PolskaPolicjanci zatrzymali trzon przestępczej grupy tzw. markowskiej

Policjanci zatrzymali trzon przestępczej grupy tzw. markowskiej

Andrzej P. (ps. Salaput), Krzysztof K. (ps. Locha) i Zdzisław J. (ps. Klemens) - stanowiący trzon zorganizowanej grupy przestępczej wywodzącej się z Marek koło Warszawy, tzw. grupy markowskiej - zostali zatrzymani przez policję w Warszawie - poinformował rzecznik
prasowy Komendanta Stołecznego Policji Mariusz Sokołowski.

12.01.2005 | aktual.: 12.01.2005 13:57

Zatrzymania dokonali policjanci z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji.

Po zatrzymaniu, Andrzeja P. poddano przesłuchaniu. Policja zarzuca mu m.in. wymuszanie haraczy, podpalanie obiektów handlowych oraz uprowadzenia.

Sokołowski dodał, że "Salaput" został zatrzymany przez brygadę antyterrorystów w mieszkaniu wynajmowanym na warszawskim Targówku.

Przypomniał, że Andrzej P. był szefem tzw. grupy "markowskiej"; działał na początku lat 90. Był bardzo bezwzględnym przestępcą. Jest znany m.in. jako wspólnik przestępcy o pseudonimie Kikir, który został zastrzelony w 2000 r. w warszawskim szpitalu na Szaserów. Obaj tworzyli grupę tzw. Mutantów.

Sokołowski przypomniał też, że "Salaput" został w 1995 roku skazany za napady z bronią w ręku oraz za przestępstwa ze szczególnym okrucieństwem. Swoje ofiary, na których wymuszał haracze, w sposób okrutny maltretował.

W czerwcu 2004 roku - jak poinformował Sokołowski - "Salaput" wyszedł z więzienia i zaczął odtwarzać swoją grupę. Zebrał grupę młodych, bezwzględnych bandytów; zaczął działać w podobny sposób, jak przed pójściem do więzienia. Grupa zaczęła wymuszać haracze od właścicieli obiektów handlowych. Tym, którzy nie chcieli płacić, podpalali obiekty. W ostatnim czasie doszło do dwunastu podpaleń.

Sokołowski przypomniał, że w grudniu ubiegłego roku zatrzymano trzech przestępców, którzy dokonali podpaleń; należeli oni do grupy "Salaputa".

Według niego, "Salaput" był człowiekiem, który praktycznie zastraszał całe Marki i okolice.

Od momentu wyjścia "Salaputy" z więzienia był on w zainteresowaniu policji, która zajęła się rozpracowywaniem jego grupy; przede wszystkim jego osobistych kontaktów i powiązań. Czekano tylko na dogodny moment,by zatrzymać go. Policja podejrzewała, że może mieć on przy sobie broń - podkreślił Sokołowski.

Rzecznik zapelował do osób, które zostały poszkodowane przez grupę "Salaputa" skontaktowały się z Wydziałem do Walki z Terrorem Kryminalnym KSP.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)