"Polaczki popracowali, a my chlejemy piwsko i gadamy"
- To już koniec. Przeprowadzam się do Kowna, chociaż tam będę mógł się dogadać. Głosowałem, agitowałem do aktywnego udziału w wyborach, a taki rezultat to katastrofa - komentuje niedzielne wyniki Zydrunas z Wilna. W wyborach do władz miejskich litewskiej stolicy wygrała koalicja polsko-rosyjska. Litewskie media piszą, że "Wilno znów jest Polskie".
01.03.2011 | aktual.: 02.03.2011 10:33
Podobnie twierdzi spotkany pod budynkiem wileńskiego samorządu Arnas. - Wyjeżdżam z Litwy. Wszędzie ci Polacy. Nawet na Eurowizję wysyłamy Polkę - dodaje. Mniej radykalna w ocenie wydaje się zapytana o opinię Ruta. - Z jednej strony to wstyd, ale z drugiej możemy odetchnąć z ulgą, że w końcu rozwiążą się nieporozumienia pomiędzy Polakami i Litwinami w Wilnie. Teraz, po tych wyborach Polacy nie będą mogli mówić, że Polacy w Wilnie są dyskryminowani, bo przecież sami będą w tu rządzić - uważa Ruta.
Planowane na najbliższe dni rozmowy, podczas których wyłoni się koalicja pokażą, czy zwycięstwo Bloku Waldemara Tomaszewskiego faktycznie przyczyni się do poprawy sytuacji Polaków na Litwie.
"Niespodzianka w Wilnie: drugie miejsce uzyskała koalicja AWPL i Sojusz Rosjan. (...) Podstawową przyczyną sukcesu: mobilizacja Polaków i Rosjan rozzłoszczonych na politykę władzy wobec mniejszości narodowych - napisał w komentarzu dziennik "Lietuvos Rytas".
Politolog Morta Vidunaite na portalu balsas.lt odnotowuje, że "doskonała organizacja wewnątrzpartyjna AWPL jest tylko jedną z przyczyn zwycięstwa". - Nie najlepsze od ubiegłego roku stosunki polsko-litewskie jeszcze bardziej ich (Polaków) skonsolidowały. Teraz nieuczciwe będzie straszenie tym, że Polacy wezmą Wilno. O tym trzeba było myśleć wcześniej. Zarówno premier, jak i szef MSZ powinni byli korzystać z ostrożniejszej retoryki na temat miejscowych Polaków i Polski. A teraz dziwią się, że Wilno znów polskie. W wielkiej mierze zawinili temu sami konserwatyści - ocenia Vidunaite.
W ocenie politologa Vytautas Dumbliauskasa wybranie na stanowisko mera Wilna Polaka byłoby korzystne tylko w jednym przypadku. - Pokazalibyśmy Europie, że jesteśmy wielokulturowym narodem, w którym dobrze czują się mniejszości narodowe - powiedział Dumbliasukas agencji informacyjnej Elta.
- Zuokas (obecny mer Wilna) nie powinien teraz myśleć o własnym zwycięstwie, ale o Wilnie i jego obronie. Bo Wilno to Litwa (cytat z Landsbergisa). Zuokas będzie miał niemały ból głowy, bo musi dodatkowo bronic Litwy przed Polakami, z którymi będzie musiał blisko współpracować. A Waldemar Tomaszewski nie zamierza odpuścić, bo chce dla swojej partii fotel mera stolicy. W zamian za fotel mera Zuokas będzie musiał pozwolić Polakom na robienie wszystkiego, na co tylko będą mieli ochotę - napisał w "Lietuvos rytas" Arkadijus Vinokuras.
Komentarze internautów na portalu delfi.lt nie są jednoznaczne. Od teorii spiskowych: "Z Warszawy późno wieczorem, przed samymi wyborami obywatele Litwy byli zachęcani do głosowania na polską partię. W audycji uczestniczył wielki litewski "patriota" Tomaszewski. Czy nie jest to włażenie Polski w wewnętrzne sprawy Litwy?"
Aż po słowa autentycznego samokrytycyzmu: "Litwini przez swoje lenistwo i niechęć do uczestniczenia w wyborach mają to, co chcieli. Nie wystarczy chlać piwska i gadać, trzeba głosować". "Wstyd dla Litwy, że Litwini nie poszli głosować. Te Polaczki popracowali i mają to, co mają. A my zawsze tylko płaczemy i skarżymy się".
Aż po jawnie prowokacyjne: "Dlaczego Litwini jeszcze okupują Wilno. Czas do Kowna, do swojej prawdziwej stolicy. Wilno jest stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nikt nigdzie nie wymienia słowa Vilnius. Nawet Niemcy nazywali miasto Vilna. Gdyby nie było napływu ludności ze wsi litewskich do Wilna - Polacy mieliby ponad 50% głosów w mieście".
Ostatnie wybory samorządowe na Litwie to wielki sukces "Bloku Waldemara Tomaszewskiego" (koalicji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Aliansu Rosjan). W rejonach ściśle zamieszkiwanych przez tak zwaną mniejszość polską - wileńskim i solecznickim - Blok zdobył odpowiednio 64,72 % głosów i 19 mandatów w 27 osobowej Radzie Rejonu Wileńskiego oraz 70,29 % głosów i 22 mandaty w 25 osobowej Radzie Rejonu Solecznickiego.
O ile rezultat ten nie był zaskoczeniem, gdyż prowadzona silną ręką przez europosła Waldemara Tomaszewskiego AWPL sprawuje tu niepodzielnie władzę od 16 lat, to wyniki głosowania do stołecznej Rady Mista Wilna przeszły najśmielsze oczekiwania nawet samych Polaków, gdzie AWPL wygrała w ponad jednej trzeciej stołecznych komisji wyborczych (56 na 151), czym uplasowała się na 2 miejscu w Wilnie.
Niewątpliwie tak wspaniały wynik, cieszący nie bez powodu samego Tomaszewskiego, jak i wszystkich działaczy i sympatyków AWPL, jest zasługą prężnej kampanii prowadzonej przez lokalne oddziały partii, zaangażowania miejscowych działaczy, jak i mobilizacji wileńskich Polaków, którzy wobec łamania przez Litwę unijnych dyrektyw dotyczących obrony praw mniejszości narodowych w zakresie pisowni nazwisk, nazewnictwa i szkolnictwa - jednomyślnie i aktywnie ruszyli do urn głosować na swych przedstawicieli.
O ile wyniki z rejonu wileńskiego i solecznickiego (a także trockiego i święciańskiego, gdzie Polacy od dłuższego już czasu zasiadają we władzach samorządowych) nie zszokowały litewskiej opinii publicznej, to wynik uzyskany w Wilnie wywołał burzę spekulacji i komentarzy. Spekulacji dotyczących składu koalicji rządzącej w mieście, gdzie jak donosi jeden z poczytniejszych litewskich portali internetowych Polacy będą dążyli do zajęcia fotela mera miasta.
Z Wilna dla polonia.wp.pl
Michał Rudnicki