Trump chce Grenlandii. Polak na wyspie o reakcjach mieszkańców

- Wśród Grenlandczyków pojawiły się sceptycyzm i ostrożność - mówi WP Adam Jarniewski, Polak mieszkający na Grenlandii, komentując reakcje na zapowiedzi Donalda Trumpa. Nasz rozmówca zdradził również kulisy wizyty na wyspie Trumpa juniora.

Polak na Grenlandii odniósł się do zapowiedzi Donalda Trumpa
Polak na Grenlandii odniósł się do zapowiedzi Donalda Trumpa
Źródło zdjęć: © WP, archiwum prywatne
Joanna Zajchowska

Donald Trump w trakcie wtorkowej konferencji wielokrotnie zaskoczył swoimi deklaracjami. Jeszcze przed inauguracją swojej prezydentury nie wykluczał interwencji wojsk wobec Grenlandii, którą widzi jako część USA.

Tego dnia jego syn Donald Trump Jr. przyleciał samolotem ojca do Nuuk, stolicy Grenlandii. Media poinformowały, że planuje spotkać się z lokalnymi politykami popierającymi niepodległość wyspy.

Te wydarzenia odbiły się echem na świecie, wywołując również poruszenie wśród Grenlandczyków. Swoimi przemyśleniami w tym temacie podzielił się z nami autor bloga Poznaj Grenlandię i nauczyciel Adam Jarniewski, który na największej wyspie świata mieszka już prawie 20 lat.

- Generalnie rzadko zdarza mi się rozmawiać na Grenlandii o geopolityce. Podchody Trumpa zmieniły nieco ten stan rzeczy, chociaż i tak nadal jest zapewne wiele osób, które nie mają na ten temat wyrobionej opinii. Reakcje na "zainteresowanie" Donalda Trumpa Grenlandią są oczywiście mieszane - tłumaczy Adam Jarniewski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak długo będzie trwała wojna. "Jeżeli z Europą, to bardzo długo"

Polak na Grenlandii: Nikt nie wyobraża sobie bycia towarem

- Myślę, że kategorycznie należy tu oddzielić propozycję handlową z 2019 od wizji bliższej współpracy z USA - zaznacza.

Jak podkreśla, na tę pierwszą zareagowano w sposób typowy dla grenlandzkiej mentalności i podejścia do życia, czyli z humorem. - W ten sposób Grenlandczycy wydawali się wyrażać swoje zdziwienie, ale i dystans wobec tej nietypowej inicjatywy. Pojawiły się również głosy oburzenia, bo nikt nie wyobraża sobie bycia towarem na sprzedaż - dodaje nasz rozmówca.

Jarniewski opisuje, że po pierwszych zapowiedziach i podchodach Trumpa w rozmowach Grenlandczyków i w mediach społecznościowych przeważały reakcje satyryczne jak np. fotomontaże przedstawiające Donald Trump Tower w centrum Nuuk czy Grenlandię z szyldem For Sale. - Moi znajomi żartowali również, by przed kupnem Trump zapłacił zaległe czynsze za korzystanie z bazy wojskowej w Thule. Całe to show zakończyło się wizytą w Nuuk znanego amerykańskiego komika Conana O'Briena - relacjonuje.

- Wydarzenia ostatnich tygodni, czyli tweety i wypowiedzi Donalda Trumpa oraz wizyta jego syna przyjęte zostały nieco poważniej. Chociaż i tak wiele osób, z którymi o tym rozmawiałem, w tym moi uczniowie z klas licealnych, wydawało się dość obojętnych. Gdyby spojrzeć na to nieco szerzej, wśród Grenlandczyków pojawiły się sceptycyzm i ostrożność - tłumaczy.

Ci bardziej przezorni mieszkańcy wyspy wspominają przymusowe przesiedlenia na poczet budowy amerykańskiej bazy lotniczej Thule w latach 50. XX w. Mówi się także złym traktowaniu rdzennych mieszkańców USA, przede wszystkim Inuitów na Alasce. Grenlandczycy interesują się ich życiem, uczestniczą w przeróżnych wymianach i dobrze wiedzą, że przez politykę amerykańskiego rządu utracili oni sporą część swojej kultury. Taki stan rzeczy jest tutaj nie do przyjęcia.

- podsumowuje.

Jak podkreśla Jarniewski, bez wątpienia jest też spora grupa mieszkańców wyspy, w tym politycy, którzy zamieszanie to traktują jako pstryczek w nos dla Danii i amerykańskie zainteresowanie będą wykorzystywali jako kartę przetargową w negocjacjach z Danią oraz krok w kierunku niepodległości kraju.

Nasz rozmówca zwraca uwagę, że na Grenlandii nie brakuje też mieszkańców, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, jak brutalna może być geopolityka. To osoby, które liczą na korzyści ekonomiczne. Oni zainteresowanie Trumpa traktują bardziej jako urozmaicenie życia niż ingerencję w przyszłość ich kraju.

Polak o kulisach wizyty Trumpa Juniora: Krążyły plotki

Narracja Donalda Trumpa wobec Grenlandii zaostrzyła się w ostatnich dniach, a punktem kulminacyjnym była niespodziewana wizyta jego syna. Jarniewski przyznaje, że o wizycie Donalda Trumpa juniora od kilku dni krążyły plotki.

- Mówiło się, że ma przyjechać na zaproszenie Erika Jensena, przewodniczącego największej partii w opozycji Siumut. Ostatecznie Trump junior nie spotkał się z żadnymi politykami, na lotnisku przyjęty został przez Jørgena Boassena, znanego zwolennika Donalda Trumpa, który wspierał go w czasie kampanii. Wiele osób wyraziło swoje zdziwienie, ale i oburzenie, że to akurat on "reprezentuje" Grenlandię w tej sytuacji - zwraca uwagę Jarniewski.

Jak podkreśla, wizyta cieszyła się sporym zainteresowaniem, obecne były grenlandzkie media, a zdjęcie prywatnego odrzutowca z napisem Trump szybko publikowana w mediach społecznościowych.

W ocenie naszego rozmówcy, młody Trump sprytnie wykorzystał to zainteresowanie rozdając charakterystyczne czerwone czapeczki MAGA i fotografując grupki mieszkańców, którzy je zakładali.

Donald Trump Jr. visits Greenland
Donald Trump Jr. visits Greenland © PAP | DANIEL L. JOHNSEN

- Centralnym punktem wizyty był obiad w znanej i dość drogiej grenlandzkiej restauracji, na który zaproszonych zostało kilkudziesięciu przechodniów. Podobno podczas posiłku Trump Jr połączył się telefonicznie z ojcem, a ten przekazał lakoniczne pozdrowienia dla mieszkańców największej wyspy świata - opisuje.

- Po tej wizycie w nastrojach widoczne jest dużo więcej sceptycyzmu, coraz więcej mieszkańców zastanawia się chyba, o co w tym wszystkim chodzi i czekają na rozwój wydarzeń - zakańcza nasz rozmówca.

Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (155)