"Policja musi być jak najdalej odsunięta od polityki"
Zaproponowałem premierowi, żeby nowym komendantem był Andrzej Matejuk. Wynika to z rezygnacji, którą złożył poprzedni komendant - mówi wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna, komentując zmianę na stanowisku komendanta głównego. Policja powinna być jak najdalej odsunięta od polityki - dodaje gość "Salonu Politycznego Trójki".
05.03.2008 | aktual.: 05.03.2008 14:14
Michał Karnowski: Panie premierze, dlaczego zmienił Pan Komendanta Głównego Policji?
Grzegorz Schetyna: Decyzja ma być jutro. Zaproponowałem premierowi, żeby nowym komendantem był Andrzej Matejuk. Wynika to z rezygnacji, którą złożył poprzedni komendant. Złożył sam, mówiąc o powodach osobistych, rodzinnych, więc ta sprawa jest zamknięta.
Ale Pan chyba chciał zmiany, prawda? To jest w jakiejś mierze naturalne, że szef MSWiA chce mieć na tym stanowisku człowieka, któremu ufa.
- Tak. Tylko w logice mojego podejścia do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji było to, że nadzorującym służby mundurowe w MSW był i jest Adam Rapacki. Generał Adam Rapacki jest podsekretarzem stanu i jest za to odpowiedzialny. Wspólnie pracowaliśmy nad tą decyzją i wspólnie ją konsultowaliśmy. Uważałem – i mówiłem to od początku – źle jest jak w MSW przychodzi nowy minister z własnym komendantem policji. Policja powinna być jak najdalej odsunięta od polityki.
Ale tak się nie stało. Przyszedł nowy minister i jest nowy komendant policji.
- Po czerech miesiącach. To jest wystarczający czas, żeby pewne rzeczy podsumować i wyciągnąć wnioski.
Dlaczego wskazał Pan na generała Andrzeja Matejuka? To jest chyba Pana bardzo zaufana osoba? – Tak prasa komentuje. We Wrocławiu przez długie lata szefował tamtejszej Komendzie Wojewódzkiej Policji. Odszedł dopiero w maju 2007 roku.
- Tak. Najpierw w Komendzie Miejskiej, potem w Wojewódzkiej. Pracował z generałem Rapackim przez lata i byli najbliższym tandemem współpracowników. Przeżył SLD i przezywał różne czasy i okresy polityczne, ale zawsze miał bardzo dobrą opinię osoby, która dobrze prowadzi sprawy policji. Teraz w policji potrzebne jest – powiem zupełnie wprost – nowe otwarcie. Dla mnie trudna do zrozumienia jest sytuacja, że po tak ogromnych podwyżkach, jaki udało się zabezpieczyć w budżecie – 522 zł na etat policyjny…
Średnio?
- Tak.
Czyli taki policjant, który pracuje parę lat w służbie, ile dostanie?
- O tym mówię za każdym razem. Jeżeli równo rozdzielilibyśmy te pieniądze to jest 522 zł na etat. W związku z sugestiami i prośbami związków zawodowych, te pieniądze podzielono inaczej, stąd niezrozumiałe dla mnie protesty i niezadowolenie.
Dziwne protesty – bo to są po prostu zwolnienia lekarskie. W Łodzi na przykład w oddziałach prewencji stu sześćdziesięciu funkcjonariuszy spośród trzystu pięćdziesięciu poszło na zwolnienia lekarskie.
- Tak, te sprawy trzeba wyjaśniać. Dla mnie są one nie do zaakceptowania. Ogromne pieniądze, które udało się wprowadzić do policji i dać funkcjonariuszom, one jeszcze wywołują protesty i niezadowolenie.
To są lewe zwolnienia?
- Będziemy to wyjaśniać.
Budzą zdziwienie?
- Tak. Ale atmosfera dla mnie też nie jest zrozumiała. Policjanci nie są zadowoleni ze skali podwyżek, więc musi to wyjaśnić Komendant Główny. Jestem przekonany, że ta kwestia będzie wyjaśniana.
A zwolnienia będą wyjaśniane?
- Także.
Celnikom się udało. Oni w ten sposób prowadzili protest. Darowano im – może to była lekcja, że można i warto oszukiwać?
- Celnicy funkcjonują według innej ustawy, według ustawy o Służbie Celnej i tam jest możliwość branie urlopów na żądanie do czterech dni. To paraliżowało funkcjonowanie granic. Tu sytuacja jest inna, ale tak samo ja wyjaśnimy i mam nadzieję, że skończy się także tak samo.
A jeżeli okaże się, że któryś z funkcjonariuszy wziął zwolnienie, oszukując, udając, to co? Wyleci ze służby?
- Załóżmy dobrą wolę i epidemię w Łodzi, która już się skończyła. Na pewno, proszę mi wierzyć, ta kwestia będzie w pełni wyjaśniona.
Wróćmy jeszcze do protestu celników. Premier ujawnił w jednym z wywiadów, że była szykowana jakaś ekipa zastępcza, gdyby nie udało się z celnikami porozumieć. Mówił dość oględnie, ale sens był taki.
- Państwo musi mieć zawsze pewność gwarancji bezpieczeństwa swojego funkcjonowania. Po to są urzędnicy państwowi, po to są takie ministerstwa jak moje – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, żeby takie rzeczy przygotowywać, żeby zawsze istniała alternatywa i żeby zawsze takie decyzje można było podjąć.
Czyli była szykowana zastępcza ekipa. Gdyby do porozumienia nie doszło, gdyby protest zagrażał bezpieczeństwu… Bo już chyba zagrażał?
- Tak. Ale wszystko skończyło się dobrze.
Jeszcze wróćmy do Komendanta głównego Policji, którym ma zostać pan Andrzej Matejuk. „Gazeta Wyborcza” pisze kilka zdań o tym policjancie. Za jego rządów we Wrocławiu, właściwie pod koniec kadencji, dochodziło do drobnych, ale niedobrych spraw – policjanci z jednego z komisariatów uprawiali seks z nastolatką, komendant innego zadawał się z gangsterami i prowadził samochód pod wpływem alkoholu, wrocławska policja nie potrafiła odpowiednio zareagować podczas manifestacji neofaszystów na wrocławskim rynku. Czytam to jednak jako pewną krytykę.
- Krytyka jest, ale trafiona kulą w płot, ponieważ Andrzej Matejuk był wtedy Komendantem Wojewódzkim, a nie Komendantem Miejskim. Oczywiście za to, co się dzieje w policji jest odpowiedzialny także Komendant Główny, a na końcu minister spraw wewnętrznych. Ale w ciągu siedmiu lat opinia o Andrzeju Matejuku jest dobra i bardzo dobra dlatego, jeżeli będzie Komendantem Głównym to naprawdę będzie właściwa osoba na właściwym miejscu.