Policjanta pochowano; wątpliwości pozostały
Dariusza Marciniaka - policjanta, ktory zginął podczas szturmu na zajęty przez bandytów dom w Magdalence, pochowano w środę na cmentarzu w Sochocinie koło Płońska. Nabożeństwo żałobne odprawiono w miejscowym kościele świętego Jana Chrzciciela. W ceremonii uczestniczyli minister spraw wewnętrznych Krzysztof Janik i komendant główny policji Antoni Kowalczyk.
Pośmiertny awans na podkomisarza policji, czyli pierwszy stopień oficerski, i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski przyznał prezydent Aleksander Kwaśniewski zabitemu policjantowi.
W ubiegłym tygodniu, w nocy ze środy na czwartek policjanci okrążyli dom w podwarszawskiej Magdalence, w którym ukrywali się przestępcy podejrzani o udział w zabójstwie policjanta w Parolach. Podczas akcji w Magdalence bandyci strzelali do funkcjonariuszy z broni automatycznej, rzucali w nich granatami i bombami wypełnionymi śrubami. Dariusz Marciniak zginął rażony odłamkami bomby-pułapki. Z sekcji zwłok wynika, że policjant ciężko ranny w udo zmarł z wykrwawienia.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski twierdzi, że funkcjonariusza nie dałoby się uratować nawet gdyby na miejscu była karetka pogotowia. Wskazują na to wstępne opinie biegłych po sekcji zwłok zabitego. Zdaniem Ekspertów Komendy Głównej Policji, nie było potrzeby, by policjanci rozpoczynali szturm w obecności karetek pogotowia.
Tymczasem pragnący zachować anonimowość policjant z oddziału antyterrorystycznego z Warszawy powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że funkcjonariusze domagali się na odprawie przed akcją, by uczestniczyły w niej ambulansy. Informator podkreślił, że biorą one udział nawet w ćwiczeniach wspinaczkowych antyterrorystów, a także jeżdżą do akcji sprawdzających wezwanie o podłożeniu ładunku wybuchowego. W Magdalence karetka dojechała po prawie godzinie od rozpoczęcia szturmu, gdy byli już ranni.
Informator IAR powiedział też, że nie znano grup krwi policjantów uczestniczących w szturmie. Ustalano to dopiero w szpitalach, a niekiedy dzwoniąc do rodzin poszkodowanych.
Podczas akcji rannych zostało 15 funkcjonariuszy. Jeden z nich walczy o życie w szpitalu. (mp)