Polak w śpiączce w Anglii. KUL: "celowe pozbawienie życia"
Anglia. Wciąż trwa walka o życie Polaka, który od listopada 2020 roku przebywa w śpiączce. Tamtejsi lekarze twierdzą, że zmiany, które zaszły w mózgu mężczyzny są głębokie i można odłączyć go od aparatury podtrzymującej mu życie. Rodzina mężczyzny jest podzielona, co do tej decyzji. Do tej sprawy odniosło się Kolegium Rektorskie KUL.
20.01.2021 09:10
6 listopada 2020 roku u Polaka mieszkającego w Anglii doszło do zatrzymania serca na co najmniej 45 minut. To według lekarzy z Wielkiej Brytanii spowodowało poważne i trwałe uszkodzenie mózgu. W związku z tym szpital w Plymouth wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie mężczyzny od aparatury podtrzymującej mu życie.
Z tą decyzją zgodziła się żona oraz dzieci, które także mieszkają w Anglii. Jednak przeciwna jest matka i siostra mężczyzny, które mieszkają w Polsce oraz druga siostra i jej córka, które mieszkają w Anglii.
Żona nie chce, aby jej mąż był podtrzymywany w tym stanie przy życiu. Innego zdania jest pozostała część rodziny, która swoje zdanie argumentuje tym, że mężczyzna był praktykującym katolikiem, który zawsze opowiadał się za prawem do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Polak w śpiączce w Wielkiej Brytanii. Kolegium Rektorskie KUL komentuje
Głos w tej sprawie zabrało Kolegium Rektorskie Katolickiego Uniwersytetu Jana Pawła II w Lublinie. "Działania podejmowane w szpitalu w Plymouth wobec Polaka, który trafił tam z urazem mózgu, nie mają nic wspólnego z medycyną, ale są celowym pozbawianiem życia ciężko chorego człowieka i przejawiają znamiona powolnej eutanazji" - cytuje słowa oświadczenia portal ekai.pl.
Kolegium Rektorskie KUL przekazało, że solidaryzuje się z chorym Polakiem oraz jego rodziną, która walczy o jego życie. Dodano także, że ich stanowisko w pełni utożsamia się z oświadczeniem przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski w tej sprawie.
W oświadczeniu Kolegium Rektorów KUL przypomniano o tym, że zgodnie z przysięgą Hipokratesa zadaniem lekarzy jest ratowanie życia każdego człowieka, nawet wtedy, gdy jego rokowania są bardzo słabe.
"Z relacji jakie do nas docierają, wynika, że w przypadku Polaka hospitalizowanego w Plymouth, zasada ta jest rażąco naruszana. W tej sytuacji nie możemy mówić o barku stosowania tzw. daremnej terapii, ale o celowym uśmiercaniu ciężko chorego człowieka. To łamanie jego podstawowego prawa" - czytamy słowa oświadczenia.