Polacy konsumują jak Amerykanie
Po 1989 roku pojawiła się w Polsce konsumpcja na masową skalę. Największym zaskoczeniem było to, że jesteśmy w tym zakresie podobni do Amerykanów, a nie do reszty Europy – mówi socjolog prof. UMK, dr hab. Tomasz Szlendak. Prezentujemy kolejną część cyklu na temat przemian w Polsce po 1989 roku, poświęconą konsumpcji.
25.05.2009 | aktual.: 29.05.2009 07:29
Podstawową zmianą po 1989 roku było to, że w ogóle pojawiła się konsumpcja na masową skalę, której wcześniej zaznać mogli jedynie nieliczni. Polak indywidualista rzucił się w wir konsumpcji w ciągu ostatnich 20 lat i utonął w nim bez reszty.
Wcześniej Polacy konsumowali jedynie sprowadzaną z Zachodu gumę balonową, dżinsy z Peweksu i przemycane w bagażnikach magazyny pornograficzne. Choć społeczeństwo z pewnością było wygłodniałe, jeśli chodzi o przedmioty konsumpcji, to jednak nikt się nie spodziewał, że do tego stopnia urzeknie ludzi świat supermarketów, a następnie galerii handlowych. Wszystkie konsumpcyjne chwyty, na przykład umagicznienie galerii handlowych albo promocje w supermarketach, zupełnie wciągnęły nasze społeczeństwo.
Polak-konsument po 1989 roku
Po 1989 roku Polacy przeszli przyspieszoną edukację konsumencką. Najpierw pojawiły się supermarkety, które jako „maszyny” zaprojektowane do szybkiego przerabiania towarów i kupujących, na Zachodzie znudziły się już wszystkim. Potem, w tempie gwałtownym, pojawiły się galerie handlowe, w których do konsumpcji dokłada się wszystko: występy kotów, czarodziejów i długonogie hostessy. Polacy dali się uwieść i zamienili swoją dotychczasową ulubioną czynność czasu wolnego, jaką był spacer, na spacer po galeriach handlowych.
Polacy przestawili się w ciągu 20 lat na myślenie na sposób konsumencki dosłownie o wszystkim. Dotyczy to również wartości, które są dzisiaj wybierane niczym towary w sklepie. Styl życia jest bardzo mocno zdominowany przez konsumpcję i to niezależnie od piętra hierarchii społecznej, na której ludzie się znajdują. Od bezrobotnego, przez robotnika aż po profesora uczelni konsumpcja steruje praktycznie każdym ruchem Polaka.
W ramach postaw konsumenckich jesteśmy podobni do Amerykanów choćby dlatego, że każdy musi mieć u nas samochód, najlepiej jak największy. Nie mamy tendencji do tego (na razie), by przenosić się do środków komunikacji publicznej, by nie niszczyć środowiska. Pieniądze wydajemy właściwie tylko po to, by pokazać się innym w przestrzeni publicznej. Łączy to nas z konsumentem amerykańskim, a nie np. niemieckim. Niby geograficznie jesteśmy w Europie, jednak pod względem konsumpcji za oceanem.
Plusy i minusy polskiego konsumeryzmu
Pozytywną zmianą jest to, że Polak mógł się w ogóle zaprzyjaźnić z konsumpcją. Na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych masową konsumpcję można datować od 1914 roku (kiedy na rynku pojawił się tani Ford T), a w Polsce właściwie po 1989 roku. Na plus należy też zaliczyć podniesienie się jakości życia, który z konsumpcją jest ściśle związany. Jesteśmy obecnie bardzo wysoko na “drabinie jakości życia”. Polska uzyskała 87 punktów na 100, jeśli chodzi o tzw. rozwój społeczny. Tak wysoką pozycję zdobyliśmy m.in. nadrabianiu zaległości konsumpcyjnych.
Minusem jest to, że jesteśmy narodem “konsumencko bezmyślnym”. Istnieje wprawdzie przedmiot w szkole „Wiedza o społeczeństwie”, ale nie zdobywamy na nim przecież wiedzy o społeczeństwie konsumpcyjnym. Nie zdobywamy wiedzy choćby na temat tego, jak wpływa na nas reklama. Tego naucza się tylko na specjalistycznych studiach, co powoduje, że przeciętny obywatel naszego kraju jest podatny na jej wpływ i manipulację.
Negatywnym zjawiskiem jest także upstrzenie przestrzeni publicznej licznymi reklamami i ulotkami. Polskie miasta przypominają dużo bardziej przedmieścia miast amerykańskich, niż przestrzeń publiczną w zachodniej Europie. Widać na tej podstawie brak wyrafinowania, niedbałość o estetykę, przesadne interesowanie się tylko swoją własną przyjemnością.
Przyszłość
W przyszłości będziemy się zapewne konsumpcyjnie cywilizować. Po upadku komunizmu ludzie byli wygłodniali restauracji, samochodów, elektronicznych gadżetów, nowych pralek, suszarek, lodów śmietankowych i wielu innych rzeczy, które dopiero teraz mieli okazję posmakować. Skoro za czasów realnego socjalizmu nie konsumowali, to chcieli, żeby teraz nakonsumowali się i oni, i ich dzieci. Dlatego konsumpcja w galeriach handlowych połączyła w Polsce pokolenia. Teraz coraz częściej rodzice starają się chronić swoje dzieci przed nawałem konsumpcyjnego stylu życia i wpływu społecznego.
W przyszłości zapewne pójdziemy po rozum do głowy. Po dwudziestu latach gwałtownego rozwoju rynku konsumpcyjnego i szaleństwa z tym związanego, będzie następował proces stabilizacji. Im bardziej wzrasta wykształcenie Polaków, tym bardziej wzrasta poziom czegoś co nazywam uświadomionym konsumeryzmem.
Tomasz Szlendak (ur. w 1974 roku) - socjolog związany z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu. Bada zmiany obyczajów w kulturze zachodniej.