Polacy na Białorusi działają prężnie
Rada Naczelna nie uznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB), obradująca w Grodnie, podsumowała pierwsze półrocze swojej działalności - poinformował PAP działacz ZPB Andrzej Pisalnik.
Mimo wczorajszych prób nękania działaczy ZPB, na posiedzeniu uzyskano kworum. Do Grodna udało się przyjechać 19 członkom liczącej 33 osoby Rady Naczelnej - powiedział Pisalnik.
Sprecyzował, że przyjechali przedstawiciele obwodu witebskiego i brzeskiego oraz Mińska i Grodzieńszczyzny. Przyjechali ludzie z czterech na sześć najliczniej reprezentowanych przez społeczność polską na Białorusi obwodów - powiedział.
Kolonie i nauka polskiego
Zaznaczył, że z półrocznego podsumowania wynika, iż mimo niesprzyjających warunków na Białorusi i nieprzychylności władz w Mińsku, ZPB działa prężnie: "tylko latem na kolonie i do szkół letnich do Polski wysłano ponad 400 dzieci i kilkudziesięciu nauczycieli, organizowano koncerty, wystawy i plenery malarskie dla tutejszych artystów".
Podkreślił, że dzieci nie tylko mogły się uczyć języka polskiego, dzięki organizowanym przez ZPB wyjazdom do Polski, ale także na samej Białorusi: "Zajęcia z języka polskiego prowadzone były przy polskich parafiach zarówno w lecie jak i w roku szkolnym".
Andrzej Pisalnik powiedział, że zatrzymani w piątek przez milicję w Grodnie dwaj działacze ZPB Andrzej Poczobut i Mieczysław Jaśkiewicz, nadal przebywają w areszcie.
Poczobuta i Jaśkiewicza milicja zatrzymała pod zarzutem przeszkadzania w pracy ekipie telewizji państwowej podczas zorganizowanych 15 sierpnia przez polski konsulat uroczystości na cmentarzu wojskowym w Grodnie.
Dojeżdżał bocznymi drogami
Z kolei szef oddziału ZPB w Brasławiu w obwodzie witebskim Wiktor Maculewicz, zatrzymany w piątek dwukrotnie przez drogówkę rzekomo za jazdę po pijanemu i doprowadzony na komisariat, dojechał na posiedzenie Rady Naczelnej. Kiedy go wypuszczono po raz drugi, Maculewicz do Grodna dojechał bocznymi drogami, żeby go znowu nie zatrzymano pod pretekstem prowadzenia samochodu po pijanemu. Nadłożył około 100 kilometrów drogi - powiedział Pisalnik.
Szefowej oddziału ZPB w Baranowiczach Teresie Sieliwończyk również udało się dotrzeć do Grodna.
Zarzut: brak przeglądu technicznego
Nie dojechał prezes ZPB w Nowogródku Wojciech Boradyn, któremu milicja zarzuciła brak przeglądu technicznego samochodu, jazdę po pijanemu oraz rozprowadzanie fałszywych pieniędzy - poinformował Pisalnik.
Dodał, że pomimo iż Boradyn został zwolniony, władze ZPB poprosiły go, aby już nie przyjeżdżał do Grodna z powodu zbytnich utrudnień.
Nawiązując do innego, poszukiwanego od piątku działacza ZPB Igora Bancera, Pisalnik powiedział, że ten "próbuje się nie narażać białoruskim władzom; Bancer przebywa w bezpiecznym miejscu i przeczekuje sytuację".