Co najmniej 40 policjantów umundurowanych i tajniaków w nieoznakowanych radiowozach pilnuje w ciągu doby okolic
domu Jarosława Kaczyńskiego - to są ustalenia reporterów TVN24. I trochę pół żartem, pół serio zapytam, czy tych 40
policjantów wystarczy dla bezpieczeństwa?
No jasne, że nie wystarczy, dlatego że nikt nie ma pomysłu na to, w jaki sposób tych 40
policjantów wykorzystać. To są po prostu działania totalnie nieprofesjonalne.
to są działania, które nie przystoją policji, komendantowi
policyjnemu, policji stołecznej czy szefowi wydziału, czy komendantowi
głównemu. To jest w
ogóle skandal. Już
mówiąc zupełnie poważnie
teraz - od ochrony osób
pełniących najwyższe funkcje w państwie jest w tej chwili Służba Ochrony Państwa.
Poprzednio był BOR i PiS ten BOR po prostu zliklwidował, twierdząc, że był zły.
A taki zły nie był. Ja sam byłem
przez kilka lat chroniony i muszę powiedzieć, że - przez BOR - że
bardzo mile wspominam ten okres.
A dzień, kiedy przestałem mieć ochronę BOR-u uważam za jeden ze szczęśliwszych dni
w moim życiu. Tak że nie, to jest skandal w ogóle.
Ale panie mecenasie, tak naprawdę, na serio - to jest bez sensu? To jest bez sensu? Takie środki.
Jasne, że jest bez sensu ochrona domu wtedy, kiedy nie ma tam figuranta,
czyli osoby ochranianej. Tam powinien normalnie w takich
sytuacjach robi się w ten sposób, że albo
wynajmuje się gdzieś w okolicy, żeby można było obserwować -
ale to robi SOP -
albo jeden samochód SOP-u pilnuje tego budynku
i to zawsze wystarcza. No i od tego jest zresztą Służba Ochrony Państwa, żeby również chroniła w czasie drogi...
Ale panie mecenasie, to jest trochę uwłaczające dla tych funkcjonariuszy?
Słucham?
To jest uwłaczające dla tych funkcjonariuszy? Bo oni tam sterczą
cały dzień w radiowozie, dziennikarze przychodzą, patrzą - jeden śpi, drugi tam drzemie.
Jasne. Przecież ja obserwowałem wczoraj, bo to mnie zaciekawiło, ten reportaż w "Czarno
na białym" w TVN - oni są zdegustowani
tym, że dostali takie rozkazy. Cały dzień siedzą, nic nie robią, przemieszczają się tylko
od czasu do czasu, a jedyną ich rozrywką jest to, jak mogą komuś
pomóc i popchnąć samochód, bo nie zapalił.
To jest w ogóle poza procedurami, poza ustawą, całkowicie niezgodne z
normalnym trybem funkcjonowania. Jedyni
ci, którzy z czego powinni się cieszyć, to sąsiedzi Jarosława Kaczyńskiego,
bo mają ochronę przez całą dobę.
Panie mecenasie, ale chciałem podpytać o to, no bo co
oni mają zrobić - jest rozkaz, to wykonują. No przecież nie opuszczą miejsca pracy.
Znaczy tak, akurat wie
pan, co do tych ludzi, którzy tam, tych policjantów, są bezpośrednio na
miejscu w okolicach, na Żoliborzu, ulicy Mickiewicza, to ja oczywiście nie mamy żadnych pretensji. Oni
wykonują rozkazy. Jak powiedziałem, mam pretensje do szefa wydziału, do
Komendanta Stołecznego i Komendanta Głównego,, że są tak bezrefleksyjni, że stali się takim pisowskim
organem i wykonują wszystko to, co każe im zwierzchnictwo pisowskie, czyli
minister spraw wewnętrznych i administracji, a ci po prostu tworzą swoistego rodzaju grupę
wzajemnie się wspierającą, gdzie guru dla tej grupy jest
Jarosław Kaczyński. I jak on powiedział, że nie chce mieć ochrony SOP-u, tylko
tej firmy, żeby nie mówić już i nie robić reklamy, jak ona się nazywa, prywatnej,
to oni od razu się zgodzili. Ja wielokrotnie, chcę powiedzieć, jako minister spraw wewnętrznych i administracji miałem
polemiki, musiałem stanąć okoniem, w szczególności do pana premiera Belki, który
też nie lubił ochrony. Chciał wyjeżdżać za granicę
jako osoba zupełnie prywatna. No tak się nie da. Jak się pełni wysoką funkcję, to
trzeba się podporządkować albo całkowicie zrezygnować z ochrony. Ale
wtedy policja
również nie może być absorbowana, bo policjanci powinni zajmować się zupełnie
czymś innym.