Polacy przerażeni żywiołem w LA. "Nie mogłam złapać powietrza"

- To był wręcz apokaliptyczny widok. Płomienie sunęły tak szybko, że bałam się, że nie zdążymy uciec. Każdy podmuch wiatru przenosił ogień w naszą stronę. Momentami nie mogłam złapać powietrza - mówi WP Nina Kowalski, Polka z Los Angeles.

Ogromne pożary dotknęły mieszkańców  Los Angeles
Ogromne pożary dotknęły mieszkańców Los Angeles
Źródło zdjęć: © PAP | ALLISON DINNER
Joanna Zajchowska

W środę rano (polskiego czasu) żywioł zajął już ponad tysiąc hektarów między nadmorskimi miastami Santa Monica i Malibu. Całkowicie zamknięta została m.in. malownicza, biegnąca wzdłuż wybrzeża oceanu autostrada Pacific Coast Highway. W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, na których widać, jak kierowcy porzucają swoje samochody i zaczynają uciekać pieszo.

Straż pożarna w Los Angeles przyznała (po godzinie 8 rano polskiego czasu), że postępy w gaszeniu są praktycznie zerowe, na dodatek prognoza pogody zakłada, że wiać będzie jeszcze przynajmniej do czwartku.

Udało nam się porozmawiać z Niną Kowalski, Polką, która na co dzień mieszka w zachodniej części Los Angeles. Jak relacjonuje, jej rodzina została ewakuowana jeszcze poprzedniego dnia.

- Od nas nie było jeszcze widać ognia, ale czuliśmy dym. Był tak gęsty, że przenikał nawet przez zamknięte okna. Strażacy poprosili nas o wzięcie najważniejszych rzeczy i ewakuację - opisuje.
Pożar w Los Angeles
Pożar w Los Angeles© archiwum prywatne

Dopiero po wyjściu na zewnątrz, Nina spostrzegła w oddali łunę płomieni, które z każdą chwilą zbliżały się w ich stronę. - To był wręcz apokaliptyczny widok. Te płomienie sunęły tak szybko, że bałam się, że możemy nie zdążyć uciec. Każdy podmuch wiatru przenosił ogień w naszą stronę. Momentami nie mogłam złapać powietrza - mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pożar autobusu w Warszawie. Zapalił się w trakcie kursu

Nina zaznacza, że zarówno mieszkańcy, jak i służby w Los Angeles, są przygotowani na takie wydarzenia, ostatnie pożary przeszły przez miasto zaledwie miesiąc temu. W tym przypadku charakter pożaru jest jednak inny. Winna jest pogoda. Silny wiatr skutecznie komplikuje akcję strażaków.

- Wszyscy mieszkańcy otrzymali także ostrzeżenie o "szczególnie niebezpiecznej sytuacji". Krajowa Służba Pogodowa wydaje takie alerty tylko w ekstremalnych przypadkach - podkreśla Nina. Jak dodaje, w nocy czasu kalifornijskiego gubernator Gavin Newsom ogłosił stan wyjątkowy i zarządził ewakuację ok. 75 tys. osób.

Pożary w Los Angeles
Pożary w Los Angeles© archiwum prywatne

- Obecnie przebywamy w hali sportowej. Jesteśmy bezpieczni. Z najnowszych informacji wynika, że ogień posuwa się wgłąb wybrzeża - mówi Nina.

Akcję utrudnia silny wiatr. Ostrzeżenia dla Malibu

Szefowa departamentu straży pożarnej w Los Angeles Kristin Crowley w czasie konferencji prasowej (po północy czasu lokalnego) przekazała, że pożar nadal nie jest opanowany. Ogień podsyca silny wiatr i niska wilgotność. Zgodnie z najnowszymi prognozami podmuchy mogą osiągać prędkość od około 90 do niemal 120 km/godz., a nawet do 160 km/godz. w kilku częściach południowej Kalifornii.

Jak podaje CNN, o przygotowanie do ewakuacji poproszono również mieszkańców Malibu. Służby apelują o opuszczenie swoich domów jak najszybciej, twierdząc, że wczesna ewakuacja może pomóc uniknąć zatorów w ruchu. Władze miasta podkreślają, że jest to niezwykle ważne ze względu na "nieprzewidywalny i szybko zmieniający się charakter pożaru".

Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lokalnepożarlos angeles

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (36)