Polacy ruszyli po węgiel. Ostatnia szansa na dobrą cenę?

Sierpień jest tradycyjnie miesiącem, kiedy Polacy ruszają na zakupy do składów opału. To też ostatnia szansa, żeby kupić węgiel w dobrej cenie. - Im bliżej zimy, sezonu grzewczego, tym cena węgla opałowego będzie rosnąć - mówi WP Łukasz Horbacz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla.

Polacy ruszyli po węgiel. Ostatnia szansa na dobrą cenę?
Polacy ruszyli po węgiel. Ostatnia szansa na dobrą cenę?
Źródło zdjęć: © WP | WP
Paweł Pawlik

08.08.2024 | aktual.: 08.08.2024 10:14

Polacy ruszyli po węgiel. Choć do sezonu grzewczego pozostało jeszcze kilkanaście tygodni, to właśnie sierpień jest miesiącem, kiedy ruch w składach opału rośnie, a piwnice zaczynają zapełniać się czarnym złotem. Według szacunków w całym kraju nadal jest ok. 4 milionów gospodarstw domowych ogrzewających się w zimę węglem.

W garażu państwa Szymańskich w Katowicach na równych kupkach leżą 20-kilogramowe worki z węglem. Starsze małżeństwo ogrzewa swój piętrowy dom ekogroszkiem. Na paletach, jak mówi Wirtualnej Polsce gospodarz, jest dobrze ponad pół tony opału.

- Część to zapasy jeszcze z 2022 r., ale to węgiel niezbyt dobrej jakości. Tona kosztowała wtedy pod 3 tys. zł, a kupiliśmy cztery. Trudno było sobie poradzić finansowo. Węgiel był codziennie droższy, a żeby kupić, trzeba było się nieźle nagimnastykować - mówi nam pan Andrzej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Braliśmy w różnych miejscach, więc teraz dostajemy dwa razy w tygodniu jakieś zachęty, rabaty na kolejne zakupy. Kupujemy po trochu, na raty mniej boli i mniejsza szansa na wpadkę z jakością groszku - dodaje. Jest przekonany, że powtórka sprzed dwóch lat jest mało prawdopodobna, ale woli nie kusić losu.

W piwnicach zapasy węgla sięgają 1 mln tony

W piwnicach Polaków zapasy węgla sięgają 1 mln tony - wynika z ankiety Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla. Przy czym sezonowe zapotrzebowanie to 6-8 mln ton. Zgromadzone zapasy to wynik paniki zakupów "wojennych" po blokadzie na rosyjski węgiel w 2022 r. Te nie są jednak równe i należą tylko do ok. 20 proc. palących węglem.

Pozostała grupa, głównie ze względów ekonomicznych, działa "sezonowo". - Wolę nie czekać do ostatniej chwili, ale to sprawa kasy. Najtaniej już było - w końcówce kwietnia, w maju - wtedy za 13-stkę kupiłem tonę. Teraz ceny powoli się dźwigają, ale chyba nie do tego, co było na początku wojny? - zastanawia się emeryt Siemianowic Śląskich.

Polacy ruszyli po węgiel
Polacy ruszyli po węgiel© WP | WP

W kwietniu, maju i czerwcu tonę można było kupić za 1-1,4 tys. zł. Cena zależy od jakości i parametrów węgla, ale też lokalizacji, odległości od kopalni czy portów. Obecnie cena węgla opałowego to wydatek od 1,3 tys. do 1,8 tys. zł za tonę.

- Można założyć, że im bliżej zimy, sezonu grzewczego, tym cena będzie rosnąć. Historycznie sezonowa skala wzrostu cen między wiosną a jesienią to 15-30 proc. - mówi WP Łukasz Horbacz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla.

Dramatycznie spadło wydobycie dla energetyki

Ceny trudno jednak przewidzieć. - Węgiel opałowy jest "produktem ubocznym" przy produkcji miałów dla energetyki, która jest największym odbiorcą surowca. Przy okazji tej produkcji, kopany jest węgiel grubej granulacji, wyselekcjonowany, który trafia do "zwykłego Kowalskiego" - mówi Horbacz. Tymczasem, jak podkreśla, "w ostatnim czasie dramatycznie spadło wydobycie dla energetyki".

- Stało się tak z powodu wypierania energetyki węglowej przez OZE oraz akcji zakupowej poprzedniego rządu, co spowodowało, że na zwałach mamy kilkanaście milionów ton surowca, z którym nie ma co zrobić. Skoro kopalnia produkuje mniej węgla energetycznego, automatycznie produkuje mniej węgla opałowego - uważa.

"Jest potencjał na niedobór węgla"

Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki w rządzie SLD-PSL, tłumaczył z kolei w rozmowie z WP Finanse, że węgiel gruby, czyli ten, który kupowany jest przez indywidualnych odbiorców, stanowi nie więcej niż 8 proc. produkcji w polskich kopalniach. Dodawał, że w tej sytuacji "jesteśmy skazani na import".

- Wolumen wydobycia węgla maleje i wynosi 48 mln ton, a wyłączając węgiel koksowy mamy 38 mln ton. Z tego 3 mln stanowi węgiel gruby, a chłonność rynku to 8 mln ton. Na to nie ma sposobu - podkreślał Markowski.

- Dlatego można powiedzieć, że jest potencjał na niedobór węgla. Nie lubię takich haseł jak "węgla zabraknie", bo wierzę w wolny rynek, a na wolnym rynku węgla nigdy nie zabraknie, choć ceny mogą się wahać w zależności od sytuacji. Tak było w roku 2022, kiedy węgla miało zabraknąć, a nie zabrakło, jednak cena wzrosła z 1 tys. zł do 3 tys. zł za tonę - ocenia Łukasz Horbacz.

Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)