Polska"Polacy i Żydzi mogą zacząć od nowa"

"Polacy i Żydzi mogą zacząć od nowa"

W Borysławiu, w którym urodził się Szewach
Weiss, żyli obok siebie Polacy i Żydzi. Żyli razem, ale jednak
osobno. Izraelski polityk stara się przekonać wszystkich, że
obydwa narody wciąż mogą zacząć wszystko od nowa - pisze "Gazeta
Krakowska".

09.07.2005 | aktual.: 09.07.2005 14:33

Szewach Weiss przez lata pracował nad pojednaniem polsko-żydowskim i wciąż w swojej pracy nie ustaje. Raz na dwa tygodnie przylatuje z Izraela do Warszawy z wykładami, publikuje artykuły, pisze książki. Nie tylko naukowe, choć przecież jest profesorem politologii, ale także takie jak ta, zatytułowana "Z jednej strony, z drugiej strony", która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa "Prószyński i S-ka".

Ludzie zadają mi pytanie, czy Polacy i Żydzi mogą zacząć wszystko od nowa. Ta książka jest najlepszą odpowiedzią na to pytanie - mówi były przewodniczący Knesetu, delegat do Rady Europy oraz przewodniczący Światowej Rady Yad Vashem.

"Z jednej strony, z drugiej strony" napisał razem z Elżbietą Cherezińską, bo - jak twierdzi - tak może otworzyć się tylko przed kobietą i to pod warunkiem, że jest ona Polką. Pisarka utkała ich wspólną książkę z emocji, uczuć, snów i wspomnień, czyli - jak sama mówi - z "wewnętrznej linii życia Szewacha Weissa". Dzięki temu poznajemy nie polityka, ale człowieka z krwi i kości.

W Borysławiu żyli Polacy, Żydzi i Ukraińcy. Razem, ale nie razem. Razem i osobno, blisko i daleko. Po jednej stronie Borysławia była rzeczka, a nad nią domek mojej babci, po drugiej dom dziadka i siostry dziadka. Wszyscyśmy tam żyli. Pamiętam zapachy żydowskiej kuchni mojej mamy i babci. Może nie zawsze były one przyjazne, bo trochę za dużo było tego czosnku, cebuli... A te ciasta z ziemniakami? Ja to uwielbiałem. W Tel Awiwie na jednej z ulic jest polska restauracja. Jak się przechodzi na drugą stronę, to jeszcze kilkadziesiąt metrów dalej czuć jej zapach. Lubię tamtędy spacerować. Ale z jedzeniem muszę uważać. A w Borysławiu nie mówiło się o żadnej diecie. Kto był chudy, to był biedny. A gruby, taki pączuszek, to musiał być bogaty. Mój dziadzio był robotnikiem i był chudy. Nigdy nie zapomnę, jak siedziałem u niego na kolanach. Zamordowano go w trzecim pogromie - zamyśla się Szewach Weiss.

Drugim dominującym borysławskim zapachem była nafta. W 1892 r. 7,5% nafty światowej pochodziło z Borysławia. Dziś nie zostało z tego już nic. Pamiętam, że w 1944 roku ruskie samoloty zbombardowały borysławską rafinerię. Paliło się trzy dni. Spalił się most, który widzieliśmy przez okienko w piwnicy. Baliśmy się, że my się też spalimy. Ale ten zapach palonej nafty był zapowiedzią bliskiego zwycięstwa, wolności - przypomina sobie Szewach Weiss. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)