Polacy skazani za kradzieże kart kredytowych
Troje Polaków zostało skazanych przez londyński sąd Southwark Crown Court na kary pozbawienia wolności za kradzieże oraz kopiowanie kart kredytowych i pobieranie przy ich użyciu gotówki na szkodę właścicieli kont.
10.05.2007 | aktual.: 30.07.2007 14:14
30-letni Dariusz Ż. został skazany na cztery lata pozbawienia wolności, 31-letni Krzysztof R. na trzy lata, 41-letnia Małgorzata Z. na 6 miesięcy (karę wobec niej zasądzono już w kwietniu). Jej męża, 38-letniego Rosjanina Romana Z., skazano na pięć i pół roku pozbawienia wolności. Oprócz Polaków i Rosjanina w skład gangu wchodził też 34-letni Estończyk Hannes P., skazany na dwa lata więzienia.
W toku wcześniejszego procesu Dariusz Ż., Roman Z. i Krzysztof R. przyznali się do udziału w spisku mającym na celu kradzież kart kredytowych i nielegalne pobieranie gotówki. Hannes P. i Małgorzata Z. przyznali się do łagodniejszego występku pośrednictwa w nielegalnym transferze cudzej własności.
Posługiwanie się skradzionymi kartami kredytowymi przyniosło im około 17 mln funtów (eksperci ocenili, iż przeciętnie ze skradzionej karty odprowadzano 850 funtów), co jest brytyjskim rekordem w tego rodzaju przestępczej działalności. Pozyskane pieniądze inwestowano m.in. w nieruchomości, drogie zagraniczne wakacje i luksusowe towary.
Gang został wykryty przypadkowo, gdy Dariusz Ż. na stacji Victoria zwrócił uwagę służb policyjnych, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo transportu (British Transport Police - BTP). Rewizja zatrzymanego ujawniła, że miał przy sobie 40 kart do opłacania rozmów przez telefony komórkowe w systemie pre-paid. Analiza wykazała, iż zapłacono za nie za pomocą skradzionych kart kredytowych.
W trakcie 18-miesięcznego dochodzenia BTP korzystała z wsparcia Europolu, FBI, policji estońskiej i innych służb policyjnych. Ustalono 32 tys. numerów skradzionych i skopiowanych kart kredytowych oraz odtworzono szlaki podróży członków gangu, m.in. do Polski, Estonii, Rosji, USA i na Wyspy Dziewicze.
Śledztwo spowolniła okoliczność, że przestępcy posługiwali się dokumentami z fałszywymi personaliami. Policja ścigała tym samym osoby fikcyjne.
Przełomem w śledztwie była analiza przelewów bankowych, która naprowadziła inspektorów BTP na adres klubu sportowego, do którego należała rosyjsko-polska para, co umożliwiło ustalenie ich prywatnego adresu w dzielnicy Paddington. Oboje mają udziały w nieruchomości w Hertfordshire o rynkowej wartości 900 tys. funtów, a Roman Z. był także właścicielem budynku dawnego kościoła w dzielnicy północnego Londynu Enfield.
Ekipa dochodzeniowa przedstawiła w procesie materiał dowodowy liczący 20 tys. stron, trzy tys. przedmiotów (w tym sprzęt do kopiowania kart kredytowych) i 20 tys. stron niewykorzystanego materiału, wspierającego oskarżenie. Hannes P. został wydany Brytyjczykom przez władze Estonii w ramach ekstradycji.