarodowy, który zakłada, że Polska jest krajem drugiej kategorii, dawniej się mówiło - kolonialny.

Giertych w ostatnich dniach kilka razy wzywał Leszka Millera, by nie podpisywał się po tym dokumentem.

W opinii szefa Samoobrony Andrzeja Leppera, to co zrobiono w Atenach to "podpisanie się pod Traktatem zdrady interesów narodowych". Jego zdaniem, byłby to ważny moment, gdyby Traktat przewidywał dla Polski pełne partnerstwo od pierwszego dnia członkostwa w Unii.

Lepper zwrócił uwagę, że przed nami referendum akcesyjne. "Będziemy robić wszystko, aby ludzie poszli głosować, i żeby wynik referendum był na 'nie'".

Eurosceptyczni Antoni Macierewicz i Antoni Stryjewski (Ruch Katolicko-Narodowy), Jan Olszewski (ROP), Gabriel Janowski (Przymierze dla Polski) i Roman Wierzbicki (NSZZ"S"RI) z okazji podpisania Traktatu wydali wspólne oświadczenie. Napisali w nim, że zawiera on niekorzystne rozstrzygnięcia dla Polski, a jego realizacja utrwali zapóźnienie gospodarcze i grozi pogłębieniem kryzysu społeczno-gospodarczego.

Macierewicz zapowiedział, że złoży wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o sprawdzenie jego zgodności z konstytucją.(an)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)