Politolodzy skrajnie różni w ocenie debaty prezydenckiej
- Zdecydowanie wygrał Andrzej Duda - komentuje w rozmowie z WP dr Łukasz Młyńczyk, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Z każdą kolejną częścią debaty zyskiwał na pewności siebie, na otwartości - dodaje ekspert.
- Wszystko zaczęło się od wręczenie prezydentowi flagi PO. Bronisław Komorowski powinien ją przyjąć, a nie udawać, że Platforma go nie popiera. Udane w wykonaniu Dudy było też wytknięcie Bronisławowi Komorowskiemu podpisanie podniesienia podatku VAT na ubranka dzieci, a także nieudanych obchodów zakończenia II światowej. Prezydent z tego pytania nie wybrnął - ocenia dr Młyńczyk.
Jego zdaniem Duda zręcznie wywinął się z próby połączenia go przez prezydenta z posłaną Krystyną Pawłowicz, która nazwała flagę Unii Europejskiej szmatą. - Duda nie powtarzał też ciągle sformułowania "panie prezydencie". Widać, że sztab przeanalizował poprzednie spotkanie i wyciągnął wnioski. Do tego stopnia, że Duda mówił nawet "proszę pana" - zwraca uwagę politolog.
- Niby Bronisławowi Komorowskiemu nie można niczego zarzucić, był dobrze przygotowany, wypadł sprawnie, chociaż w porównaniu do poprzedniej debaty zdecydowanie mniej widowisko. Wypowiedzi prezydenta były dość spłaszczone, nie powiedział nic, co zapadałoby w pamięć - uważa ekspert .
- Ciągle odnosił się do czasów rządów PiS-u. Zapominając, że dwóch lat PiS-u nie można wciąż porównywać z ośmioma już latami, gdy w Polsce rządzi Platforma. To była zła droga - ocenia dr Młyńczyk i dodaje, że na dziś wybory wygra "młodszy z kandydatów". - Ale w niedzielę może zdarzyć się wszystko - przewiduje.
Z ostatnim stwierdzeniem zgadza się prof. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Ale na tym podobieństwa w ocenie debaty w TVN się kończą.
"Debata objaśnień i oskarżeń"
Według prof. Pietrzyk-Zieniewicz była to debata "objaśnień i oskarżeń", a wygrało opanowanie Bronisława Komorowskiego. Politolog zwróciła uwagę na ostatnie słowo wygłoszone przez każdego z kandydatów. - Prezydent Komorowski mówił jako dojrzały i spokojny polityk. Dobre było też porównanie wyborów do randki w ciemno i akcentowanie "doświadczenia zdobywanego latami" - podkreśla ekspert.
- Pan Andrzej Duda powiedział "wybierzecie dobrą zmianę", ale zupełnie tego nie uzasadnił. Był też bardzo emocjonalny. A czy emocjonalny to dobry, czy zły to już indywidualna kwestia. Moim zdaniem emocjonalność jest przewagą krzyku nad dialogiem - podkreśla prof. Pietrzyk-Zieniewicz, której podobało się też, że prezydent przyznał, iż wyciągnął wnioski z wyniku pierwszej tury.
- Wyjaśnił, skąd wzięły jego ostatnie gesty dotyczące planowanego referendum w sprawie m.in. JOW. Wytłumaczył, że zrozumiał, iż społeczeństwo chce większego udziału we władzy - zaznacza politolog w UW.
- Andrzejowi Dudzie zaszkodził też wywołany poseł PiS, prof. Krzysztof Szczerski, który ma być członkiem ewentualnego gabinetu prezydenta Dudy. Jego nawoływania o państwo wyznaniowe w porównaniu z propozycją prezydenta, by iść na Zachód z Francją i Niemcami, wypadły bardzo słabo - uważa prof. Pietrzyk-Zieniewicz i odnotowuje, że - jej zdaniem - Duda niewystarczająco odciął się również od poseł Pawłowicz.
- Gdyby sytuacja była taka, jak jest dziś, stawiałabym, że wygra Bronisław Komorowski. Ale w niedziele są Zielone Świątki. Będą zamknięte sklepy, ale otwarte kościoły, z których wyborcy pójdą do urn. Jeśli będzie ładna pogoda, wyborcy PO mogą udać się na kanikułę i nie zdążyć wrócić przed zamknięciem lokali wyborczych. Kandydaci idą łeb w łeb. Różnica poparcia jest na granicy błędu statystycznego. O wygranej może zdecydować tysiąc głosów - podsumowuje prof. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.
Więcej na ten temat:
Debata prezydencka. Aleksander Smolar: Bronisław Komorowski utrzymał się na poziomie
Debata w TVN - jak kandydatów ocenili użytkownicy Twittera?
Debata prezydencka. Aleksander Smolar: Bronisław Komorowski utrzymał się na poziomie