Polacy w Kurii Rzymskiej
Około stu polskich księży pracujących w
złożonej z kilku tysięcy duchownych watykańskiej "centrali" -
Kurii Rzymskiej, głównie na stanowiskach średniego i niższego
szczebla, wraz ze śmiercią Papieża Jana Pawła II raczej nie
zostanie odesłanych do innych zadań w Kościele.
03.04.2005 | aktual.: 03.04.2005 20:28
Taką opinię wyrażają pytani w Rzymie eksperci od spraw watykańskich.
Pozycja polskich księży w Stolicy Apostolskiej nie wynikała wyłącznie z faktu, że ich rodak był Papieżem, ale z wagi polskiego Kościoła na świecie - mówi Gian Franco Svidercoschi, znany publicysta i pisarz, niegdyś zastępca redaktora naczelnego "L'Osservatore Romano".
Co dziesiąty kapłan katolicki na świecie to Polak. "W dobie kryzysu powołań w Kościele powszechnym, to bardzo wymowne - dodaje Svidercoschi. - Polski Kościół ma przed sobą wielką przyszłość, jeśli potrafi w pełni podjąć spuściznę Jana Pawła II".
Po śmierci Papieża automatycznie tracą swe stanowiska tylko prefekci kongregacji watykańskich, których można by przyrównać w pewnym sensie do ministrów, podczas gdy inni pracownicy Kurii pozostają - przypomina o. Hieronim Fokciński z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Jednak, jak podkreślił na krótko przed śmiercią Jana Pawła II jego biograf, publicysta "Corriere della Sera" Luigi Accattoli, dwaj Polacy zaliczani są do najwyższych dostojników watykańskich. Piastują swe stanowiska ze względu na własne zasługi, a nie tylko dlatego, że papież jest Polakiem - dodaje Accattoli.
Chodzi o światowej renomy prawnika kościelnego, kard. Zenona Grocholewskiego, rocznik 1939, prefekta Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. Podlegają mu m.in. wszystkie uniwersytety katolickie na świecie. Kard. Grocholewski jest jednym z głównych autorów wielkiej nowelizacji kodeksu kanonicznego, dokonanej za ostatniego pontyfikatu.
Drugi polski dostojnik, to urodzony w 1945 roku arcybiskup Stanisław Ryłko, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich, któremu brakuje do emerytury (75 lat) jeszcze 15 lat.
Jan Paweł II po wyborze na Papieża zatwierdził wszystkich prefektów kongregacji watykańskich z czasów swego poprzednika. Zmiany personalne, zmierzające do umiędzynarodowienia obsadzonej głównie przez Włochów Kurii Rzymskiej, rozpoczął dopiero w drugim roku pontyfikatu.
Liczba polskich "kurialistów", których była dawniej tylko mała garstka, wzrosła w Watykanie głównie za czasów ostatniego papieża, ale - jak przypomina Svidercoschi - już Paweł VI zaczął powoływać polskich księży do pracy w Watykanie.
Skok ilościowy nastąpił po 1978 roku. Kościół powszechny dotkliwie odczuwał spadek powołań kapłańskich po Soborze Watykańskim II, podczas kiedy Polska w nich przodowała.
Z Pałacu Apostolskiego, zgodnie z konstytucją, czyli watykańską ustawą regulującą te sprawy, będzie się musiał wyprowadzić zaraz po pogrzebie papieża jego osobisty sekretarz, arcybiskup Stanisław Dziwisz, który zajmował pokoje tuż przy apartamencie papieskim.
Formalnie mógłby pozostać w Watykanie jako drugi prefekt Domu Papieskiego, mianowany na to stanowisko przez papieża we wrześniu 2003 roku.
Przewiduje się jednak, że zapewne - zgodnie z tradycją - wyjedzie z Rzymu.
"Tylko abp Dziwisz - napisał w niedzielę w dzienniku "Il Mattino" wybitny watykanista Alceste Santini - zna testament duchowy papieża Wojtyły, tzn. wie, co zadysponował Papież w sprawie swej śmierci i pochówku. Później dowiemy się, czy kardynałem in pectore jest właśnie Stanisław Dziwisz, ale możemy już z pewnością przewidzieć, że on będzie przyszłym arcybiskupem Krakowa".
"W dawnych czasach, gdy było to jeszcze w Kościele możliwe, Jan Paweł II zostałby z pewnością natychmiast po śmierci ogłoszony świętym" - mówi znawca watykańskich zwyczajów i prawa, zagraniczny dyplomata, który chce pozostać anonimowy.
Jego zdaniem, tak wielki jest jego dorobek i popularność, że nawet ci w Kościele, którzy nie do końca byli jego entuzjastami, nie są w stanie zepchnąć spuścizny zmarłego papieża na margines.
"Jest rzeczą prawdopodobną, że za przyszłego Papieża obecność Polaków w Watykanie się zmniejszy, ale nie o wiele i nie od razu" - przewidywał Accattoli na kilka dni przed śmiercią Jana Pawła II.
Mirosław Ikonowicz