Pokaże, że umie postawić się Tuskowi? To może zaważyć [OPINIA]

W sobotę Koalicja Obywatelska oficjalnie przedstawiła Rafała Trzaskowskiego jako swojego kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W trakcie konwencji w Gliwicach prezydent Warszawy wygłosił długie, blisko godzinne wystąpienie, przedstawił też swoje pierwsze hasło: "Cała Polska naprzód" - pisze w opinii dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek.

Pokaże, że umie postawić się Tuskowi? To może zaważyć
Pokaże, że umie postawić się Tuskowi? To może zaważyć
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Czarek Sokolowski
Jakub Majmurek

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Trzaskowski nie pozostawiał złudzeń, kto dziś jest odpowiedzialny za to, że Polska nie może poruszać się naprzód w tempie, jakiego życzyliby sobie tego jej obywatele i obywatelki, zmiana, na jakim stanowisku jest konieczna, by można było realnie dokończyć to, co zaczęło się 15 października zeszłego roku.

Poza komunikatem: "musimy dokończyć odsuwanie PiS od władzy", w wystąpieniu Trzaskowskiego pojawiło się kilka zaskakujących wątków. Od patriotyzmu, w tym gospodarczego, po liczne gesty pod adresem Polski lokalnej. Przemówienie wyglądało tak, jakby jego autorzy chcieli pokazać, że drużyna Trzaskowskiego wyciągnęła wnioski z klęski jej kandydata pięć lat temu oraz z tego, co w listopadzie stało się w Stanach Zjednoczonych.

Kandydat prawdziwego patriotyzmu

Trzaskowski przemawiał na tle biało-czerwonej flagi. Nie był to przypadkowy wybór. Patriotyzm był jednym z motywów przewodnich jego wystąpienia. Prezydent Warszawy starał się przedstawić jako kandydat reprezentujący lepszy patriotyzm – bo nowocześniejszy, nikogo niewykluczający i rozumiejący realne polskie interesy – niż jego konkurenci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tłit - Miłosz Motyka

Ten "patriotyczny zwrot" Trzaskowskiego wpisuje się w ewolucje KO. W wielu sprawach – na czele z bezpieczeństwem granicy – partia Tuska "owinęła się flagą" i przejęła dużą część języka PiS.

Prezydent stolicy poświęcił sporo miejsca kwestiom bezpieczeństwa, zadeklarował, że Polska musi przeznaczać 5 proc. PKB na armię, a Europa powinna z nas czerpać wzór. Bo, jak zadeklarował kandydat KO, Trump ma rację i Europa musi zacząć realnie ponosić odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo, a absurdem jest to, że potężne gospodarczo Niemcy tak mało dokładają się do obrony kontynentu.

Patriotyzm w wystąpieniu Trzaskowskiego nie ograniczał się jednak do kwestii bezpieczeństwa. Prezydent Warszawy zadeklarował na przykład, że "potrzebny jest nam patriotyzm gospodarczy, czas naiwnej globalizacji się skończył" – do tej pory kandydaci partii liberalnych raczej nie mówili w Polsce takim językiem. Widać wyraźnie, że sztabowcy Trzaskowskiego uznali, że zwycięstwo Trumpa zmieniło to, jak na Zachodzie myśli się o globalizacji i jej kosztach i także kandydat na prezydenta Polski musi z tego wyciągnąć wnioski.

Trzaskowski przedstawił wizję prezydentury aktywnie angażującej się w promocję polskich interesów gospodarczych, wspierającej eksport polskich produktów przemysłowych i rolnych. Obiecał, że jako prezydent będzie zabierać w podróże zagraniczne szefów polskich firm. Zaznaczył też swój sprzeciw wobec wspieranego przez szefową Komisji Europejskiej porozumienia handlowego Unii Europejskiej z krajami Ameryki Łacińskiej jako uderzającego w interesy polskich rolników.

Jednocześnie patriotyzm w wersji Trzaskowskiego ma być włączający, otwarty, szanujący polską tradycję w całej jej różnorodności. Prezydent Warszawy zapowiedział więc, że jedną z pierwszych ustaw, które podpisze, będzie ta o języku śląskim. Dał też do zrozumienia, że nie zapomni o kwestii praw kobiet.

Przywrócić wspólnotę, zbić ceny

Przed Trzaskowskim przemawiał Donald Tusk, który wystąpił w roli "złego policjanta". Premier w swoim stylu "przeciągnął prętem po klatce", zaatakował kandydata PiS Karola Nawrockiego, wypominając mu znajomości z osobami powiązanymi z kryminalnym półświatkiem i pytając, jak będą wyglądały akty łaski wydawane przez takiego prezydenta.

Trzaskowski wszedł w rolę "dobrego policjanta". Sam nie atakował swojego głównego konkurenta, skupił się za to na obietnicach odbudowy wspólnoty – i to na kilku poziomach.

Prezydent Warszawy dużo mówił o Polsce lokalnej i konieczności zasypania dzielących dziś kraj regionalnych podziałów: głównie między kilkoma wielkimi, najbardziej dynamicznie rozwijającymi się metropoliami a całą resztą. Wspominał swoje liczne rozmowy z samorządowcami z mniejszych ośrodków – Chrzanowa, Zduńskiej Woli – dawał do zrozumienia, że zna i rozumie ich problemy.

Trzaskowski wyraźnie starał się przełamać wizerunek polityka wielkomiejskiego i elitarnego. Kpił ze swojego memicznego wizerunku, rzucając hasło "bonżur – pijcie polskie wino", zachwalał tradycyjne, proste, znane na każdym polskim stole dania, mówił o swoim szacunku dla górniczych sztandarów i tradycji.

Dawał też do zrozumienia, że doskonale czuje problemy Polaków z drożyzną – zdaniem wielu komentatorów zignorowanie podobnych doświadczeń Amerykanów mogło być jednym z kluczowych czynników przesądzających o klęsce Kamali Harris w listopadzie.

Prezydent stolicy winę na drożyznę próbował rzecz jasna zrzucić na Adama Glapińskiego. Nie wchodząc w szczegóły, dawał też do zrozumienia, że gdy tylko PiS zostanie odsunięte od władzy, a bank centralny stanie się wreszcie "prawdziwie niezależny", to także problem cen przestanie być tak dotkliwy.

Kwestia wiarygodności

Trzaskowski w Gliwicach wypadł bez wątpienia lepiej niż Karol Nawrocki na inauguracji swojej (pre)kampanii w Krakowie. "Obywatelski kandydat" PiS ustawił jednak poprzeczkę tak nisko, że trudno to uznać za jakiś wielki sukces prezydenta Warszawy.

Niezależnie od porównań z Nawrockim, Trzaskowski dobrze zaczął swoją kampanię. Wygłosił przemyślane przemówienie, w którym nie skupiał się nadmiernie na rozliczeniach z PiS, atakowaniu konkurentów i rozpamiętywaniu sukcesu sprzed roku, ale przedstawił zarys wizji swojej prezydentury, jej priorytetów i stojących za nimi wartości.

Słusznie założył, że więcej sensu niż mobilizowanie wiernego elektoratu KO ma próba sięgnięcia po niezaangażowany w wojnę PO-PiS elektorat, który sam nie wie jeszcze, czy i na kogo zagłosuje. Autorzy przemówienia, odwołując się do takich tematów jak bezpieczeństwo, patriotyzm – w tym gospodarczy – drożyzna, pragnienie stabilności – chyba trafnie rozpoznali nastroje społeczne.

Pytanie, na ile wszystko to okaże się wiarygodne dla wyborców, których chce do siebie przekonać Trzaskowski. Kandydat KO zapowiedział, że konieczne jest przygotowanie pakietu ustaw, które znajdą się na biurko prezydenta koalicji 15 października dzień po jego zaprzysiężeniu.

Ktoś, słysząc podobną obietnicę, może jednak zapytać, czemu koalicja nie uchwaliła ich już dawno temu? Bo choć faktycznie to Andrzej Duda blokuje takie kwestie jak reformy wymiaru sprawiedliwości, pozwalające jakoś rozwiązać problem "neo-sędziów", to w pozostałych kwestiach trudno powiedzieć, by to Duda był dziś wielkim hamulcowym.

Są obszary – takie jak prawa kobiet czy budownictwo społeczne – gdzie to rządząca koalicja nie jest się w stanie porozumieć i wypracować wspólnego stanowiska. Zmiana Andrzeja Dudy na Rafała Trzaskowskiego niewiele tu pomoże.

W kwietniu i maju, gdy kampania wejdzie w decydującą fazę, a kluczowi dla wyniku niezdecydowani wyborcy zaczną podejmować decyzje, trudno będzie przekonać opinię publiczną, że po półtora roku rządów Tuska za wysokie ceny i inne problemy bytowe Polaków odpowiada Adam Glapiński i dziedzictwo PiS z okresu 2015-23.

Jednym z największych wyzwań kampanii Trzaskowskiego będzie to, jak przedstawić prezydenta stolicy jako kogoś, kto z jednej strony gwarantuje sprawną współpracę z rządem, a z drugiej strony w razie czego jest w stanie walnąć pięścią w stół, negocjując z Tuskiem – tam, gdzie życzą sobie tego Polki i Polacy.

W sobotę jeszcze nie było widać, by sztab kandydata KO znalazł na nie odpowiedź. Ale na pewno widać, że próbuje uczyć się na błędach Harris i innych polityków bezskutecznie próbujących walczyć z populistami.

Jakub Majmurek dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (216)