Pokolenie po JP2
Gdy umierał Jan Paweł II, oni przychodzili na świat. Kim dla wchodzących w dorosłość młodych Polek i Polaków jest nieżyjący od 18 lat papież? Autorytetem, memem czy odległą postacią historyczną? A może po prostu nic ich nie obchodzi?
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
***
Mieszkanie babci. Skromne miejsce spotkań rodzinnych. Sporo symboli religijnych, choć nie jakoś nad wyraz. Wieczorami babcia odmawia koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Czyli najpierw Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario, Wierzę w Boga. Potem kolejne modlitwy, odmierzane paciorkami różańca. Potem "Dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata". Na koniec hymn pochwalny na cześć Trójcy Świętej: "Święty Boże, Święty Mocny…". Trzy razy.
Pierwsze skojarzenie Jana Świdra związane z papieżem to ogromna wiara jego babci, której modlitwę ukradkiem obserwował.
- Postać Jana Pawła II była w mojej rodzinie, a zwłaszcza w życiu mojej babci, czymś bardzo ważnym. To właśnie w mieszkaniu babci podpatrywałem życie religijne.
Świder ma 18 lat, mieszka w Rzeszowie, chodzi do liceum, uczy się na profilu humanistycznym i należy do Młodzieży Wszechpolskiej. Polityką i historią interesował się już jako dziecko. Potem przeczytał m.in. dzieła Romana Dmowskiego. Do narodowej młodzieżówki wstąpił, bo - jak przekonuje - "uznał za konieczne działanie w strefie społecznej, zgodnie z interesem narodu".
– Szukałem środowiska, w którym będę mógł się rozwijać, nie odchodząc od moich poglądów o narodowym profilu ideowym.
***
- Jedno słowo: mieszanka, bo mam mieszane uczucia – rzuca Maja Krupińska na pytanie o pierwsze skojarzenie z Janem Pawłem II.
Dzień przed śmiercią papieża rodzina świętowała jej pierwsze urodziny. Dziś Maja mieszka w Olsztynie, a w Warszawie działa w fundacji GrowSpace, gdzie pomaga ludziom w kryzysie i walczy o prawa osób LGBT+. Sama należy do tej społeczności.
- Mam dwie sytuacje w głowie. Wiem, że papież zrobił w Polsce wiele dobrego, np. przyczynił się do upadku komunizmu, ale wychodzą na jaw informacje, których nie można pomijać. Jeśli Karol Wojtyła dał ciche przyzwolenie na działalność pedofili w Kościele, to tym samym przyczynił się do rozprzestrzeniania się tego dramatu – stwierdza.
***
- Jan Paweł II równa się filar polskiego Kościoła - mówi Szymon Załęski. Ma 19 lat, mieszka w Jastrzębiu-Zdroju, chciałby zostać dziennikarzem. Co niedzielę chodzi na mszę, swoją rodzinę określa jako bardzo wierzącą, a siebie jako osobę religijną.
- Papież od dziecka kojarzy mi się z czymś, co w naszym kraju jest nienaruszalne. Z osobowością, która była wzorem dla ludzi urodzonych po wojnie, która ukształtowała późniejsze pokolenia. Ja się wychowałem już na jego legendzie, nie bez rys - mówi.
***
- Pierwsze skojarzenie: kłamstwo - mówi zdecydowanie Michał.
- Mocne słowo - odpowiadam.
- Kłamstwo i tuszowanie pedofilii – Michał potwierdza. Ma 18 lat, mieszka w Żorach na Śląsku. Jest niewierzący, do kościoła przestał chodzić po bierzmowaniu, nie kryje, że w lekcjach religii uczestniczy dla papierka. Prosi jednak, by nie podawać jego nazwiska. Tłumaczy, że to z powodu politycznego zabarwienia tematu.
***
"Jan Paweł II to ważna postać historyczna, przyczynił się do upadku bloku wschodniego" – z tym zgadzają się wszyscy czworo: Maja, Jan, Szymon i Michał.
- Jestem osobą niewierzącą, ale uważam, że Jan Paweł II ma zasługi w walce z komunizmem. Weźmy też jego zachowanie po zamachu. Przyjechał do Alego Agcy do więzienia, wybaczył mu. To chwalebna postawa, którą trzeba doceniać. Nie lubię wrzucać ludzi do jednego worka, gdy popełnią błędy. Nawet, gdy są one ogromne - argumentuje Maja.
Szymon Załęski ma wrażenie, że wizerunek papieża jako postaci historycznej jest mocno spłycany, a dla wielu ludzi żyjących w trakcie pontyfikatu Karola Wojtyły jego postać zamyka się tylko w tym, że był "Papież-Polak", a jego głównym atutem było to, że był "Papieżem-Polakiem" - bez znaczenia, co mówił.
- Z papieskich pielgrzymek wspomina się tylko, że śledziły je miliony, a jedyne przytaczane słowa to: "Niech zstąpi Duch Twój...". Sam też nie pamiętam wielu innych słów, bo nauki na jego temat rzeczywiście zamykają się w stwierdzeniach, że był wielkim człowiekiem. Trudno też wymagać od społeczeństwa, by czytało encykliki. Mi się zdarzało czytać encykliki Benedykta XVI. To trudna lektura oparta na dogmatach wiary – stwierdza licealista.
Narzeka też, że trudno poznać historyczną rolę papieża, bo nauka historii w szkole zwykle kończy się na czasach tuż po wojnie, tymczasem kilka dekad później kierowany przez papieża i kard. Stefana Wyszyńskiego Kościół pełnił też w Polsce funkcje społeczne i socjalne.
Według Jana Świdra w przeszłości szacunek do papieża i jego dokonań był większy. - Pamiętam podejście do niego i innych autorytetów jeszcze 10 lat temu, gdy byłym na początku szkoły podstawowej. W pierwszej czy drugiej klasie podstawówki przekomarzaliśmy się ze znajomymi, kto urodził się jeszcze za życia papieża. Ci starsi uszczypliwie podkreślali, że mają z tego powodu lepiej. To było sympatyczne, oparte na szacunku do tej postaci.
"Franciszkańska 3"
Dyskusja nad przeszłością Jana Pawła II rozgorzała na nowo, gdy z początkiem marca TVN wyemitował film "Franciszkańska 3" Marcina Gutowskiego. Według materiałów zebranych przez redakcję polski papież ukrywał przestępstwa seksualne w archidiecezji krakowskiej, gdy był jej ordynariuszem.
Jan Świder materiału nie widział.
- Słyszałem, że TVN opublikował film o Janie Pawle II, ale jeszcze nie było mi dane go zobaczyć. Rzadko oglądam telewizję, raczej szukam informacji w internecie lub w artykułach naukowych - wyjaśnia.
Maja Krupińska obejrzała fragmenty i śledziła dyskusję po emisji.
- Widziałam sceny z Sejmu, gdy posłowie Prawa i Sprawiedliwości stali z portretami papieża. To było żenujące, przykre, komiczne. Nikt przecież nie uraził Jana Pawła II, tylko przedstawił wydarzenia, które miały miejsce. To powinien być początek dyskusji, ale PiS nie daje powiedzieć słowa przeciwko papieżowi, przeciwko religii katolickiej. Jan Paweł II jest uświęcony, wręcz bez skazy, niczego złego nie powiedział, nie zrobił. A przecież każdy popełnia błędy.
Szymonowi Załęskiemu, który też nie oglądał materiału TVN, wydarzenia w Sejmie kojarzą się z piosenką ADU "JP2 in da house".
- Ona w teledysku wymachuje portretem papieża, tym samym, z którym wystąpili posłowie. Choć w jej teledysku to tylko powierzchownie wygląda groteskowo, bo tekst jest głębszy. Postuluje, by Jana Pawła II nie zamykać w kremówce, tylko analizować, o czym mówił, co wniósł do wiary przeciętnego Polaka.
Szymon w kontekście roli Jana Pawła II, czy wcześniej Karola Wojtyły, w kryciu pedofilii wśród duchowieństwa zwraca uwagę na "rację stanu Kościoła w tamtych czasach".
- Z oświadczenia przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abpa Stanisława Gądeckiego dowiedzieliśmy się na wstępie, że to pomówienia. Z drugiej strony, na końcu było coś w stylu tłumaczenia papieża. Zwrócił uwagę na czasy, w jakich żył Karol Wojtyła, o innych niż dzisiaj prawach, innej świadomość społecznej i innych sposobach rozwiązywania problemów. Takie filmy nie powinny oburzać, powinny raczej skłaniać do refleksji. Pytanie, czy w Polsce na jakikolwiek temat da tak się rozmawiać?
Jan Świder pytany, czy bierze pod uwagę, że Jan Paweł II mógł ukrywać pedofilię w Kościele, zaprzecza.
- Przy obecnym stanie mojej wiedzy nie jestem w stanie uwierzyć w taką sytuację. Jan Paweł II chronił wartości rodziny - analogicznie: prawo do życia i rozwoju każdego dziecka. Mamy encyklikę "Ewangelia życia", w której wyraził stanowisko Kościoła m.in. ws. aborcji, opowiada się za życiem, jak i również wypunktował naturalne metody planowania rodziny. Zwrócił też szczególną uwagę na macierzyństwo w encyklice "Matka Odkupiciela", w której to kobieta jest stawiana w centrum Kościoła katolickiego i budowaniu ogniska domowego - argumentuje.
Michał, dla którego pierwsze skojarzenia z papieżem to kłamstwo i tuszowanie pedofilii, również nie oglądał "Franciszkańskiej 3".
- Mam wyrobione zdanie na ten temat od dawna. Zostało potwierdzone, jaką rolę odegrał Jan Paweł II, jak przenosił pedofili do innych parafii. Z tego powodu na papieża trzeba patrzeć z dwóch stron. Na pewno odegrał olbrzymią rolę w historii Kościoła katolickiego. On go rozbudził, ożywił. To pozytywna strona jego pontyfikatu. W kontekście pedofilii nie zabił sprawy w zarodku, tuszował ją i wisi to nad Kościołem i polskim społeczeństwem do teraz.
Jan Paweł II a kampania wyborcza
Po emisji reportażu Gutowskiego w polityce się zagotowało. Z inicjatywy klubu PiS na posiedzeniu Sejmu podjęto uchwałę ws. "obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II". Do narodu w orędziu przemówiła marszałkini Sejmu Elżbieta Witek, a w wielu polskich miastach zapowiedziano marsze ku czci papieża. Według części komentatorów politycznych – jak Anna Wittenberg z "Dziennika Gazety Prawnej", Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" czy Christoph von Marschall z berlińskiego dziennika "Der Tagesspiegel" - to właśnie wokół postaci Jana Pawła II może toczyć się kampania przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
I politycy tego nawet nie ukrywają. Mówiła o tym we Wrocławiu na Forum Klubów "Gazety Polskiej" marszałek Witek: - Wykorzystajmy te okazje, które są przed nami, 2 kwietnia, majową rocznicę urodzin i rocznicę zamachu. Trzeba dotrzeć do młodych ludzi, którzy będą brać udział w najbliższym głosowaniu, i przypomnieć im jego naukę.
- W tym momencie potrzebne są porządne prace archiwalne i historyczne, a nie wasze krokodyle łzy. One tylko pogarszają sytuację. Wy chcecie zapisać Jana Pawła II do PiS, nie chcecie go bronić - atakował w Sejmie Paweł Kowal z Koalicji Obywatelskiej. Zarzuty odpierał premier Mateusz Morawiecki. W swoim podcaście stwierdził: - Szczytem bezczelności są sugestie niektórych publicystów opozycyjnych mediów, że obrona Jana Pawła II to część kampanii, w której PiS stawia na podział. Jest wręcz odwrotnie: broniąc Jana Pawła II, bronię jedności Polaków.
- Gdy mamy tysiące ważnych problemów, jak choćby wzrost liczby samobójstw wśród młodych ludzi, politycy skupiają się na papieżu. To wygodny temat dla władzy, może nim podzielić społeczeństwo, zmobilizować swój elektorat, a skłóconym narodem łatwiej się rządzi. Religia katolicka przebija się na wielu płaszczyznach dyskusji – w medycynie, edukacji. To przykre, bo skreślamy przy tym inne wyznania – denerwuje się Maja.
- Stawianie papieża pośrodku kampanii wyborczej jest gorszące. Na jakie problemy młodych ludzi odpowiada ta dyskusja? Nikt się nie zastanawia, jak pomóc młodzieży. Jakie perspektywy ma młody człowiek? Jak wygląda nauka w szkołach średnich? Jakie są w nich warunki? W klasie maturalnej potrzebujemy rozwiązywać jak najwięcej arkuszy maturalnych. Co widzimy? Nauczycieli, którzy kopiują je często za swoje pieniądze. W tym roku będę musiał zmienić miejsce zamieszkania, a wynajem pokoju, nawet w akademikach, drożeje. Jakieś rady? - wylicza Szymon Załęski.
- Zamiast odpowiedzi na te pytania słyszymy np. kurator Barbarę Nowak, która chce wieszać portrety Jana Pawła II w szkołach. Jak reagujesz na takie pomysły? - dopytuję.
- Można się pomodlić, ale czy to pomoże? - odpowiada Szymon.
- Prawo i Sprawiedliwość jest Prawem i Sprawiedliwością, więc nie dziwi mnie, że buduje kampanię wokół papieża - stwierdza Michał. - Wiadomo, jaki elektorat ma PiS i w jakim wieku. Dla niego to nadal będzie wielki Polak, więc taka taktyka partii Kaczyńskiego się opłaca. Sam Kaczyński wie, że na młodych nie ma co liczyć, więc do nich nie kieruje swojego przekazu. To wygodna sytuacja, bo papieżem można przykryć wiele spraw. Problem z mieszkaniami dla młodych? Fatalna reforma edukacji? Gdzie tam, jest temat papieża.
Zobacz także
Wykorzystanie papieża w kampanii dostrzega też Jan Świder: - Promowanie autorytetów w społeczeństwie jest bardzo ważne. Ale gdy PiS wystosowało uchwałę w obronie dobrego imienia Jana Pawła II, to wielu moich znajomych skwitowało to śmiechem. Ktoś rzucił żart o papieżu, a inna osoba zareagowała: "Uważaj, będziesz aresztowany".
Zdaniem Świdra politycy od dawien dawna działają w myśl zasady: "dziel i rządź".
- Młode pokolenia od zawsze zadawały pytania: Dlaczego? Po co? Na co? Ta uchwała nie odpowiada na ich pytania. Nie ma dialogu z młodzieżą. Ta sytuacja, jak i wiele innych - np.: postawa Rafała Trzaskowskiego, który zawsze był orędownikiem zakazu Marszu Niepodległości, ale kiedy nadarzyła się okazja do kupienia sobie głosów wyborców Konfederacji, nie zawahał się zmienić swojego poglądu - okazuje, że politycy, ci z lewa i ci z prawa, pod płaszczykiem dobrych intencji tak naprawdę chcą wpłynąć na poparcie w sondażach, uderzając w konserwatywne uczucia dużej liczby Polek i Polaków – kwituje.
Jego organizacja – Młodzież Wszechpolska - wydała apel w "obronie Wielkiego Polaka", w którym stwierdziła m.in., że "środowiska lewicowe wielokrotnie próbowały zbezcześcić świętą wiarę katolicką oraz nasze autorytety - wyrwać wiarę naszych ojców z jakiejkolwiek przestrzeni publicznej. I teraz po raz kolejny próbują zakłamać bieg historii".
- To podkreślenie, że Jan Paweł II to dla nas ktoś więcej. Oświadczenie skierowaliśmy do mediów i polityków i nowych członków. Do naszego środowiska przychodzą bardzo młode osoby, nawet zaraz po podstawówce. Musimy rzetelnie przedstawić im postać Jana Pawła II oraz cały jego dorobek intelektualny i duchowy – komentuje Świder.
Papież-mem?
- Czy rzeczywiście Jan Paweł II jest dla młodzieży memem i nastolatkowie zanoszą się śmiechem z żartów o papieżu, czy tak się tylko wydaje 40- i 50-latkom? - pytam Maję.
- Szczerze? One nie są śmieszne. To właśnie osobom między 30. a 50. rokiem życia wydaje się, że młodzi ludzie śmieją się z żartów z Jana Pawła II. Przy organizacji wielu akcji rozmawiam z młodymi ludźmi z różnych grup społecznych. Nie spotkałam się z sytuacją, by ktoś naprawdę się z nich śmiał. Te memy nie są wcale aż tak zabawne, określiłabym je jako krindżowe. One nie mają żadnego przekazu. Młodzież też nie interesuje się postacią Jana Pawła II, omija ten temat - odpowiada.
A godzina 21.37 wywołuje jakąś reakcję? - Ja się z niej nie śmieję. Rozmawiałam o tym ze znajomymi i oni wprost przyznają, że nie rozumieją, dlaczego to jest powód do żartu. Papież umarł o tej godzinie - no i co z tego? Godzina jak godzina. Na wyjeździe młodzieżowym spotkałam 30-latka i to on najmocniej zaśmiał się, gdy na zegarkach pojawiła się ta godzina – stwierdza Maja.
- Tak, 21.37 weszła już do popkultury, tak samo dzieci w gimnazjach śpiewały "Barkę". Śmiałem się z tego, jak byłem młodszy. Wszystko może być zabawne, ale w granicach rozsądku. To jednak infantylne zachowanie. Hasło JP2GMD, czyli "Jan Paweł II gwałcił małe dzieci" popularność zdobyło wiele lat temu na Wykopie i powtarzało je bez zastanowienia wiele osób, może nawet nie chcących obrażać papieża - dodaje Michał.
- Na początku, gdy ktoś powiedział przy mnie "dwa jeden trzy siedem", to nie wiedziałem o co chodzi, nie byłem wtajemniczony – dodaje Jan Świder. - Wcześniej przez myśl mi nie przeszło, że godzina śmierci papieża może być obiektem żartu. To samo tyczy się kremówek. Nie widziałem w tym nic zabawnego. Jeśli te żarty płyną od osób, które znam, szanuję i wiem, że dla nich postać Jana Pawła II jest ważna, to mnie to nie oburza. Jednak fala memów podszyta brakiem szacunku wzbudza mój niesmak.
To skąd te memy? – pytam Jana. - Jeśli głupiec przyjdzie na imprezę mądrych, to jest ją w stanie zniszczyć, ale jeden mędrzec na imprezie głupców nigdy nie uczyni jej uczestników mądrymi - odpowiada. Jego zdaniem tak jest w tym przypadku: postać Jana Pawła II wypychana jest z przestrzeni publicznej nie przez logiczne argumenty, ale przez utarte slogany i żarty na jej temat.
Po chwili dodaje: - Nikt jednak nie jest bez winy. Młodzieży mówi się, że Jan Paweł II jest ważną postacią, ale nie wyjaśnia dlaczego. Tak jest i kropka. Brak jest konfrontacji z drugą stroną, z innym punktem widzenia – stwierdza.
Świder zapowiada, że niedługo w kole rzeszowskim Młodzieży Wszechpolskiej zostaną wygłoszone referaty na temat Jana Pawła II. - W Młodzieży Wszechpolskiej nie mamy odpowiedzi: "Bo tak". Mamy prężnie rozwijający się wydział formacyjny, który dba o to, aby nasi działacze potrafili debatować z kimś przy zachowaniu rzetelnej argumentacji i wiedzy, faktów.
Dla Mai sprawa jest mniej skomplikowana: - Papież nie jest memem. Jest postacią z przeszłości przyzwalającą na przemoc. Nie chodzi o to, żeby o niej zapomnieć, ale wystarczy, żeby przestać się wiecznie na nią powoływać, podpierać się nią, bo też odpowiada za wiele zła.
Szymon dodaje: - Naprawdę duże uniesienie religijne przeżyłem przy grobie Jana Pawła II w Watykanie, gdy akurat wybiła godzina 15.00, godzina Miłosierdzia Bożego. Poczułem obecność papieża, który jako święty Kościoła może pośredniczyć w moich modlitwach do Boga. Na co dzień widzę trywializację papieża. Mnie memy i przeróbki nie gorszą. Tak się dzieje z popularnymi postaciami. Ale też mnie nie śmieszą. Niektóre raczej wywołują poczucie żenady. Nie robimy sobie spotkań o godz. 21.37.
"Odjaniepawlanie" polskich ulic
Dwoje naszych rozmówców to osoby niewierzące, dwóch pozostałych – katolicy. Ta równowaga w małej skali znajduje odzwierciedlenie w danych, które malują obraz postępującej laicyzacji młodego pokolenia Polaków.
W 2018 roku amerykańska firma badawcza Pew Research Center porównała religijność ludzi przed czterdziestką i po czterdziestce w 108 państwach. Pięć lat temu udział w niedzielnych mszach deklarowało 55 proc. Polaków po czterdziestce. Wśród młodszych - jedynie co czwarta osoba. Jedynie 16 proc. osób poniżej 40. roku życia wskazało, że religia jest dla nich "bardzo ważna". Jednocześnie taką deklarację złożyło 40 proc. badanych powyżej tego wieku. Raport CBOS pt. "Źródła zasad moralnych" pokazuje spadek liczby wiernych w Polsce. W 1992 roku 94 proc. Polaków deklarowało się jako wierzący, w 2021 roku już 87 proc. Ten sam ośrodek wskazuje, że najszybciej przybywa niewierzących w kategorii wiekowej od 18 do 24 lat.
W 2018 r. CBOS wyliczył, że wśród uczniów szkół średnich, niezależnie od miejsca zamieszkania, jest 17 procent osób niewierzących. Tempo zmian pokazuje porównanie z wcześniejszymi badaniami: w 2008 roku ateiści stanowili jedynie 10 proc. uczniów liceów, techników i zawodówek, a w 1996 roku - zaledwie 5 proc.
Szymon Załęski: - Na 24 osoby w mojej klasie na religię chodzi pięć, laicyzację widać gołym okiem. Chodzi jednak o personalne odejście do wiary, a papież nie jest wiarą. Obserwuję swoich znajomych i ich podejście do duchownych. Czasem opadają ręce, bo to zachowanie z góry pejoratywne, stereotypowe, bez refleksji. W moim rodzinnym domu pojawiali się księża, odwiedzali nas, więc wiem, że to właśnie zwykli ludzie z wadami. Ja, jako osoba wierząca, jestem przeciwny burzeniu pomników, nie jestem też zwolennikiem zamykania papieża tylko w tych pomnikach, bez treści.
Temat pomników papieża - ich liczba jest trudna do oszacowania, w opracowaniach i artykułach prasowych sprzed wielu lat padają liczby około 700-800, nowych statystyk brak – wstrzyknął do debaty publicznej człowiek, który w latach 90. XX w. był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci jedynej po 1989 roku partii w polskim Sejmie, która miała w nazwie słowo "chrześcijaństwo", czyli Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego – Stefan Niesiołowski.
Jeszcze przed reportażem Gutowskiego, ale już po tym, jak w przestrzeni publicznej pojawiły się tezy z książki "Maxima Culpa" Ekke Overbeeka, Niesiołowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" stwierdził, że "wszystkie pomniki Jana Pawła II powinny być dyskretnie usunięte".
- Nie da się już go obronić. Fakty, jakie są i jeszcze będą ujawniane, świadczą, że papież po prostu krył pedofilów. I właściwie powoli trzeba zapominać o tej postaci. Pomniki natomiast będą usunięte, prędzej czy później.
W przestrzeni publicznej pojawiło się też hasło "odjaniepawlania" polskich ulic.
- My, działacze Lewicy, będziemy zwracać się do władz wielu miast z prośbami o zmiany nazw ulic, miejsc użyteczności publicznej, szkół i przedszkoli, których patronem jest dziś Jan Paweł II. To moment, żeby zdjąć tabu z tego tematu. Trzeba "odjaniepawlić" przestrzeń publiczną! - przekonywała podczas konferencji w Warszawie 7 marca Agata Diduszko-Zyglewska, warszawska radna Nowej Lewicy.
Nastolatkowie, z którymi rozmawiam, w kontekście burzenia pomników studzą emocje. Ich zdaniem to się za ich życia nie wydarzy. Patrzą za to o wiele szerzej – postrzegają papieża i Kościół katolicki w kontekście historii Polski i zmian obyczajowych, w tym także laicyzacji, oraz odpowiedzialności Kościoła jako instytucji.
Michał: - Na pomniki patrzę jako zabytek kultury, mają wartość historyczną. Nie zrównywałbym papieża i jego pomników z pomnikami komunistów, które burzono. Bez przesady, to nie ten sam szczebel. Papież był kimś ważnym dla Polski, obecnie obok Roberta Lewandowskiego i Lecha Wałęsy to najbardziej rozpoznawalny Polak na świecie. I tak pozostanie. Szkoda, że tak się to potoczyło i zabrakło rzetelnej dyskusji nad jego dorobkiem. Kościół jednak bezwzględnie związany jest z pieniędzmi. Gdyby teraz wszyscy odpowiedzialni za Kościół powiedzieli, jaka jest prawda, to wiele osób by z niego odeszło, co Kościołowi finansowo się nie opłaca. Dlatego też nowe fakty są dezawuowane, bo mogą uderzyć w jego interesy.
Zobacz także
Jan Świder: - Jak powiedział kardynał Stefan Wyszyński: "Kiedy przyjdą zniszczyć ten naród, to zaczną od Kościoła…". I ja będę go bronił. Ataki na wartości, a zwłaszcza katolickie, nie są niczym nowym. Przypominam sobie ulotki/plakaty z Strajku Kobiet, na których była jasno i klarownie ukazana grafika z palącym się kościołem. To nie są żarty, to jest smutna rzeczywistość, z którą będziemy musieli się zderzyć, jeśli nadal będzie postępować głęboka laicyzacja społeczeństwa. Zwłaszcza młodzież coraz częściej odwraca się od rozwoju duchowego i moralnego, uciekając do zachodniej popkultury, do "wartości" nihilistycznych i egoistycznych. Młodzi ludzie często rezygnują z jakiegokolwiek systemu wartości, który według nich jest szkodliwy, albowiem "hamuje ich wolność".
Maja Krupińska: - Mentalność społeczeństwa zmienia się, choć powoli. Coraz mniejszy jest problem np. z makijażem u chłopaków. Ale myślę, że nie doczekam momentu burzenia pomników Jana Pawła II. Zresztą, sama bym chyba tego nie chciała, choć nie dlatego, że papież to ekstra postać, ale dlatego, że ta kwestia jest bardziej złożona. Myślę, że pomniki upamiętniające jakieś wydarzenie z udziałem papieża powinny pozostać nietknięte. Z drugiej strony pomniki bez kontekstu mogą być krzywdzące dla rodzin ofiar pedofilów, których krył – już jako Jan Paweł II czy wcześniej jako Karol Wojtyła. Weźmy pod uwagę, że ofiary przemocy seksualnej, które doświadczyły zła w młodości, wciąż żyją. Nie każda postać święta jest święta do końca.