Politycy o przywilejach Jaruzelskiego
Większość polityków jest przeciwna propozycji Prawa i Sprawiedliwości, aby odebrać generałowi Jaruzelskiemu uprawnień należnych jako byłemu prezydentowi. PiS chce pozbawić Wojciecha Jaruzelskiego stopnia generała oraz odebrać mu pieniądze na prowadzenie biura i osobistą ochronę.
Lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych przyznaje, że jest za ustawowym ograniczaniem przywilejów wszystkim byłym prezydentom. Nie należy jednak tego robić, za to, jakie ktoś ma poglądy. Niech degraduje sąd na podstawie kodeksu karnego, bo w przeciwnym wypadku dojdziemy do sytuacji, w której każdy kto ma inne poglądy niż bracia Kaczyńscy będzie zdegradowany. To byłby absurd - stwierdził Giertych.
PiS chce pozbawić Wojciecha Jaruzelskiego przywilejów, między innymi za wywiad, jakiego generał udzielił w Moskwie dla dziennika "Izwiestia". Jaruzelski powiedział w nim, między innymi że powojenna radziecka okupacja Polski była "wyzwoleniem od faszyzmu". Generał stwierdził też, że działalność "Solidarności" w 1981 roku groziła destabilizacją i wojną domową.
Według wicemarszałka Sejmu Tomasza Nałęcza wypowiedź Jaruzelskiego była "historycznie niezasadna" i "niemądra". Jednak zdaniem Nałęcza w wolnym kraju każdy ma prawo do swobodnej wypowiedzi. Nałęcz uważa, że z generałem Jaruzelskim można polemizować, nie zgadzać się z nim, nawet kłócić, ale niedopuszczalne jest odbieranie mu uprawnień za to, co powiedział. Tego samego zdania jest Józef Oleksy z SLD. Niezgadzanie się z Jaruzelskim i krytyka jego wypowiedzi - to jedno, a próba mściwej kary - to jest drugie - powiedział Oleksy.
Propozycję PiS skrytykował także minister Dariusz Szymczycha z Kancelarii Prezydenta. Jego zdaniem generałowi jako byłemu prezydentowi Polski należy się szacunek.
Powszechna krytyka pomysłu Prawa i Sprawiedliwości nie dziwi jego współautora Lecha Kaczyńskiego. Według niego jest to element walki przedwyborczej. Wiadomo, że nie przyklaskuje się konkurentowi w wyborach, ale to jest bardzo zła praktyka, jeżeli ten konkurent mówi oczywistą prawdę - stwierdził Lech Kaczyński, kandydat na prezydenta.