PolskaPolicjanci użyli paralizatora, 27-latek nie żyje. Co jest na nagraniu?

Policjanci użyli paralizatora, 27‑latek nie żyje. Co jest na nagraniu?

Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko policjantom, którzy użyli paralizatora wobec skutego kajdankami 27-latka z Inowrocławia, doprowadzając - jak wynika z opinii biegłych - do jego śmierci.

Michał Sylwestruk zmarł podczas policyjnej interwencji
Michał Sylwestruk zmarł podczas policyjnej interwencji
Źródło zdjęć: © Policja | policja

09.12.2024 | aktual.: 09.12.2024 18:44

Do tragicznej interwencji doszło 22 maja przy ul. Błażka na osiedlu Rąbin w Inowrocławiu. Ze zgłoszenia wynikało, że młody mężczyzna wyrzuca meble przez okno bloku.

Na miejsce przyjechali dwaj mundurowi z wydziału patrolowo-interwencyjnego, obaj z kilkuletnim stażem. Z ich relacji wynikało, że gdy weszli do mieszkania, Michał leżał spokojnie na podłodze. Był sam. Później jednak miał stać się agresywny, więc stróże prawa użyli paralizatora.

Wiadomo, że gdy tracił funkcje życiowe, próbowali go reanimować i wezwali karetkę. Michał zmarł po przewiezieniu do szpitala.

Maciej Sylwestruk walczy o sprawiedliwość ws. śmierci swojego syna. W rozmowie z Wirtualną Polską nie kryje oburzenia z powodu przyjętej kwalifikacji prawnej i zdradza, co widział na nagraniu z fatalnej interwencji. Zapowiada, że nie odpuści i komentuje krótko ostatnie ruchy prokuratury.

- Z filmu wynika, że oni zabili chłopaka, kiedy się położył do skucia. Był bezbronny. A tu prokurator zmienił zarzuty na nieumyślne spowodowanie śmierci - mówi ojciec Michała.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Oni powinni usłyszeć zarzuty za morderstwo z premedytacją (w polskim prawie określa się to zabójstwem z zamiarem bezpośrednim, grozi za to kara do dożywocia - przyp. red.). I to ze szczególnym okrucieństwem - stwierdza.

- Co jeszcze widać na filmie, który pan widział? - dopytujemy.

- Widziałem, jak wchodzą funkcjonariusze. A dalej widziałem na nim morderstwo.

- Jaka kara pana zadowoli?

- Powinni dostać najwyższy możliwy wymiar kary - twierdzi ojciec 27-latka.

- Mówił pan wcześniej, że będą się państwo ubiegać również o zadośćuczynienie. Czy to aktualne?

- Tak, ale jak dotąd czekaliśmy na zakończenie prac śledczych - wyjaśnia.

Po drodze zmieniono zarzuty policjantom

Krótko po interwencji, policja wyrzuciła ze służby obu mundurowych i zebrała dowody, które pozwoliły ich obu tymczasowo aresztować na trzy miesiące. W wyjaśnieniu sprawy pomagało m.in. biuro kontroli Komendy Głównej Policji oraz Biuro Spraw Wewnętrznych.

"Nie ma i nigdy nie będzie zgody na brutalne i nieuzasadnione działania policjantów, polegające na przekraczaniu uprawnień czy nieuzasadnionym stosowaniu środków przymusu bezpośredniego" - napisała w oświadczeniu Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy.

Gdy pisaliśmy o sprawie kilka dni po zdarzeniu, prokuratura zdradziła nam, że Michał został rażony więcej niż jeden raz, ale nie wyjawiła, ile dokładnie.

- W ocenie prokuratora, użycie tego środka było nieuprawnione wobec osoby, u której zastosowano już inny środek w postaci kajdanek - mówiła Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - Znamy przebieg tego zdarzenia. Prokurator zapoznał się z zapisem kamer z tego urządzenia - dodała.

Policjanci początkowo usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień, fizycznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad osobą pozbawioną wolności oraz pobicia ze skutkiem śmiertelnym. W listopadzie ten ostatni zarzut zmieniono jednak na nieumyślne spowodowanie śmierci. Byłym mundurowym nie grozi już 15 lecz tylko 10 lat więzienia.

Taka kwalifikacja znalazła się również w akcie oskarżenia. Na liście zarzuconych czynów nie ma zabójstwa.

Obaj oskarżeni są nadal tymczasowo aresztowani. Nie przyznają się do winy.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (109)