Polacy wsparci go finansowo. Po kilkunastu latach Łukasz W. zastrzelił policjanta
Echa strzelaniny w Wiszni Małej nie milkną. Wciąż pojawiają się kolejne informacje dotyczące napastnika. 42-letni Łukasz W. miał w przeszłości kierować dużym gangiem kradnącym samochody. Podobno był też moment, kiedy z pokorą prosił o pomoc finansową. - Z młodego, wysportowanego faceta stałem się na ten czas cholerną rośliną. Pomóżcie - pisał.
Policjanci uczestniczący w sobotniej obławie na złodziei bankomatów w Wiszni Małej nie spodziewali się, że ktoś wyciągnie do nich broń maszynową i zacznie strzelać. W zdarzeniu zginął jeden mundurowy, a trzech zostało rannych. Nie żyje też napastnik. Kim był? Wiadomo o nim coraz więcej.
Jak donosi nieoficjalnie Fakt24, mężczyzna o pseudonimie "Czarny", pasjonujący się motocyklami, prosił Polaków o pomoc. Miało to miejsce kilka lat przed tym, jak serią z karabinku Kałasznikowa zabił policyjnego antyterrorystę.
Podobno pod koniec marca 2010 roku Łukasz W. uległ poważnemu wypadkowi. Motocykl, którym jechał, został staranowany przez ciężarówkę. Odniósł wielonarządowe obrażenia, miał strzaskany kręgosłup, połamane żebra, biodro, rękę, nogę. Nie stać go było na rehabilitację i leczenie, więc prosił o wsparcie.
Jego koledzy motocykliści mieli zorganizować dla niego zbiórkę pieniędzy. W akcji udzielał się też sam Łukasz W. - Jestem jedynym żywicielem rodziny. Mamy dorastającego synka. Finansowo jesteśmy w tragicznej sytuacji. Nie mam pieniędzy na dalsze operacje - tłumaczył.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Z młodego, wysportowanego faceta stałem się na ten czas cholerną rośliną. Jestem teraz jedynie udręką dla rodziny. Mam niesprawną całą lewą połowę ciała. Noga, ręka, kręgosłup. (...) Siadam już psychicznie (...) Muszę ratować to, co jest teraz do uratowania. Po trzech miesiącach życia jako pierd... kaleka, cholerna roślina mam dosyć. Nie wyobrażam sobie życia toczącego się w rytmie spacerów o kulach, wózku, zastrzyków. Pomóżcie mi. Chcę być pewnym, że życie będzie miało jeszcze taki cudowny smak, jak kiedyś - podkreślał.
Jak twierdzi Fakt24, udało się zebrać sporą sumę.
Przypomnijmy, że pojawiły się informacje o użyciu paralizatora na napastniku. Zginął jednak od policyjnych kul.
Funkcjonariusz, który zginął w wyniku strzelaniny służbę pełnił od 14 lat, a od ośmiu pracował jako antyterrorysta. Zostawił żonę i dwójkę dzieci w wieku 8 i 12 lat.
Służby znały Łukasza W.?
Już w pierwszym komunikacie policji napastnik został nazwany "bezwzględnym bandytą". To 42-letni Łukasz W. z Kiekrza koło Poznania. Według informacji "Głosu Wielkopolskiego" od wielu lat miał problemy z prawem. "Mówi się, że to najwyższa półka wielkopolskich przestępców" - podała gazeta.
W 2005 roku próbował potrącić policjanta i wręczyć mu łapówkę. Później miał zajmować się kierowaniem gangiem złodziei samochodów, który zajmował się też wyłudzaniem odszkodowań za fikcyjne stłuczki.
W końcu postawiono mu aż 74 zarzuty, ale proces nie został zakończony. Powód? "Pierwszy z sędziów został wyłączony z postępowania po tym, jak latem 2008 r. oskarżony uderzył w jego auto", a kolejny dwaj sędziowie zmarli - poinformował "Głos Wielkopolski".
Źródło: Fakt24/WP