Polacy jeszcze poczekają na zniesienie wiz do USA
Izba
Reprezentantów amerykańskiego Kongresu uchwaliła zmiany kryteriów
wejścia do programu ruchu bezwizowego. Zmiany nie oznaczają jednak
na razie zniesienia obowiązku posiadania wiz dla Polaków udających
się do USA, o co Polska zabiega od kilku lat.
27.07.2007 | aktual.: 23.10.2009 16:11
Zmiany programu wizowego są częścią ustawy o środkach bezpieczeństwa zgodnych z zaleceniami komisji ds. przyczyn nieprzygotowania rządu na atak terrorystyczny 11 września 2001 r., którą Izba uchwaliła stosunkiem głosów 371 do 40. Poprzedniego dnia Senat uchwalił tę samą ustawę większością 85 do 8 głosów. Oczekuje się, że prezydent Bush podpisze ją w przyszłym tygodniu.
W ustawie obniżono wymagania dotyczące procentu odmów wiz dla poszczególnych krajów. O ile dotychczas prawo pozwalało znieść obowiązek wizowy tylko wobec krajów, w których konsulaty USA odmawiały wiz nie więcej niż trzem procentom starających się o nie obywateli, to obecnie podniesiono tę barierę do dziesięciu procent.
Polska jednak i tak nie spełnia tego nowego kryterium, gdyż dotyczący jej odsetek odmów wprawdzie się obniżył w ostatnich latach z ponad 30%, ale w ostatnim roku wynosił 26% - a więc grubo powyżej progu.
W intencji sponsorów projektu ustawy, miała ona pozwolić na podróżowanie do USA bez wiz obywatelom krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które są sojusznikami Ameryki w wojnie z terroryzmem, pomagają jej w Iraku i Afganistanie oraz wprowadziły specjalne zabezpieczenia przed terrorystami, jak np. wzmocnione kontrole na lotniskach.
Jednak kryterium dziesięciu procent wprowadzone jako poprawka z inicjatywy demokratycznej senator z Kalifornii Diane Feinstein, sprawiło, że spośród wspomnianych państw z dobrodziejstwa ustawy będą mogły na razie skorzystać tylko Czechy i Estonia. Wykazują one odpowiednio 9,4% i 7,1% odmów.
Szansę dla Polski na wejście do programu bezwizowego stwarza wszakże jeszcze drugie, alternatywne kryterium przewidziane w ustawie - nieprzekroczenie określonego odsetka przypadków nielegalnego przedłużenia pobytu w USA po wygaśnięciu ważnej wizy.
Na razie jednak rząd USA nie jest w stanie ustalić liczby tych nielegalnych przedłużeń pobytu. Będzie to możliwe dopiero po wprowadzeniu w życie specjalnego systemu elektronicznego monitoringu wyjazdów obcokrajowców.
Ustawa zobowiązała administrację do opracowania tego systemu w ciągu roku. Gdy to nastąpi, i okaże się, że Polacy nie przekraczają - nie ustalonego jeszcze - odsetka przedłużeń pobytu bez ważnej wizy, Polska będzie mogła wejść do programu bezwizowego nawet nie spełniając kryterium procentu odmów.
Sponsorzy pierwotnego projektu zmian programu bezwizowego i popierająca ich administracja prezydenta Busha pragnęli w ogóle znieść kryteria odmów i przedłużeń pobytu - które mają głównie zmniejszyć skalę nielegalnej pracy w USA - zastępując je jedynie kryteriami dotyczącymi zabezpieczeń przed terroryzmem. Jednym z takich zabezpieczeń ma być uchwalony w ustawie nakaz elektronicznej rejestracji danych osobowych obowiązujący wszystkich podróżujących do USA.
Argumentowano, że ryzyko, iż z takich krajów jak Polska czy Węgry przybędą do USA terroryści jest jeszcze mniejsze niż w przypadku krajów zachodnioeuropejskich jak Francja czy Niemcy. Legalne paszporty tych państw posiada bowiem wielu przybyszów z krajów arabskich i muzułmańskich.
Powszechna obawa po 11 września przed otworzeniem szerzej granic USA dla cudzoziemców okazała się jednak zbyt wielka. Jeszcze przed samym głosowaniem w Izbie Reprezentantów wielu kongresmanów, zwłaszcza z zachodnich stanów, protestowało przeciw jakimkolwiek rozluźnieniom przepisów wizowych.
Niepotrzebnie obniżamy standardy programu ruchu bezwizowego. Kongres nie powinien uchwalać ustawy, która zwiększa ryzyko wjazdu do Ameryki terrorystów. Jest oczywiste, że rezultatem proponowanych zmian będzie wzrost nielegalnej imigracji. Wszyscy doceniamy pomoc naszych sojuszników, ale nie można prowadzić w ten sposób polityki zagranicznej - powiedział republikański kongresman z Teksasu, Lamar Smith.
Zniesienie wiz dla wszystkich państw - nowych członków Unii Europejskiej, w tym Polski, popierali tylko kongresmeni i senatorowie pochodzący z tych krajów, jak senatorowie Barbara Mikulski i George Voinovich, albo posiadający liczny polski lub wschodnioeuropejski elektorat, jak kongresman z Chicago Rahm Emanuel. Inni pozostali głusi na sugestie administracji i lobbing rządów Polski i innych krajów regionu.
Dyplomaci starają się dostrzec optymistyczne strony decyzji Kongresu. Nie jesteśmy zadowoleni, ale jest to w końcu jakiś krok w dobrym kierunku - powiedział zastrzegający sobie anonimowość dyplomata.
Tomasz Zalewski