Polacy nie mają gdzie mieszkać
Ponad 6,5 mln Polaków żyje w skrajnej biedzie. Nie mają wody, ogrzewania i kanalizacji. Prawie drugie tylko, bo blisko 12 milionów żyje w mieszkaniach, w których na pokój przypadają ponad dwie osoby. W sumie ok. 3,2 mln rodzin nie ma własnego mieszkania. Tak wynika z danych zebranych na potrzeby ruszającej właśnie kampanii społecznej „Dach nad Głową”. Inicjatywa ma na celu zwrócenie uwagi na problem biedy mieszkaniowej.
08.05.2008 | aktual.: 17.06.2008 10:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pomysłodawcą kampanii jest Fundacja Habitat for Humanity Poland, która w 2005 roku zaprosiła do współpracy 16 organizacji pozarządowych, w tym m.in. Caritas, Monar, PKPP Lewiatan i Kongres Budownictwa. Jak mówi Piotr Konczewski z Fundacji, inicjatywa ma na celu stworzenie przestrzeni do dyskusji publicznej, a w szczególności zainteresowania rządu tym problemem. – Ludzie, którzy znajdują się w trudnej sytuacji mieszkaniowej, nie mają takiej siły przebicia jak górnicy, czy pielęgniarki, którzy organizują protesty. Dlatego my chcemy dać im możliwość zabrania głosu – podkreśla Konczewski.
Istotną kwestią, na którą zwracają uwagę organizatorzy i partnerzy inicjatywy jest to, że problem biedy mieszkaniowej nie dotyczy tylko ludzi z marginesu społecznego. Okazuje się, że wiele osób mających trudną sytuację lokalową, to osoby pracujące. Jedną z nich jest Michał Gos, motorniczy i jego żona Agata, kelnerka.
Michał i Agata mieszkają w Warszawie, w 8,5-metrowym pokoju. Razem z nimi w pomieszczeniu przebywają dwie córki – 2-letnia Zuzia i 3-miesięczna Roksana. Całe mieszkanie liczy nieco ponad 30 metrów. Problem w tym, że oprócz młodego małżeństwa z dziećmi w kawalerce mieszkają również rodzice i brat Michała.
Za dużo do urzędu, za mało do banku
Jak przyznaje Michał, nigdy nic nie chciał od państwa. – Zanim urodziła się druga córka wystąpiliśmy do banku o kredyt, bo chcieliśmy mieć własny kąt – opowiada mężczyzna. Choć małżonkowie mają stałe dochody - ok. 2800 zł na rękę - to ich zdolność kredytową oszacowano na 200 tys. złotych. – Taka kwota nie starczyłaby nam nawet na najmniejszą kawalerkę w Warszawie – żali się Michał. – Nawet gdyby starczyłoby na jakieś mieszkanie pod miastem, to nie pogodziłbym tego z dojazdem do pracy, którą zaczynam bardzo wcześnie rano – mówi.
W tej sytuacji Michał i Agata postanowili wystąpić do urzędu miasta z wnioskiem o przydział mieszkania komunalnego. Nie dostał się jednak na listę oczekujących na lokal, bo jego dochody nie wiele przekraczały określoną w przepisach normę. – Przez kilka miesięcy przychodziłem do urzędu i prosiłem o pomoc, ale zbywano mnie. Wiele razy słyszałem od urzędniczek, że nie powinno się zakładać rodziny jeśli ma się kiepskie warunki – mówi Michał. Rozczarowania nie kryje także Agata. – Nie jesteśmy żadną patologią i chcemy żyć jak normalni ludzie. Niestety pierwszeństwo w przydziale mieszkań mają najczęściej alkoholicy, którym nie chce się zabrać do pracy – żali się kobieta.
Polacy nie wierzą, że mieszkań przybędzie
Z badań przeprowadzonych przez dom badawczy „Maison” wynika, że 40% Polaków wskazuje brak mieszkań jako jeden z trzech, po bezrobociu i patologiach społecznych, najważniejszych problemów. 78% Polaków nie wierzy w to, że problemy mieszkaniowe w Polsce mogą być rozwiązane, a 98% twierdzi, że rząd robi za mało, aby poprawić tę sytuację. Dr hab. Dominika Maison, prezes domu badawczego podkreśla, że choć warunki mieszkaniowe są złe, to paradoksalnie Polacy oceniają swoją sytuację jako całkiem dobrą. Badania wykazały bowiem, że 13% respondentów ocenia swoje warunki mieszkaniowe jako dobre, 39% jako raczej dobre, a 40% jako średnie. - To wynika z tego, że ludzie patrzą na to co mają z perspektywy tego, jak żyło się kiedyś. Mają zaniżone standardy dotyczące tego, jakie warunki są akceptowalne, a jakie zadowalające – mówi Maison.
Skąd wziął się problem braku mieszkań? Prof. Piotr Witakowski, kierownik zespołu autorskiego „Raport 2006. O naprawie sytuacji mieszkaniowej” mówi, że nie zaspokajanie przez kilkanaście ostatnich lat głodu mieszkaniowego doprowadził do tego, że mamy katastrofę demograficzną, a deficyt mieszkań będzie się pogłębiał. – Żadna władza nie stworzyła z tego problemu priorytetu swojej polityki. Najgorsze jest jednak to, że wydatki budżetowe na budownictwo uważane są przez polityków za potrzebę, która powinna ustąpić innym, pilniejszym. Takie twierdzenie wynika jednak z niewiedzy i ignorancji. Sytuacja mieszkaniowa obywateli nie jest wyłącznie ich sprawą, a wydatki na budownictwo są źródłem dochodu dla państwa – podkreśla Witakowski.
Za mało pracujemy
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z PKPP Lewiatan problem biedy mieszkaniowej głównie wynika z tego, że jesteśmy biednym krajem. Ekspert podkreśla, że za nami w Unii Europejskiej jest jedynie Bułgaria i Rumunia. Mordasewicz twierdzi, że aby poprawić tę sytuację należy wspierać wzrost gospodarczy. – Chodzi o to, by zwiększyć zatrudnienie, bo przecież tylko 56% Polaków w wieku produkcyjnym pracuje. Dzięki zaktywizowaniu ludzi do pracy wzrosną dochody ludności, zmniejszą się wydatki na utrzymanie niepracujących, a to w efekcie pozwoli zmniejszyć podatki i zwiększyć dochody netto – ocenia ekspert. Jak zgodnie przyznają partnerzy projektu w naszym kraju polityka mieszkaniowa nie istnieje. Brakuje odpowiednich uregulowań prawnych. – W krajach UE udało się te problemy rozwiązać dzięki różnym programom budownictwa społecznego, a nam wciąż brakuje odpowiednich ustaw. Zamiast mieszkań, planuje się budowę autostrad, a to zła kolejność – mówi prof. Witakowski
Czy kampania społeczna przyniesie planowany przez organizatorów efekt? – Jak na razie Ministerstwo Infrastruktury pozytywnie zareagowało na naszą propozycję debaty z udziałem polityków i ekspertów, którą zaplanowaliśmy na jesień. Zobaczymy, jaki będzie efekt – mówi Dorota Binkiewicz, z Fundacji.
Fundacja im pomogła, za rok odbierają klucze
Do tego czasu rodzinom, takim jak Gosowie, pozostaje liczyć na wsparcie organizacji zajmujących się walką z biedą mieszkaniową takich jak Fundacja Habitat for Humanity. Organizację założył ponad 30 lat temu Millard Fuller, amerykański bogacz. Celem Fundacji, która działa w 100 krajach, a od 1992 działa również w Polsce, jest pomoc niezamożnym rodzinom w zbudowaniu własnego „M”.
Do tej pory fundacji udało się pomóc ponad 150 rodzinom. – Mieliśmy szczęście, że zakwalifikowaliśmy się do programu Habitatu i już za rok będziemy odbierać klucze do naszego 50-metrowego mieszkania w Józefosławiu. Warunkiem było jednak to, że musieliśmy wpłacić 10% wartości mieszkania, a pozostałą część będziemy spłacać przez 20 lat. Najważniejsze dla nas jest jednak to, że raty nie są oprocentowane – mówi Michał. Wymogiem, który należy spełnić jest również wyrażenie zgody na pomoc w budowaniu swojego mieszkania. Jak czytamy na stronie fundacji, pieniądze pochodzące z darowizn i spłat od rodzin tworzą fundusz umożliwiający budowanie następnych domów. W ten sposób raz przekazana złotówka pomaga budować każdy kolejny dom.
Czy wiesz, że...
Z danych Europejskiej Komisji Gospodarczej wynika, że jesteśmy na ostatnim miejscu jeśli chodzi o budownictwo mieszkaniowe w Europie. Na 1000 mieszkańców przypada w Polsce 307 mieszkań. W innych krajach to średnio 400-500 mieszkań.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska